Pokazywanie postów oznaczonych etykietą drób. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą drób. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 21 lutego 2016

Risotto curry kurczakiem i warzywami

Nie myślałam, że to kiedyś powiem. Ja, która nie znoszę curry. Ale risotto curry w wykonaniu Mistrza Grzegorza zaskoczyło mnie zupełnie znienacka tym, że... jest znakomite! Curry nie tylko nie przeszkadza, ale sprawia, że całe danie znajduje jeden wspólny mianownik. Kiedy poprosiłam autora o przepis, napisał mi: kroisz wszystko, podsmażasz wszystko... Co? Zaraz się dowiecie :-)

Risotto curry z kurczakiem i warzywami (na 4 osoby)
  • 1 średnia cukinia
  • 6-8 dużych pieczarek
  • 1 średni por
  • 5-6 suszonych pomidorów 
  • 1 pojedyncza pierś z kurczaka
  • ok 200 ml passaty pomidorowej
  • bulion
  • ok. 250-300 g ryżu
  • 2 łyżki masła
  • parmezan lub grana padano 
  • oliwa
  • 1-2 łyżeczki curry
  • 2 ząbki czosnku
Warzywa należy pokroić i podsmażyć na oliwie. Ja zaczęłam od pora pokrojonego w plasterki, po nim przyszła kolej na cukinię (podsmażoną al dente), potem pieczarki, a na sam koniec na patelnie poszedł pokrojony w kostkę i lekko posolony kurczak, który zebrał wszystkie smaki z dna. Pomidory zostały namoczone i następnie pokrojone w kostkę.

Na drugiej patelni na oliwę wrzuciłam posiekany drobno czosnek i na tym podsmażyłam ryż. Potem zalewałam ryż bulionem z wymieszanym curry, a w pewnym momencie zastąpiłam bulion passatą z odrobiną wody (tutaj polecam na wyczucie). Na sam koniec dodałam podsmażone warzywa i pomidory. Kiedy ryż już był miękki, zdjęłam z ognia i wmieszałam masło oraz parmezan (do smaku). Ave, Grzegorz!


poniedziałek, 9 listopada 2015

Pierś z gęsi w syropie z cytrusów podawana z gnocchi

Przepis z... Lidla. Ale autorem jest Pascal Brodnicki, więc postanowiłam zaryzykować, zresztą zapowiadał się całkiem smacznie. I wbrew pozorom jest dość prosty i przyjemny w wykonaniu (chyba że, tak jak ja, nienawidzicie babrać się palcami w ziemniakach, wtedy po prostu trzeba się zmusić :-) ). Jedyna trudność, to zgrać wszystko w czasie. Ale to już rozgryzłam: trzeba zacząć od przygotowania gnocchi, potem wstawić syrop (będący właściwie w konsystencji sosem), potem gęś, a pod koniec smażenia gęsi - wrzucić gnocchi na wodę. Potem jeszcze tylko chwila dla fotoreporterów i gęś na Św. Marcina gotowa :-)

Pierś z gęsi w syropie z cytrusów podawana z gnocchi (2 porcje)
  • 2 piersi z gęsi, umyte i osuszone, pozbawione koci
  • 0,5 kg ziemniaków
  • 175 g mąki
  • 1 jajko
  • niecałe 2 łyżki octu balsamicznego
  • 0,5 pomarańczy
  • 0,5 różowego grejpfruta
  • 2 łyżki miodu
  • 2 łyżeczki posiekanej mięty
Ziemniaki umyć, ułożyć na pergaminie na blasze i piec ok. 1h w 180 stopniach (można też ugotować, ale takie upieczone chyba się lepiej obiera). Ostudzić, obrać ze skórki i zetrzeć na tarce albo przecisnąć przez praskę. Dodać jajko, niecałą łyżeczkę soli, mąkę i - that's the hard part - zagnieść ręką w gładką kulę. Gdyby mąki było mało, trzeba dodać - ziemniaki lubią różnić się między sobą i niektóre potrzebują tej mąki więcej. Wstawić na pół godziny do lodówki. Podzielić na cztery części, rozwałkować i pokroić w pojedyncze gnocchi.

