Pokazywanie postów oznaczonych etykietą na słodko. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą na słodko. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 7 stycznia 2018

Cytrynowa babka piaskowa na pożegnanie

To ciasto pamiętam ze wszystkich spotkań rodzinnych u Dziadków. Babka cytrynowa, smak mojego dzieciństwa. Nigdy jej wcześniej nie robiłam, zawsze piekła ją Babcia - ciekawe, czy jak każdy jej przepis ten również zaczynał się od "Bierze się Dziadka...". Tak, mój Dziadek zawsze udzielał się w kuchni, dzielnie ucierając ciasto w makutrze, pamiętam też jego ręce pociemniałe od obierania ziemniaków...

Dziś to ja przygotowuję piaskową babkę cytrynową. Bez żadnych udziwnień. Na pożegnanie. Cieszę się, że zdążyłam kilka przepisów Babci zapisać, same składniki, bo sposób przygotowania Babcia miała w głowie. "No jak to, po prostu ucierasz to z tym, a tamto z tamtym". Proste, prawda? 

Tego i wielu innych rzeczy nigdy nie zapomnę.

Cytrynowa babka piaskowa
  • 1/2 kostki masła (zaryzykowałam przygotowanie z 3/4 kostki masła, bo kiedyś kostki były większe, 250 g) 
  • 1 łyżka oleju
  • 3/4 szklanki cukru
  • 4 żółtka
  • 1 cytryna (sok i skórka)
  • 1,5 szklanki mąki
  • 2 łyżki mąki kartoflanej (zapomniałam dodać)
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • piana z białek
  • zapach cytrynowy
Żółtka utrzeć z cukrem i dodać miękkie masło oraz olej. Proszek do pieczenia dodać do mąki i powoli wsypać mąkę do ciasta. Cytrynę sparzyć i wyszorować (ja jeszcze moczę najpierw w wodzie z octem, a potem w wodzie z sodą oczyszczoną, żeby wypłukać najgorsze), dodać sok i skórkę do ciasta, wlać zapach. Na koniec wmieszać ubitą pianę z białek. Przełożyć do keksówki, piec 40 minut w 180 stopniach.




poniedziałek, 1 stycznia 2018

Makowo-cytrynowa jaglanka noworoczna

W sumie cieszę się, że popełniłam ten nieudany jagielnik - na bazie tego przepisu zrobiłam dziś noworoczną jaglankę makowo-cytrynową. Wiadomo, jak mak, to będzie się darzyło cały rok. Więc niech Wam się darzy!

Jaglanka makowo-cytrynowa (na 2 osoby)

  • 0,5 szklanki kaszy jaglanej
  • 0,5 szklanki wody
  • 1 szklanka mleka kokosowego
  •  3-4 łyżki mielonego maku
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • skórka starta z całej cytryny
  • 1 łyżeczka esencji waniliowej
  • syrop klonowy/syrop z agawy/miód do smaku 
Kaszę zawsze gotuję w taki sposób, że wrzucam odmierzoną część (w tym przypadku kaszę i mak) do garnka, zalewam wrzącą wodą (a w tym przypadku wodą i mlekiem kokosowym), doprowadzam ponownie do wrzenia i trzymam na najwyższym ogniu przez 2-3 minuty, a potem zmniejszam na minimum i tak gotuję około 20 minut, aż kasza będzie miękka, ale nie rozgotowana. Pod koniec gotowania kaszy (żeby wcześniej jej nie mieszać) dodać pozostałe składniki. 

Wszystkiego najlepszego w nowym roku!


sobota, 30 grudnia 2017

Jagielnik zamiast sernika

Poświątecznie i przedsylwestrowo chciałam jeszcze podzielić się jednym przepisem. Jak już wiecie, jest wśród nas jedna osoba, która miała w te święta wyjątkowo kiepsko - ani glutenu w żadnej postaci, ani nabiału... słowem klops. Za punkt honoru postawiłam sobie zrobienie dobrego ciasta, żeby choć trochę jej te Święta osłodzić. Od początku wiedziałam, że ma to być jagielnik i chciałam, żeby w smaku był jak najbardziej zbliżony do naszego sernika, bez którego, dla mnie przynajmniej, Święta to nie są Święta. 

Muszę się jednak przyznać, że... poległam. Zamiast kombinować samodzielnie, dałam się skusić na jakiś makowo-cytrynowy przepis, w którym chyba czegoś zabrakło. Zdałam sobie sprawę z tego już na etapie przygotowania - masa zamiast w miarę lejąca się, była zwarta i coś mi podpowiadało, że po upieczeniu nie będzie dobrze. No i nie było. Na Wigilię każdy spróbował, moja Rodzina o dobrym sercu zapewniała, że "nie jest tak źle", "naprawdę jest smaczny", ale cóż, skoro ja wiem swoje i potrafię odróżnić dobre ciasto od niedobrego, więc nie ze mną te numery!

Po powrocie z Wigilii przetrząsnęłam wszystkie szafki i wyszukałam składniki na kolejny jagielnik - znalazłam lepszy przepis na stronie Pinkcake i pierwszego dnia Świąt upiekłam dla Rudej kolejną wersję jagielnika, doprawiając ją tak, żeby jak najbardziej przypominała nasz sernik. Tu nie wyszedł mi trochę spód, bo do dyspozycji miałam tylko gorzkawą mąkę jaglaną, ale moim zdaniem spód nie jest potrzebny - zwłaszcza, że w naszym serniku go nie ma. Podaję więc tylko przepis na masę, bo tak od tej pory będę go robiła.