Z pomarańczy i grejpfruta wycisnąć sok, wlać do garnuszka, dodać miód i ocet balsamiczny, odrobinę soli, zagotować. Próbowałam zredukować do konsystencji syropu, ale to niewykonalne :-). Gotować więc przez chwilę, a na sam koniec wrzucić posiekaną miętę.

Skórę na piersi z gęsi ponacinać w kratkę, wyłożyć na rozgrzaną grillową patelnię skórą do dołu. W przepisie czas grillowania wynosi 5 minut, a potem jeszcze 5-7 "odpoczywania" na kratce. Nasze piesi były spore, więc grillowaliśmy po ok. 8 minut z każdej strony, a potem chwila w folii aluminiowej i były idealne.

Pod koniec grillowania gnocchi wrzucić na osolony wrzątek i wyjmować kiedy wypłyną.

Podawać z gęsią, posypane miętą i polane sosem.


środa, 6 maja 2015

Na niepogodę - gulasz z serduszek

Wprawdzie jest ciepło, ale za oknem co chwila przechodzą ulewy i aura jest w sumie wiosenno-jesienna. Mam w zanadrzu pewien przepis, który już jakiś czas czeka na publikację, ale niestety, jak od razu nie wrzucę postu na bloga, to potem czeka i czeka na odpowiednią okazję...

Ale do rzeczy. To jeden z moich przepisów rodzinnych, czyli wyniesionych z kuchni mojej Mamy. Można by powiedzieć, że podroby to mało szlachetne danie... JEDNAK proponuję najpierw spróbować. Potrawę tę uwielbiam, sama rzadko o niej pamiętam, ale jak już sobie przypomnę albo trafię na nią u Mamy to zajadam, aż mi się uszy trzęsą. Pyszności!

Przyznam, że dzwoniłam już do Mamy kilkanaście razy, żeby przypomniała mi przepis, w tym również dzisiaj, bo jakoś mi się głowy nie trzyma. No, ale teraz będę już go miała pod ręką. Warto prowadzić sobie taką książkę kucharską, naprawdę warto :-)

Gulasz z serduszek (na 2 osoby)
  • ok. 600 g serduszek drobiowych
  • 1 mała cebula lub szalotka
  • 2-3 listki laurowe
  • sos sojowy
  • śmietana lub, w wersji light, mleko i mąka ziemniaczana
  • oliwa
Serduszka umyć i oczyścić. Cebulę posiekać w drobną kostkę. Na patelnię wlać odrobinę oliwy i poddusić na niej cebulę, listki laurowe oraz serduszka. Kiedy zmiękną, doprawić sosem sojowym - nie za dużo, acz w sam raz - oraz ewentualnie pieprzem. Ja nie przepadam i prawie nie używam. Do wykończenia sosu można użyć kwaśnej śmietany - na taką ilość pewnie około jednego opakowania - albo, w wersji mniej kalorycznej, wlać około 150-200 ml mleka z rozmieszaną 1 łyżeczką mąki ziemniaczanej dla zagęszczenia. Podawać z tłuczonymi ziemniaczkami i ogórkami kiszonymi, mizerią, surówką z jabłka i marchewki... co tam kto lubi. Smacznego!






czwartek, 16 kwietnia 2015

Kotleciki z indyka z rozmarynem i grana padano

Achhh, zapomniane panierowane kotleciki... Chyba na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy w moim dorosłym życiu robiłam schabowe - bo w domu rodzinnym zdarzało się, i owszem (do dziś dźwięczą mi w uszach słowa mojej Mamy: "bierzesz jajko..."). Po prostu jakoś mi z nimi (i z wieprzowiną w ostatnich latach) nie po drodze. No, ale całe szczęście kotleciki można zrobić ze wszystkiego.