Aha, zdjęcia to niestety małe oszukaństwo - to zdjęcia pierwszej, nieudanej wersji, polanej kokosową polewą z redukowanego na ogniu mleka kokosowego z ksylitolem i wanilią. No, ale innych nie mam :-)

Jagielnik na Święta
  • 1 szklanka kaszy jaglanej
  • 2 szklanki mleka owsianego lub innego ulubionego roślinnego - do ugotowania kaszy
  • 1 łyżka cukru z wanilią albo łyżeczka esencji waniliowej (ja dostałam buteleczkę esencji z Seszeli, jest boska!)
  • 1 łyżka oleju kokosowego
  • 0,5 szklanki miodu lub syropu z agawy
  • gęsta część mleka kokosowego z 2 puszek mleka dobrej jakości BIO (trzeba wstawić do lodówki)
  • bakalie
  • trochę aromatu migdałowego 

Kaszę ugotować na miękko w mleku roślinnym, po czym zmielić porządnie w robocie kuchennym razem z resztą składników. Gdyby masa była zbyt gęsta, trzeba ją trochę rozrzedzić mlekiem. Wmieszać bakalie, przełożyć do tortownicy o średnicy 20 cm i piec 30-40 minut w 180 stopniach. Kroić dopiero po całkowitym wystudzeniu, najlepiej zrobić dzień wcześniej i wstawić na noc do lodówki.

P.S. A wiecie jak zrobić bezglutenową kutię? Bo ja wiem :-) Zamiast pszenicy użyliśmy pęczaku owsianego. Uznaję go za odkrycie roku, kutia owsiana jest dużo lepsza od tej z pszenicą!!!




sobota, 23 grudnia 2017

Korzenne ciasteczka digestive na Święta

Ależ ja się tych ciasteczek w tym roku napiekłam... Mikołaj nakazał mi każde dziecko na mini-sesji świątecznej poczęstować, więc piekłam i piekłam, chyba ze cztery albo pięć razy. Ale przyznać trzeba, że to nie dzieci wszystko zjadły, o nie... :-)

Obiecałam, że podam przepis przed Świętami i oto on. Pochodzi ze strony Na pół słodko, chociaż ja dla potrzeb mini-sesji dodałam przyprawy piernikowej, żeby wprowadzić dzieci (i siebie :-) ) w odpowiedni nastrój. Do tego świąteczne stempelki i prawie mamy pierniczki - których w tym roku nie upiekłam, bo nie byłam w stanie po raz kolejny zabrać się za wyrabianie i wykrawanie ciasta. No cóż, taki los fotografa :-)

Korzenne ciasteczka digestive
  • 150g zimnego masła lub zimnego oleju kokosowego
  • ok. 200 g mąki orkiszowej razowej typ 1820 - ja użyłam żytniej
  • ok .150 g płatków owsianych górskich
  • 100 g ksylitolu lub cukru brązowego
  • ok. 1/4 szklanki mleka zwykłego lub roślinnego 
  • duża szczypta soli
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 2 łyżeczki przyprawy korzennej
 Płatki owsiane grubo zmiksować, dodać mąkę, proszek do pieczenia, ksylitol, sól i wymieszać. Wkroić masło w kawałkach i rękami wyrobić ciasto, po drodze dolewając mleka, aby uformować gładką kulę. Wstawić na pół godziny do lodówki. Rozwałkować, powycinać i ew. wystemplować kształty, piec 15-17 minut w 170 stopniach. 
 
Wraz z tym przepisem składam wszystkim najlepsze życzenia na nadchodzące Święta - dużo zdrowia i miłości, a szczęście wtedy samo się znajdzie. Rodzinnych Świąt!
 



środa, 8 listopada 2017

Batoniki owsiane w czekoladzie

Tym razem post na specjalne życzenie :-)

Odkryłam niedawno wspaniałą stronę Na pół słodko i skusiłam się na przepyszne, zdrowe batoniki owsiane. Skusiłam się oczywiście z myślą o moim dziecku, chociaż nie będę ukrywać, że to głównie ja wydzielam sobie po jednym do kawy :-). Jak miło zjeść coś bez większych wyrzutów sumienia!

Batoniki owsiane w czekoladzie
  • 165 g górskich płatków owsianych 
  • ok. 100 g suszonych daktyli lub 10 daktyli świeżych
  • 60 g wiórków kokosowych
  • 60 g masła migdałowego - zastąpiłam masłem z orzechów ziemnych
  • 3 łyżki płatków migdałowych - w wersji "dla Rudej" można zastąpić np. słonecznikiem z chia albo pominąć
  • 100 ml niesłodzonego mleka roślinnego (owsianego, jaglanego...)
  • 1/2 laski wanilii
  • polewa: 50 g gorzkiej czekolady (z kawałkami pomarańczy pasuje najlepiej :) ) + 1 łyżka oleju kokosowego
Daktyle suszone zalać wrzątkiem do namoczenia, daktyli świeżych moczyć nie trzeba. Płatki owsiane wraz z wiórkami kokosowymi uprażyć na patelni i wsypać do miski, dodać płatki migdałowe. Daktyle zmiksować na mus, dodać masło orzechowe, mleko roślinne i wanilię. Wymieszać dokładnie suche i mokre składniki. Przełożyć do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia. W oryginalnym przepisie mowa jest o dwóch blaszkach 30 x 11, ja miałam jedną dużą, ale całe szczęście masa daje się dobrze formować i się nie rozpływa, uformowałam więc kwadrat o grubości niecałego 1 cm. Piec około 15-17 minut w 180 stopniach, odstawić do ostudzenia. Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej z olejem kokosowym, polać ostudzoną masę, pokroić na 20 kawałków i wstawić w foremce do lodówki. Jak czekolada zastygnie można przełożyć do pudełka, przekładając pergaminem. Można oczywiście batoników czekoladą nie polewać, również będą pyszne!