Wczoraj nie zdążyłam zamarynować udźca z indyka i musiałam przygotować coś na szybko. A że akurat zagłębiałam się w zawiłości zaświadczenia o nadaniu partita IVA, to zachciało mi się Włoch. I oto one, na talerzu:

Kotleciki z indyka z rozmarynem i grana padano
  • bułka tarta (ok. 3-4 łyżek na 3 porcje kotlecików)
  • mąka (j.w.)
  • 1 jajko 
  • łyżka posiekanego rozmarynu
  • ok. 2-3 łyżek tartego grana padano
  • ok. 0,5 udźca z indyka
  • sól, olej do smażenia
Udziec pokroić na mniejsze kawałki, posolić. Jajko rozbić na talerz. Przygotować panierkę, mieszając wszystkie pozostałe składniki. Mięso obtaczać w jajku, potem w panierce i smażyć kilka minut na większym ogniu z dwóch stron, po czym zmniejszyć grzanie, przykryć pokrywką i zostawić na kilka minut, żeby kotleciki były soczyste. U mnie z ziemniakami z wody i surówką z tartej marchewki i jabłka.



poniedziałek, 29 grudnia 2014

(Po)świąteczny indyk w pomarańczach i glazurze z brązowego cukru

W Święta bywa, że nie wszyscy zdążą się spotkać. Dlatego tak bardzo przydaje się kilka wolnych, poświątecznych dni. Można dojeść sałatkę i urządzić (po)świąteczny obiad, całkowicie na luzie, popełniając kolejny eksperyment kulinarny. 

Miała wprawdzie być gęś, ale że gęsi nie stało, padło na indyka. Internetowe poszukiwania zaprowadziły mnie do Stanów Zjednoczonych, a kiedy już wyklarował się pomysł na glazurę, reszta dopasowała się sama. Mogę powiedzieć tylko: polecam, naprawdę polecam. Na niedzielny obiad, na noworoczny obiad, na świąteczny obiad - indyk nie tylko lepszy od tego u Griswaldów, ale i obiektywnie całkiem daje radę. Niezgorszy nawet, a wręcz znakomity. Mój pierwszy pieczony w całości :-).

Indyk w brązowej glazurze i pomarańczach
  • 1 indyk ok. 3,5 kg bez podrobów
  • majeranek, sól, ew. odrobina czosnku
  • 3-4 jabłka
  • 2-3 pomarańcze
  • 4 łyżki masła
  • 150 ml octu winnego
  • 100 ml soku pomarańczowego
  • 2/3 szklanki brązowego cukru
  • skórka starta z 1 pomarańczy
  • drobne ziemniaczki
  • żurawina suszona
  • sos rabarbarowy (jeśli ktoś zrobił w sezonie)
Dzień wcześniej indyka nasolić, natrzeć umiarkowaną ilością majeranku i ewentualnie czosnkiem. Zostawić na noc w lodówce.

Na 30 min. przed pieczeniem indyka wyjąć z lodówki. Nagrzać piekarnik do 220C, indyka nasmarować 2 łyżkami masła i nadziać 1-2 jabłkami pokrojonymi w ósemki i cząstkami 1 pomarańczy. Spiąć wykałaczkami.

Wstawić indyka w brytfance (najlepiej na kratce) do piekarnika na 0,5h, potem zmniejszyć temperaturę do ok. 170C i piec około 1h, polewając w tym czasie co jakiś czas najpierw zimną wodą (ok. 2 szklanek), a potem wytopionym z indyka sosem.

W garnuszku zagotować ocet winny, sok pomarańczowy i brązowy cukier, zmniejszyć ogień i gotować, aż nabierze konsystencji syropu. Zdjąć z ognia, wmieszać 2 łyżki masła i skórkę z pomarańczy.

Po godzinie pieczenia piec kolejną godzinę (w sumie 40 minut na 1 kg mięsa), tym razem smarując indyka co 15 minut glazurą i w międzyczasie polewając sosem z brytfanki. Po drugim smarowaniu obłożyć indyka cząstkami pomarańczy (dobrze obrać z białej błonki, żeby nie były gorzkie!) i ósemkami jabłka. Podgotować ziemniaki.

Na koniec wyjąć indyka z pieca i odstawić na 30 minut, przykrytego folią. Ziemniaczki, cząstki jabłka i pomarańczy oraz suszoną żurawinę przełożyć do innej brytfanki lub formy, polać trochę sosem i wstawić na te 0,5h do pieca.

Kroić i podawać z sosem rabarbarowym.

P.S. Jola, dziękuję za obrusik :-)




środa, 15 października 2014

Sweet and sour

Przepis na to sweet and sour jest w 100% oryginalny - z Wietnamu przywieźli go moi sąsiedzi, którzy zapisali się na miejscu na kurs gotowania. Nie mogłam więc nie skorzystać z okazji. Muszę wykraść im jeszcze inne przepisy :-).

A tak przy okazji - czy wiedzieliście, że sweet and sour najlepiej smakuje, kiedy jest w nim dużo... bananasa? No, ja nie wiedziałam, ale syn mnie wczoraj uświadomił :-)

Tajskie sweet and sour (na 4 osoby)
  • pierś kurczaka
  • 2-3 ząbki czosnku, posiekane
  • ok. 3-cm kawałek imbiru, posiekany
  • pokrojone warzywa: 1 pomidor, 1 ogórek, garść fasolki, 2 marchewki, 1 papryka, 1 czerwona cebula itd.
  • kilka grzybów mun
  • niecała puszka ananasa
  • 2-3 łyżki koncentratu pomidorowego
  • 2-3 łyżki sosu ostrygowego
  • 2-3 łyżki sosu rybnego
  • szczypiorek
  • cukier brązowy
  • ryż
  • olej do smażenia
W woku rozgrzać olej, podsmażyć na nim czosnek. Dodać pokrojoną w paseczki pierś kurczaka, podsmażyć, dodać imbir, a potem warzywa, namoczone i pokrojone w paski grzyby mun oraz ananasa. 
Poddusić, kiedy nieco zmiękną doprawić sokiem z ananasa, koncentratem, sosem ostrygowym i rybnym. Można ewentualnie dodać trochę cukru brązowego, żeby było bardziej sweet. Przed podaniem dodać posiekany szczypiorek, a podawać z ryżem.








czwartek, 9 października 2014

Ziołowo-cukiniowe kotleciki Agaty

Zainspirowana przez ABK, postanowiłam zrobić kotleciki, które podpatrzyłam u niej ostatniej soboty. Są pyszne! Delikatne, dzięki dodatkowi cukinii lżejsze niż pulpeciki z indyka, które ja na ogół robię, a zioła (Agata dodaje jeszcze koperek, ale mi akurat zabrakło) sprawiają, że są bardzo aromatyczne. Oj, będę chyba robić je często :-)

Kotleciki można usmażyć, ale można też zrobić je na wodzie z dodatkiem rosołku, co jest patentem mojej Mamy. Żeby uczciwie porównać, zrobiłam i tak, i tak. Wolę chyba wersję bez smażenia, kotleciki są delikatniejsze, chociaż trochę się rozpadają. No i smażone lepiej wychodzą na zdjęciach :-) 

Ziołowo-cukiniowe kotleciki z indyka
  • 600 g mielonego mięsa z indyka
  • 1 cukinia
  • 1 jajko
  • pół pęczka szczypiorku
  • pół pęczka pietruszki
  • mała łyżeczka soli
  • bułka tarta
  •  olej do smażenia lub 0,5 eko-kostki rosołowej do zrobienia na wodzie
Cukinię obrać i zetrzeć na tarce, dodać do mięsa razem z posiekanym szczypiorkiem i pietruszką. Posolić, dodać jajko i trochę bułki tartej. Formować kulki i:
a) obtoczyć w bułce tartej i smażyć na oleju
b) na patelnię wlać odrobinę wrzątku, rozpuścić w nim eko-kostkę i na takim "podkładzie" dusić pulpeciki.

Bardzo dobre z buraczkami i puree z ziemniaków :-)





środa, 1 października 2014

Kokosowa zupa z dyni z grillowanym kurczakiem

Często zdarza się, że najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy wtedy, gdy mam najmniej czasu. Wczorajszą zupę gotowałam lewą ręką, z telefonem przyciśniętym do ucha, prawą ręką robiąc notatki jak uratować firmową stronę internetową, która nagle gdzieś znikła. Dziecko ryczało, bo "cę do oglodu", a w ogrodzie nawóz i sezonowe opryski, w kuchni piętrzyły się gary, deski, kubki - słowem: masakra. Tak więc nie wiem, jak to zrobiłam, ale zrobiłam dobrze ;-).