wtorek, 10 października 2017

Grzanki z ciasta drożdżowego z twarogiem i malinami

Zadałam sobie ostatnio pytanie - czy aby wszystko zawsze musi być zdrowe? Myślę, że jeśli mnie czytacie, to znacie odpowiedź. Lubię moje małe grzeszki, pielęgnuję je i wracam do nich co jakiś czas, bo kto nie zjadł wieczorem czekolady przed telewizorem, ten niech pierwszy rzuci kamieniem! A propos telewizora - w któryś z ostatnich weekendówl oglądaliśmy z dzieckiem program "Okrasa łamie przepisy" i z ekranu wychynęła jakże smaczna pokusa nie do odparcia... Grzanki z ciasta drożdżowego z twarogiem i glazurowanymi malinami... Oboje się oblizaliśmy, spojrzeliśmy po sobie i sztama została zawiązana. Trzeba było tylko kupić ciasto drożdżowe i maliny - które o tej porze roku po prostu uwielbiam! 

Dodam, że grzanki ze zwykłym (lub niezwykłym, jak kto woli, bo domowym) chlebem zamiast ciasta wyszły również bardzo smaczne - to informacja dla tych, którym jednak pszenica szkodzi :-)

Grzanki z ciasta drożdżowego z twarogiem i glazurowanymi malinami wg Karola Okrasy
  • 4 grube kromki ciasta drożdżowego 
  • 2 łyżki masła
  • 1 łyżka miodu
  • 100 g twarogu
  • 1 łyżka miodu
  • 200 g malin - świeżych, ale jak nie znajdziecie, to mogą być i mrożone
Na suchej patelni zgrillować trochę plastry ciasta drożdżowego. Zdjąć, rozpuścić na patelni masło i włożyć ciasto na patelnię ponownie, żeby wchłonęło masło i nabrało jeszcze bardziej złotego koloru. Przełożyć je na talerz, na patelnię włożyć miód. Kiedy się rozpuści i zacznie się pienić, wrzucić maliny i podgrzewać 2-3 minuty. Na grzankach położyć biały ser i polać go malinową glazurą.

P.S. Poniewczasie zorientowałam się, że ja również użyłam do podania (już chyba niemodnych) talerzy z łupka :-)


wtorek, 4 lipca 2017

Ciasto ze spodem z orzechów i bakalii, czekoladą, bitą śmietaną kokosową i owocami

Przepis wyjątkowo wypróbowany - raz z koleżanką (nie chcę nawet wspominać co dodałyśmy do kokosowego mleka), potem kolejny raz, co to śmietana kokosowa postanowiła się nie ubić i pozostała w stanie półpłynnym, i na koniec - ciasto idealne. Odpowiednio dobrane orzechy, schłodzone i dobrze ubite mleko kokosowe, warstwa ciemnej czekolady oraz owoce. Nie powiem, że mało kaloryczne, ale na pewno zdrowe :-). 

Ciasto orzechowo-bakaliowe z bitą śmietaną kokosową
  • 300 g różnych orzechów/pestek (np. 100 g słonecznika, 100 g dyni, 100 g orzechów włoskich)
  • 100 g rodzynek, do namoczenia we wrzątku
  • 100 g świeżych daktyli (jeśli nie są świeże też trzeba je namoczyć; waga będzie inna, ale może pomoże informacja, że świeżych dałam 10 sztuk)
  • 1 tabliczka gorzkiej czekolady
  • 1 puszka schłodzonego mleka kokosowego (i agar albo żelatyna na podorędziu, tak na wszelki wypadek)
  • trochę ksylitolu do posłodzenia bitej śmietany
  • owoce
  • olej kokosowy do wysmarowania formy
Namoczyć rodzynki (i ewentualnie daktyle) kilkanaście minut we wrzątku. Potem taką wodę można wykorzystać do posłodzenia czegoś. Wrzucić do blendera razem z orzechami i zmiksować. Masa nie powinna być sypka, tylko lepiąca się. W razie czego trzeba dodać jeszcze trochę rodzynek lub daktyli.

Formę o średnicy 29 cm wysmarować olejem kokosowym, wyłożyć masą orzechowo-bakaliową i wstawić do lodówki. Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej (można dodać 1 łyżkę oleju kokosowego nierafinowanego) i wyłożyć na spód, po czym wstawić do lodówki.