Poprzedniego dnia upiekłam dynię - bo już zdecydowanie należało coś z nią zrobić - z przeznaczeniem na zupę właśnie. Miała być szałwia i ricotta (jak w sprawdzonym już połączeniu smaków), a skończyło się na smakach zdecydowanie egzotycznych. Pełen spontan!

Kokosowa zupa z dyni z grillowanym kurczakiem
  • ok 1,5 kg dyni ze skórką
  • 1 puszka mleka kokosowego
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 pierś kurczaka
  • 1 ząbek czosnku
  • 1 łyżeczka pasty tom-ka
  • oliwa
  • pestki dyni
Dynię nasmarować oliwą, ułożyć na blasze i piec ok. 30-40 min. w 200 stopniach, aż będzie miękka. Wystudzić. 

Kurczaka natrzeć mieszanką oliwy, pasty tom-ka (lub trawy cytrynowej) i czosnku (ewentualnie po prostu solą, pieprzem i czosnkiem, z odrobiną skórki i soku z cytryny - też powinno być dobre). Powinien chwilę postać, chociaż u mnie poszedł od razu na grilla - nie było czasu. Rozgrzać grill elektryczny lub grillową patelnię i upiec.

Dynię obrać ze skórki, przełożyć do garnka, zalać mlekiem kokosowym, zmiksować (będzie bardzo gęsta), podgrzać i doprawić do smaku solą.

Pestki dyni uprażyć na suchej patelni. Zupę przełożyć do miseczek, ułożyć na niej paski gorącego kurczaka i posypać pestkami.








piątek, 12 września 2014

Udka z kurczaka w sosie Teriyaki

Słońce za oknem wskazuje, że przed nami piękny weekend! Jakby ktoś miał ochotę grillować, to w zeszłym tygodniu wypróbowałam bardzo dobry przepis z Kwestii Smaku. A właściwie nie ja, tylko mój mąż, który jest u nas specjalistą od przygotowywania mięsiw wszelakich. Mówią wprawdzie, że grill niezdrowy, ale przy naszej częstotliwości spożywania (2-3 razy w sezonie), to chyba ujdzie :-). 

Jak zwykle udek zrobiliśmy więcej i potem były wariacje na temat: udka pieczone w piecu, a potem udka upieczone w piecu na zimno. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że pieczone lepsze, ale leżały dzień dłużej w marynacie, więc może tu kryje się ich sekret. Pan Mąż dał mniej sosu sojowego (z prostej przyczyny - zabrakło) i chyba na dobre wyszło - udka i tak miały bardzo intensywny smak. Tak więc - do rozważenia.

Coś czuję, że to kolejny przepis, który wejdzie do naszego repertuaru na stałe :-). Poniżej podaję oryginalne proporcje.

Grillowane udka w sosie Teriyaki (2 porcje)
  • 6 udek z kurczaka
  • 120 ml sosu sojowego
  • 40 ml sosu teriyaki
  • 1 łyżka konfitury pomarańczowej
  • 1 łagodna większa papryczka chili lub 1/4 małej ostrej
  • 2 ząbki czosnku, drobno posiekane
  • sok z 1/2 cytryny
  • 4 łyżeczki brązowego cukru
Składniki marynaty wymieszać. Włożyć do niej ponacinane w kilku miejscach udka i zostawić na minimum godzinę, a najlepiej na całą noc w lodówce. Przed grillowaniem wyjąć, żeby ogrzały się do temperatury pokojowej. 

Odsączyć z marynaty i zredukować ją do postaci gęstego sosu. Pod koniec grillowania posmarować nią mięso. To było pyszne!




piątek, 13 czerwca 2014

Rabarbarowy sos do kaczki

Jest to przepis wujka Z., który wspomniał o nim na ostatnim spotkaniu rodzinnym. Wspólnie ustaliliśmy, że będzie bardzo dobry do kaczki, a tak się złożyło, że kaczka właśnie zajmowała mi pół zamrażalnika. Zdobyłam więc pretekst, żeby się jej z tego zamrażalnika pozbyć. Ambitnie postanowiłam nie dzwonić i nie pytać o proporcje, więc drogi Wuju - wybacz. Jeśli postanowisz się do tego przepisu nie przyznawać, to zrozumiem, ale... według mnie wyszedł znakomicie!