Schłodzone mleko ubić, dodając ksylitol. Moje doświadczenia są takie, że ubija się zarówno ta twarda część, jeśli wydzieli się z mleka (tak ubijałam do owoców z "bitą śmietaną") jaki całe mleko, jeśli ta twarda część się nie wydzieli (tak było w przypadku ciasta). Na wszelki wypadek warto jednak mieć pod ręką żelatynę lub agar, żeby nie było plamy :-). Ubitą śmietanę wyłożyć na spód, udekorować owocami, wstawić do lodówki i podawać schłodzone. 


piątek, 9 czerwca 2017

Zielone lody miętowe z matcha

Od dawna chciałam zrobić lody z matcha - czyli zieloną herbatą w proszku o wielu prozdrowotnych właściwościach. Klasycznie, żeby się nie narobić, miałam zamiar dodać ją po prostu do bananów, zmiksować i już. Problem polega niestety tylko na tym, że matcha ma dość intensywny smak i po dodaniu dosłownie łyżeczki-dwóch (na ok. 2 lub 3 banany, już nie pamiętam) zrobiło się niezbyt smacznie. Ja jednak tak łatwo się nie poddaję :-). Prowadzona kulinarną stroną mocy najpierw skierowałam kroki w stronę doniczki z miętą, a jak to nie pomogło, ręka sama sięgnęła po otwarty do obiadu (przepis stary, aje jary :-) ) kartonik z mlekiem kokosowym. Nie muszę Wam chyba mówić, że skoro zrobiłam zdjęcia i umieszczam przepis tutaj, to znaczy, że było dobre :-)

Ponieważ robiłam przepis z podmrożonych przez ok. 4 h bananów, część dałam do foremek na lody, żeby się porządnie zamroziła, a część wstawiłam jeszcze na moment do zamrażarki w pucharkach i podałam na deser, co i Wam polecam.

Zielone lody miętowe z matcha
  • banany (2-3 sztuki)
  • proszek matcha (polecam dodawać powoli do smaku)
  • kilka listków mięty (j.w.)
  • chlust mleka kokosowego
Banany podmrozić ok. 4 h, a potem zmiksować z pozostałymi składnikami. Podawać jak wyżej :-).




poniedziałek, 5 czerwca 2017

Koktajl czekoladowo-orzechowy z tahini

Muszę się pochwalić, bo jestem dziś z siebie wyjątkowo dumna. Otóż, zrobiłam sobie doroczne badania krwi i... cukier, który do tej pory miałam nieco zbyt wysoki, wrócił do normy i to dobrze poniżej górnego limitu. A wszytko to niewątpliwie jest zasługą zmiany odżywiania. Nie była zbyt duża, bo wcześniej też nie piliśmy soków i nie jedliśmy słodkich jogurtów ani przetworzonej żywności, ale wystarczyła :-). Cukier biały wyrzuciłam z diety w ogóle, zastępując go syropem z agawy i ksylitolem, ale generalnie też je ograniczając. Unikam bananów i winogron, białej mąki, makaron jemy dużo rzadziej... Co zresztą widać, jeśli prześledzić wpisy na niniejszym blogu :-). No i udało się!

W związku z tym postanowiłam zaszaleć i wręczyć sobie samej nagrodę w postaci przepysznego koktajlu. Przepis znalazłam w wydaniu specjalnym magazynku Kuchnia, pt. "Koktajle" pod nazwą "Kakaowy z tahini" :-). Zastąpiłam tylko 150 ml (!) śmietany kremówki kilkoma łyżkami śmietanki owsianej. Powiem tak: ambrozja!

Koktajl czekoladowo-orzechowy z tahini (3-4 porcje)
  • 2 dojrzałe banany
  • 2 łyżki tahini
  • 2 łyżki masła orzechowego
  • 3-4 łyżki naturalnego kakao
  • 500 ml mleka orzechowego (ja dałam ryżowe)
  • kilka łyżek śmietanki owsianej (można się bez niej spokojnie obyć - po prawdzie najpierw zmiksowałam, a potem przeczytałam jak należy to zrobić :-) )
Banany obrać, pokroić na kawałki i podmrozić 2 godziny. Zmiksować wszystko. W przepisie oryginalnym śmietanę kremówkę należy ubić i napełnić szklankę na przemian bitą śmietaną i koktajlem, ale intuicja mówi mi, że mogłabym od tego umrzeć :-)


sobota, 27 maja 2017

Daktylowe trufe na Dzień Matki

Wprawdzie Dzień Matki był wczoraj, ale kto jedzie do swojej Mamy dzisiaj albo jutro - jeszcze zdąży je przygotować. Ja zawsze zastanawiam się, co dać mojej ukochanej Mamie - i w tym roku postanowiłam podarować jej trochę bezgrzesznej przyjemności. Czyli coś słodkiego i coś zdrowego :-). 

Przepis na trufle znalazłam na stronie Na pół słodko i zapakowałam je we własnoręcznie zrobione pudełko - wzór znalazłam z kolei na stronie Mavelo. Z truflami miałam tylko jeden problem - nie miałam liofilizowanego buraka ani truskawki. A koniecznie chciałam, żeby były czerwone, bo wtedy to takie trufle z efektem "Wow" :-). Wymyśliłam więc, że mąkę kokosową zabarwię koncentratem z buraka - i wyszło super, bo koncentrat nadał jeszcze dodatkowo słodko-kwaśnego posmaku.

Dla mnie trufle są przepyszne - słodkie, tłuste i czekoladowe, tak jak trzeba. Nie zachwyciły tylko mojego Taty, bo jednak to nie to samo, co prawdziwe pralinki... Ale mnie już pralinki nie smakują tak, jak kiedyś - bo są za słodkie i za tłuste :-). Mama twierdzi, że jej smakują, ale Mama zawsze wspierała mnie w moich kulinarnych eksperymentach. Cóż, takie są właśnie Mamy :-)

Podaję przepis oryginalny (ja zapomniałam dodać do środka orzechów nerkowca) w oryginalnej proporcji. Od razu mówię, że zrobiłam z podwójnej porcji - w końcu też jestem Mamą... :-)