Podaję poniżej przepis na sos rabarbarowy do mięsa (równie dobry co do kaczki będzie na pewno do indyka) oraz na samą kaczkę, zainspirowaną z grubsza przepisem na kaczkę z karmelizowanym ananasem itd. Do tego ziemniaczki pokrojone w łódeczki, podgotowane w osolonej wodzie i upieczone na blasze posmarowanej kaczym tłuszczem...

Sos rabarbarowy (na ok. 4 słoiczki)
  • 1,5 kg rabarbaru
  • ok. 200 g cukru
  • 100 ml wody
  • sok z 1 pomarańczy
  • 1,5 łyżki skórki z wyszorowanej i sparzonej pomarańczy
  • kilka kropel esencji waniliowej lub cukru waniliowego
Rabarbar umyć, obrać i pokroić na kawałki ok. 1-2 cm. Do garnka wsypać cukier, zalać wodą i zagotować, żeby powstał syrop. Do syropu wrzucić rabarbar, zalać sokiem z pomarańczy, dodać skórkę (najlepiej z eko-pomarańczy - bywają w Lidlu), kilka kropel esencji waniliowej i gotować, aż rabarbar się rozpadnie. Przełożyć do wyparzonych, gorących słoiczków, zakręcić, odwrócić i zostawić do wystygnięcia.

Kaczka korzenna
  • 1 cała wypatroszona kaczka
  • kilka ziaren anyżu, po ok. łyżeczce tartego cynamonu, imbiru i kardamonu
  • 1 łyżka skórki pomarańczowej
  • kilka cząstek pomarańczy
  • sól
Kaczkę umyć i osuszyć. Natrzeć ją solą w środku i na zewnątrz (trzeba zużyć dobrą łyżeczkę). Anyż utrzeć w moździerzu, dodać pozostałe przyprawy, dobrze wymieszać. Kaczkę natrzeć mieszanką w środku i na zewnątrz. Piekarnik ustawić na ok. 220 stopni. Kaczkę ułożyć na kratce nad brytfanką i wstawić do piekarnika. Gdyby tłuszcz zaczął pryskać i palić się, trzeba trochę zmniejszyć temperaturę. Po 20 minutach wyjąć kaczkę, przełożyć do naczynia żaroodpornego lub brytfanki, posypać skórką pomarańczową, w miarę możliwości wcierając ją w mięso, do środka kaczki włożyć cząstki pomarańczy i wstawić do piekarnika na 60 minut w 180 stopniach. W międzyczasie kilka razy podlewać kaczkę wytopionym tłuszczem (który można później zachować do smażenia). Podawać z sosem rabarbarowym, pieczonymi ziemniakami i - koniecznie - z kawałkami pomarańczy ze środka kaczki. Na zdjęciu nie umieszczałam, ponieważ są, hm, jakby to ładnie ująć, mało fotogeniczne, ale w smaku znakomite :-).

Tak to umilam sobie oczekiwanie gotowaniem... Trzymajcie za nas kciuki!





 



piątek, 11 kwietnia 2014

Kurczak niedzielny

W moim domu w weekendy (przeważnie) pachniało pieczonym kurczakiem. Często robił go mój Tata - najpierw w takim specjalnym opiekaczu, potem po prostu w piecu - a więc generalnie jest to zapach, który kojarzy mi się z przyjemnym, rodzinnym weekendem.

Ale uwaga, bo tym razem sprawa jest dość istotna. Chodzi o specjalnego kurczaka, przygotowywanego na specjalne okazje. Po raz pierwszy zmierzyłam się z rodzinną tradycją - z samej baby-prababy. Jest to tradycja przygotowywania niedzielnego faszerowanego kurczaka. Robiła go moja Babcia (a może i Prababcia, ale tego już nie pamiętam), niedawno przeszedł on w ręce mojej Mamy, a w ostatni weekend ja postanowiłam podjąć wyzwanie - dość odważnie, biorąc pod uwagę, że nigdy nie piekłam kurczaka w całości.

Udało mi się kupić wiejskiego kurczaka, na obiad zapowiedziało się kuzynostwo - którego przynajmniej ta brzydsza połowa miała okazję naszego rodzinnego kurczaka jadać - tak więc sytuacja była co najmniej sprzyjająca. Ta-dam!

Niedzielny kurczak faszerowany
  • 1 kurczak (wypatroszony)
  • 15-20 dag wątróbki
  • 2 łyżki siekanej pietruszki
  • 1 łyżka miękkiego masła
  • trochę bułki tartej
  • 1 żółtko i piana ubita z 1 białka
  • olej, sól, pieprz, czosnek
  • igła i nić
Kurczaka umyć, osuszyć, posolić, popieprzyć, natrzeć wyciśniętym czosnkiem i olejem z zewnatrz i od wewnątrz. Wątróbkę posiekać nożem, dodać pietruszkę, masło, bułkę tartą i żółtko, posolić popieprzyć i na koniec delikatnie połączyć z pianą. Nadzienie włożyć do środka kurczaka (jeśli trochę zostanie nie szkodzi, można upiec w naczyniu żaroodpornym), po czym dokładnie go zaszyć.

Wstawić do piekarnika nagrzanego na 180 stopni i piec ok. godziny na każdy kilogram kurczaka (trochę dłużej niż normalnie, żeby upiekło się też nadzienie). Niestety akurat poniszczyły mi się wszystkie brytfanki, więc piekłam w formie do tarty, ale nie zaszkodziło :-). Po drodze podlewałam tłuszczem, który się z kurczaka wytopił, pod koniec do domu wpadł duży A. i polał go wodą.

Wyszedł I-DE-AL-NY. Chrupiący, aromatyczny, dokładnie taki jak pamiętam...





niedziela, 2 marca 2014

Krokiety jak u Babci

Sprawa nie jest prosta, albowiem najpierw należy zrobić dobry rosół. Esencjonalny, na mięsie (najlepiej kawałek wołowiny i drób, może być nawet kaczka), bez żadnych tam rosołków w kostkach. Gotowany kilka godzin, żeby nabrał mocy. 

A kiedy już się uda, można przygotowywać krokiety. Najlepsze robi moja Babcia, ale moje też są całkiem, całkiem...

Krokiety (na 10 sztuk)
  • mięso + 1-2 marchewki + ew. kapusta z rosołu
  • 5 jajek
  • 1,5 szklanki mleka
  • ok. 7 łyżek mąki
  • łyżeczka soli
  • łyżeczka cukru
  • łyżka roztopionego masła
  • masło klarowane
Mięso z rosołu wyjąć, przestudzić i zmielić z marchewką i ew. kapustą (to kolejna trudność - trzeba mieć maszynkę...). Dodać 1 jajko, posolić, popieprzyć. Z pozostałych składników (bez masła klarowanego) przygotować ciasto na naleśniki i odstawić na ok. 15 minut, aż zgęstnieje. Potem usmażyć naleśniki. Na środek każdego z nich nakładać farsz, boki złożyć do środka, o tak:





a potem zwijać w rulonik. Podsmażać na klarowanym maśle i podawać z gorrrącym rosołkiem :-)



sobota, 8 lutego 2014

Wątróbka w sosie balsamicznym

To danie wymyśliła moja Mama, adaptując przepis na smażone foie gras z sosem z octu balsamicznego i porto. Ten jest po pierwsze mniej kontrowersyjny, a po drugie o wiele tańszy :-).

To mój ulubiony sposób na wątróbkę - jest chrupiąca, a sos nadaje jej wyrazistego smaku. No i przygotowanie jest bardzo proste...

Wątróbka w sosie balsamicznym (na 2 os.)
  • ok. 0,5 kg wątróbki drobiowej
  • ok. 0,5 szklanki octu balsamicznego
  • kilka łyżeczek skoncentrowanego soku malinowego lub wiśniowego
  • mąka
  • sól, pieprz
  • pieczywo tostowe
  • oliwa i ew. tłuszcz z gęsi
Do garnuszka wlać ocet balsamiczny i dodać na początek dwie łyżeczki soku. Lekko posolić i popieprzyć, wstawić na mały ogień i powoli redukować. W trakcie ew. dodać jeszcze trochę soku, a jeśli sos jest zbyt ostry - odrobinę oliwy. Ja zawsze robię go za mało, więc w razie czego można dolać jeszcze octu :-).