Orzechowo-daktylowe trufle (ok. 30 sztuk)
  • 100 g suszonych daktyli
  • 50 g zimnego oleju kokosowego
  • 20 g gorzkiego kakao
  • 50 g orzechów nerkowca
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1 łyżeczka esencji waniliowej
  • 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • 1/4 kardamonu
  • szczypta kurkumy
Do obtoczenia
  • gorzkie kakao
  • posiekane orzechy nerkowca
  • liofilizowany burak/truskawka lub mąka kokosowa z koncentratem z buraków :-) 
  • cokolwiek przyjdzie Wam do głowy
Jeśli chcecie zastosować moją posypkę z mąki kokosowej, to trzeba przygotować ją wcześniej. Do mąki dodać tyle koncentratu, żeby uzyskać pożądany kolor, po czym wstawić do pieca nagrzanego na jakieś 50-70 stopni i wysuszyć. Trwa to koło 30 minut, ale dokładnie nie pamiętam, robiłam dzień wcześniej. Przed użyciem zmiksować jeszcze na pył, bo zostają małe grudki.

Jeśli macie suszone daktyle, musicie zalać je wrzątkiem i odstawić na 20 minut (potem wodę z ich namaczania można do czegoś wykorzystać). Jeśli macie miękkie, świeże daktyle, ten krok pomijacie.

Składniki na trufle zmiksować (oprócz orzechów), dodać posiekane orzechy, wymieszać i wstawić na pół godziny do lodówki. Po tym czasie wyjąć, formować kulki wielkości orzecha i obtaczać je w posypkach. Niestety trufle wchłaniają kakao, więc trzeba dobrze je w nim obtoczyć. Na koniec wstawić je z powrotem do lodówki.




piątek, 24 marca 2017

Cieciorella

W poszukiwaniach zdrowych alternatyw dla popularnych słodyczy w sukurs przychodzi mi kilka różnych stron. Jedną z nich są True Taste Hunters, u których zaczerpnęłam już przepis na batoniki muesli i na krem pomarańczowo-orzechowy, a teraz na cieciorellę (oryginalny przepis tu).

Bo teraz przyszła pora zmierzyć się z Nutellą. Całe szczęście moje dziecko miało okazję próbować jej tylko raz czy dwa razy w życiu, dzięki czemu Cieciorella przeszła test i została zaakceptowana. Gorzej, jak dam więcej kakao niż w przepisie, ale generalnie ujdzie :-) Ale nie dajcie się zwieść - wiecie chyba kto zakrada się do lodówki uzbrojony w łyżeczkę, kiedy zachce mu się czegoś słodkiego?

Cieciorella
  • 1,5 szklanki ugotowanej ciecierzycy
  • 1 czubata łyżka masła orzechowego (dowolnego, chociaż ja pozostaję przy tradycyjnym)
  • 3-4 łyżki syropu klonowego lub syropu z agawy lub miodu 
  • 1 łyżka ksylitolu lub dodatkowa łyżka syropu klonowego
  • 4 łyżki gorzkiego kakao
  • 1 łyżeczka karobu (można zamienić na kakao)
  • 1 łyżka oleju kokosowego - nierafinowany da jeszcze taki kokosowy posmak ALBO oleju z orzechów laskowych!
  • szczypta soli himalajskiej
Wszystko wrzucić do blendera i zmiksować. Gdyby masa była za gęsta (mi zawsze wychodzi za gęsta) można dodać trochę wody z gotowania ciecierzycy albo mleka - dla wegan oczywiście roślinnego.

Tylko nie potknijcie się, skradając się po cichu, bo wszystko wyjdzie na jaw :-).


piątek, 17 lutego 2017

Domowa granola

Zawsze lubiłam granolę, ale od wielu lat nie jadłam - cukru tam tyle, Panie, że szok. Od jakiegoś czasu przymierzałam się do zrobienia własnej, domowej, ale zawsze mi jakoś było nie po drodze. W końcu się zebrałam - wszystkie składniki miałam w domu, jedna szybka decyzja, niecałe pół godzinki i... granola gotowa! Sama byłam zaskoczona jakie to błyskawiczne i proste. Na pierwszy raz zainspirowałam się przepisem ze strony Elizabeth Rider, ale myślę, że spokojnie można pójść na żywioł i wrzucić to, co Wam się żywnie podoba. No i najważniejsze - cukru tam jest dokładnie tyle, ile go dodacie. Ni mniej, ni więcej :-)

A więc:

Domowa granola (na duży słoik po miodzie :-) )
  •  2 szklanki górskich płatków owsianych (nie błyskawicznych!)
  • 1/2 szklanki posiekanych orzechów różnego rodzaju
  • 1/4 szklanki nasion (słonecznik, dynia, siemię lniane...)
  • 1/2 szklanki niedosładzonych, pokrojonych suszonych owoców (żurawina, rodzynki, morela, suszone wiśnie...)
  • 2-3 łyżki syropu klonowego i/lub miodu
  • 2 łyżki nierafinowanego oleju kokosowego (użyłam tego zapachowego, nadał świetny kokosowy posmak)
  • 1/2 łyżki esencji waniliowej lub migdałowej (tylko błagam, nie tych sztucznych aromatów)
  • 1 duża szczypta soli morskiej
 Piekarnik nagrzać do 200 stopni. Wszystkie składniki wrzucić do miski i wymieszać rękami - chodzi między innymi o to, żeby olej kokosowy, który pewnie w naszym klimacie ma postać stałą, dobrze się rozpuścił i wymieszał z resztą składników. Rozłożyć mieszankę na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i podpiec w piekarniku. W przepisie jest 10 minut, ja piekłam ok. 20 - chodzi o to, żeby płatki lekko się zrumieniły. Przed podaniem lub przesypaniem do słoika trzeba poczekać aż ostygną.







sobota, 11 lutego 2017

"Pankejki" owsiane

To trzeci przepis na pankaces, który wypróbowałam (po American pancakes z zamierzchłej przeszłości oraz pancakes z kaszy jaglanej), znaleziony na Doradcy Smaku. Ma tę zaletę, że smakuje i jest prosty w przygotowaniu jak pierwszy oraz jest zdrowy jak drugi. Coś czuję, że na najbliższy czas to będzie nasz przepis na rozpustne sobotnie śniadania :-). Bo do pankaces oczywiście obowiązkowo dajemy sok ze świeżo wyciskanych pomarańczy, owoce, masło oraz syrop klonowy. Mój mąż wprawdzie dopuszcza jeszcze miód i konfiturę, ale ja jestem ortodoksyjna. Albo syrop klonowy, albo nic :-).

Jeśli macie w domu mąkę owsianą, to róbcie pankejki jutro z samego rana. Jeśli nie - kupcie i zróbcie w przyszłym tygodniu. Warto.

Pancakes owsiane (na 2 dorosłe osoby i jednego małego łakomczucha)

  • 1 szklanka mąki owsianej
  • 3 łyżki mąki pszennej
  • 1 jajko
  • 3/4 szklanki mleka (u nas nietolerancja laktozy - więc mleka owsianego)
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 1 łyżka brązowego cukru
  • olej kokosowy do smażenia
Wszystkie składniki wymieszać porządnie rózgą i smażyć na rozgrzanym oleju. Ciasto ma to do siebie, że gęstnieje, więc przed smażeniem kolejnych porcji rozrzedzałam je jeszcze mlekiem.

A potem na talerzyk i siup. 


sobota, 4 lutego 2017

Tarta z lemon curd i włoską bezą

Dzisiaj jest dzień nadrabiania zaległości - i tych związanych z sesjami fotograficznymi (posiadaczy fejsbukowego konta zapraszam tu) i tych związanych niniejszym blogiem, który usycha już od dłuższego czasu. Pora więc go podlać i to nie byle czym! Wprawdzie od przygotowania tego obłędnego deseru minął równo rok (robiłam go na moje poprzednie urodziny), ale smak pamiętam do dziś. To chyba wiele mówi :-). Przepis pochodzi od niezawodnego na takie wypadki Sosny (tak się składa, że poprzedni, na ajerkoniak, też - ale nie szkodzi, bo to mistrz wszystkiego co dobre i słodkie :-) ).

Ciasto:
  • 150 g mąki
  • 100 g masła
  • 50 g cukru pudru
  • 1 żółtko
Lemon curd:
  • 2 duże cytryny
  • 70 g masła
  • 80 g cukru
  • 2 jajka
 Beza włoska:
  • 225 cukru
  • 50 ml wody
  • 3 białka 
+ foremka o średnicy 20 cm, termometr kuchenny, palnik


Ciasto zagnieść i wstawić do zamrażalnika na 15 minut. Szybko rozwałkować między dwoma arkuszami folii spożywczej na cienki placek większy od formy (chodzi o to, żeby się nie nagrzało). Przełożyć do okrągłej foremki, ponakłuwać widelcem i wstawić do zamrażalnika jeszcze na 10 minut. Piec z obciążeniem w 200 stopniach przez 10 minut i bez obciążenia 15 minut.

Cytryny umyć i osuszyć. Do szklanej miski zetrzeć skórkę z owoców oraz wycisnąć sok. Dodać cukier, roztrzepane jajka i masło. Do rondelka nalać wody, zagrzać ją i umieścić nad rondelkiem miskę. Mieszając rózgą podgrzewać, aż masa zgęstnieje, czyli około 15-20 minut. Odstawić na kratkę do całkowitego ostygnięcia (można na przykład wstawić do zamrażalnika - oczywiście jak już przestygnie, nie od razu :-) ). Wyłożyć kremem spód i wstawić do lodówki na czas przygotowania bezy.

Białka wbić do miski - dobrze umytej i osuszonej. Do rondla z grubym dnem wsypać cukier i wlać wodę. Podgrzewać do rozpuszczenia cukru. Kiedy pojawią się pierwsze bąbelki od razu przestać mieszać i gotować do temperatury 118 stopni (tu potrzebny będzie termometr). W momencie, w którym masa osiągnie temperaturę 110 stopni włączyć mikser na wolne obroty i zacząć ubijać białka, stopniowo zwiększając obroty do maksymalnego poziomu. Kiedy syrop osiągnie odpowiednią temperaturę natychmiast zacząć wlewać go cienkim strumieniem do mocno spienionych białek i dalej ubijać około 10 minut. Masa powinna być sztywna i lśniąca. Potem przełożyć ją do rękawa cukierniczego i formować "bezowe" kształty na lemon curd. Potem wstawić do lodówki na około godzinę, a przed podaniem opalić palnikiem.

To naprawdę jedno z lepszych ciast, które jadłam. Warto dla niego zainwestować w termometr :-)




 

piątek, 16 grudnia 2016

Pomarańczowo-orzechowy, słłłodki krem z ciecierzycy

Obiecałam, że napiszę, jak uda mi się wymyślić, co można zrobić z orzechami, które zostają po produkcji orzechowego mleka. No więc wymyśliłam - ciastka zrobiłam. Zanotowałam przepis... a potem zgubiłam kartkę. Mogę więc tylko napisać, że oprócz orzechów w ciastkach była też tarta dynia i że były całkiem smaczne. No nic, może jak kiedyś kartkę znajdę, to tutaj dorzucę :-)

Na pocieszenie mam inny wspaniały przepis, znowu od True Taste Hunters. Jakoś tak przed świętami ciągnie mnie do takich smaków. Świetnie nadaje się do smarowania pieczywa albo ciastek właśnie. Pyszny, zdrowy... Czego chcieć więcej? A więc - wprowadzajcie się zdrowo w świąteczny nastrój!

Pomarańczowo-orzechowy krem z ciecierzycy
  • 350 g ugotowanej ciecierzycy (ja gotuję hurtowo, a potem robię jeszcze hummus)
  • 125 g masła orzechowego
  • 150 g syropu klonowego (dla skąpiących cukru wystarczy w zupełności 100 g)
  • ok. 60 ml mleka roślinnego, najlepiej orzechowego
  • 1 łyżeczka mielonego cynamonu lub przyprawy do piernika
  • skórka starta z jednej eko-pomarańczy (Lidl!)
  • szczypta soli
Wrzucamy wszystko do blendera i miksujemy na gładko. Tak, dobrze widzicie, to jest właśnie takie proste :-)




środa, 30 listopada 2016

Czekoladowe mleko z orzechów laskowych

Święta idą, czuję w kościach. Poznaję to po tym, że moją uwagę coraz bardziej przyciągają zimowe przepisy, a najbardziej takie, w których są orzechy i czekolada. No i pomarańcza :-) Ten przepis wprawdzie pomarańczy nie zawiera, ale dla mnie jest bardzo zimowy i bardzo świąteczny. A ponieważ wiem, że w trakcie Świąt nie będzie szans na raczenie się takimi pysznościami (i tak wszystkiego będzie za dużo) to zrobiłam go sobie teraz. A co!

Przepis pochodzi z portalu Hello Zdrowie. No i chyba nie muszę dodawać, jaki jest zdrowy :-). Zrobiłam od razu z podwójnej porcji - dając jednak mniej wody, żeby mleko było bardziej esencjonalne - i wyszło ok. 0,5 litra. W sam raz na dwa dni dla naszej trójki (porcje były degustacyjne :-) ). Jak wymyślę co zrobić z masą orzechową, która została po przygotowywaniu mleka to dam znać.

Czekoladowe mleko z orzechów laskowych
  • szklanka orzechów laskowych (dałam dwie)
  • 3 szklanki wody + do namoczenia (dałam tak ok. 5 szklanek)
  • 4-5 daktyli (dałam ok. 10)
  • łyżeczka cynamonu (dałam jedną, bo chciałam, żeby było bardziej czekoladowe niż cynamonowe)
  • ziarenka z 1 laski wanilii (dałam z 1 właśnie, bo więcej nie miałam, ale wrzuciłam skórkę z wanilii do środka, żeby dała aromat)
  • 1 kopiasta łyżka kakao (dałam dwie)
  • szczypta soli (dałam dwie)
 Orzechy namoczyć na noc. Następnego dnia zmiksować z daktylami, solą i cynamonem (w razie potrzeby dać więcej daktyli), po czym przelać przez sito wyłożone podwójną warstwą gazy. To najbardziej pracochłonna część - trzeba wlewać po trochu, zawijać gazę od góry w woreczek i wyciskać - uważając, żeby nie wyleciało górą! - po czym znowu wlewać i wyciskać do skutku. Dodać kakao i wanilię, wlać do butelki i trzymać w lodówce 2-3 dni. Jeśli mleko się rozwarstwi, wystarczy wstrząsnąć.


piątek, 25 listopada 2016

Batony muesli

No tak, dawno mnie tu nie było. W międzyczasie skończyliśmy dietę, ale - jak i wcześniej zresztą - nadal lubimy to co dobre i zdrowe :-)

Mam na ten weekend dla Was super przepis, który znalazłam na stronie True Taste Hunters. Prostsze niż barszcz :-) A jakie pyszne... Takiego przepisu szukałam od naprawdę dawna.

Batoniki muesli:
  • 300 g świeżych daktyli (to takie miękkie, klejące się; jeśli są zupełnie suszone, to trzeba je zalać wrzątkiem i zostawić na godzinę). Można połączyć z rodzynkami - ja tak zrobiłam, bo miałam za mało daktyli :-)
  • 100 g pestek dyni
  • 100 g pestek słonecznika
  • 100 g rodzynek (dałam żurawinę)
  • 4 łyżki goji (nie miałam)
  • 4 łyżki siemienia lnianego
  • 4 łyżki chia
  • 200g płatków owsianych
  • 2 łyżki dowolnego masła orzechowego
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1 łyżeczka esencji waniliowej/pasty waniliowej
Daktyle zmiksować z masłem orzechowym, cynamonem i esencja waniliową. Przełożyć do miski, dodać pozostałe składniki i wymieszać. Formę do pieczenia 20x20 wyłożyć papierem do pieczenia i przełożyć do niej masę, dokładnie dociskając, żeby szczelnie ją wypełniła. Piec 20 minut w 170 stopniach, po tym czasie wyjąć, pokroić w batoniki i dopiekać jeszcze 10-20 minut.




piątek, 21 października 2016

Czekoladowe ciasteczka owsiane z pistacjami - bez sami wiecie czego

No to chyba zamykam czekoladową trójcę. Nie myślcie sobie, że ja się tak rozpieszczam na co dzień, ale i tym razem mam bardzo dobry powód. Idziemy w gości i nie chciałabym, żeby gospodyni musiała zastanawiać się co podać na stół tym wariatom. Przychodzę więc z własnym prowiantem :-)

Przepis powstał na bazie owsianych ciasteczek z żurawiną koleżanki, chociaż nie zdążyłam dopytać ile płatków owsianych należy dodać. Jako że żurawina jest chwilowo be (bo dosładzana), znowu w ruch poszedł karob. No i jedna, malutka suszona figa. Ale jak na 15 ciasteczek to chyba nie jest dużo?

Drodzy nasi dzisiejsi gospodarze - w razie jakby co, po prostu nie otwierajcie nam drzwi :-)

Czekoladowo-pistacjowe ciasteczka owsiane
  • 100 g masła (zrobiłam w dwóch transzach - z klarowanego i bez)
  • 1 jajko 
  • 170 g płatków owsianych
  • 1 b. miękka albo namoczona suszona figa
  • 2 łyżki karobu
  • 1 łyżka kakao
  • kilka-kilkanaście pistacji
  • ew. odrobina suszonej czarnej porzeczki
Figę zmiksować z masłem, dodać jajko. Wmieszać płatki owsiane, karob, kakao i ew. czarną porzeczkę. Dodać pistacje - połowę lekko rozbiłam w moździerzu, a połowę dodałam w całości. Piec 10-12 minut w 170 stopniach.
 


piątek, 13 maja 2016

Placek rabarbarowy pod kruszonką

Popełniłam w poprzedni weekend, a Wam polecam na weekend nadchodzący. Jest to wariacja na temat tego placka - z czasów, jak widać, przedpotopowych, ale nie stracił wcale na aktualności. Podstawowa różnica polega na tym, że dałam wszędzie tylko i wyłącznie zwykłą mąkę, nie kartoflaną, cukier zastąpiłam ksylitolem, a nadzienie poddusiłam wcześniej na patelni na odrobinie masła, zalane sokiem pomarańczowym. Jeśli lubicie kwaskowato-słodkie ciasta, to ten placek jest właśnie dla Was!

Placek z rabarbarem pod kruszonką

Ciasto kruche:
  • 250 g mąki pszennej lub orkiszowej
  • 50 g cukru lub ksylitolu
  • 150 g masła
  • 1 jajko
Nadzienie:
  • 400 g rabarbaru
  • 200 g suszonych moreli
  • 2- 3 łyżki miodu 
  • kilka łyżek soku pomarańczowego 
  • łyżka masła
Kruszonka:
  • 100 g mąki pszennej lub orkiszowej
  • 60 g schłodzonego masła
  • 25 g cukru lub ksylitolu
Składniki na ciasto kruche zagnieść. Formę o średnicy ok. 26 cm wysmarować dobrze masłem, wyłożyć ciasto i wstawić do lodówki. Piekarnik nagrzać na 160 stopni. Kiedy będzie gotowy, wstawić ciasto i piec ok. 20-25 min na złoty kolor.

Rabarbar obrać i pokroić w plasterki ok. 1 cm. Morele też pokroić na mniejsze kawałki. Na patelni rozgrzać masło, wrzucić rabarbar i morelę, podsmażyć chwilę i zalać sokiem pomarańczowym. Dusić kilka minut do względnej miękkości, na koniec dodać miód do smaku. Zagnieść kruszonkę.

Owoce wyłożyć na upieczony spód i posypać kruszonką. Podnieść temperaturę w piekarniku do 180 stopni i piec ok. 30 minut.
  
 

czwartek, 28 kwietnia 2016

Wegańskie ciasteczka owsiane

Trwa tydzień weganizmu. Jak wiecie, ja weganką nie jestem, ale co mi szkodzi dorzucić swoje trzy grosze :-). Po raz pierwszy użyłam nawet wegańskiego jajka. Tak, tak, nie przesłyszeliście się. To wszystko efekt oglądania na Kuchni+ programu z Martą Dymek z Jadłonomii. Wniosek z tego wyciągnęłam jeden i to właśnie najbardziej mi się podoba we współczesnej kuchni - fakt, że można zrobić wszystko. Z niczego. Naprawdę :-)

Bazą do ciasteczek był przepis Kornika w kuchni, ale trochę go zmieniłam. Dałam dynię zamiast pestek słonecznika, syrop trzcinowy zamiast miodu (i trochę mniej), bo według mnie dynia z tym syropem smakuje bosko. No i dodałam dwa wegańskie jajka, żeby masa się lepiła.

A wszystko dlatego, że miałam ochotę na ciastko do kawy :-)

Wegańskie ciasteczka owsiane
  • 200 g płatków owsianych
  • 110 g oleju kokosowego
  • ok. 4 łyżek syropu trzcinowego
  • ok. 6 łyżek mąki orkiszowej
  • garść suszonej żurawiny
  • garść pestek dyni
  • 2 wegańskie jajka (potrzebne są 2 łyżki siemienia lnianego)
Zaczynamy oczywiście od jajek. 2 łyżki siemienia lnianego zalać 6 łyżkami wody i odstawić na ok. 15 minut, aż zrobi się tzw. glut. Wymieszać razem z pozostałymi składnikami w misce (można mikserem) - trzeba tylko pamiętać, że olej kokosowy topi się w temperaturze powyżej 20 stopni, więc może trzeba będzie go podgrzać. Rękami formować kulki, spłaszczać je i układać na papierze do pieczenia na blasze. Piec 15-18 minut w 175 stopniach.