Wątróbkę umyć i oczyścić, osuszyć ręcznikiem. Posolić i popieprzyć. Na patelnię włożyć łyżkę tłuszczu z gęsi (ja "uzbierałam" przy okazji pieczenia całej gęsi, wlałam do słoiczków i wstawiłam do lodówki - jest świetny do smażenia), albo oliwę/olej. Wątróbkę obtoczyć w mące i usmażyć na patelni. Podawać polaną sosem balsamicznym, z grzankami z pieczywa tostowego.



poniedziałek, 3 lutego 2014

Sałatka z karmelizowanymi burakami i wędzoną piersią z kaczki

Obiecywałam kolejny przepis z karmelizowanymi burakami? Obiecywałam. Oto i on. Przygotowałam go w sobotę dla przyjaciół, zainspirowana przystawką, którą jadłam w pewnym SPA... Odrobina reverse engineering, szczypta własnej imaginacji i voilà - buraczkowe trio przepisów gotowe.

Sałatka z karmelizowanymi burakami i wędzoną piersią z kaczki (na 4 os.)
  • miks sałat (masłowa, rzymska, rukola, roszponka...)
  • plasterki wędzonej piersi z kaczki lub gęsi (ja zaopatruję się o tutaj), np. po 5 szt na porcję - jedno opakowanie wystarczy
  • ok. 2 garści orzechów laskowych
  • 4 średnie podłużne buraczki
  • łyżka miodu
  • łyżka masła
  • łyżka lub łyżeczka octu balsamicznego
  • olej z orzechów włoskich (też kupuję tutaj :-) )
  • sok z cytryny, sól, pieprz
Buraczki należy umyć, zawinąć w folię aluminiową i piec przez 1-1,5h w nagrzanym do 200C piecyku - aż będą miękkie. Wyjąć, ostudzić, obrać ze skórki i pokroić w cienkie plasterki.

 Na patelni rozpuścić masło, dodać miód, ocet balsamiczny, odrobinę soli i pieprzu. Włożyć buraki na patelnię i delikatnie wymieszać, żeby całe pokryły się glazurą. Odstawić do ostygnięcia, sos zlać do szklanki.

W międzyczasie na drugą patelnię wrzucić orzechy laskowe. Podgrzewać na niewielkim ogniu aż brązowa skórka "skruszeje". Ja obrałam je i jeszcze trochę podprażyłam. Też odstawić do ostygnięcia.

Umyte liście sałaty wyłożyć na talerze. Na sałacie ułożyć buraki i plasterki kaczki, posypać orzechami laskowymi. Do sosu z glazurowania buraków dodać olej z orzechów włoskich i sok z cytryny i polać nim sałatkę.

Nie będę pisać jak to wspaniale smakuje. Sami musicie spróbować :-)


czwartek, 21 marca 2013

Niedzielna kaczka z karmelizowanym ananasem, ziemniakami i wiśniami

I had a dream... Żeby w moim domu w niedzielę zawsze pachniało - pieczonym chlebem, ciastem, albo co najmniej pieczonym kurczakiem... W jedną z ostatnich niedzieli poszłam o krok dalej i zrobiłam pieczoną kaczkę z karmelizowanymi ananasami, ziemniakami i wiśniami ze strony www.kwestiasmaku.pl. No... poezja po prostu :-)

Kaczka z karmelizowanymi ananasami
4 porcje
  • 1 kaczka bez podrobów (ok. 2 kg)
  • 2 łyżeczki mielonej kolendry
  • 1 łyżeczka mielonego imbiru
  • 2 łyżeczki soli
  • 1 ananas obrany i pokrojony w plastry
  • brązowy cukier (w przepisie 3/4 szklanki, ale przeraziłam się tą ilością i dałam sporo mniej - ananasy nie skarmelizowały się wprawdzie tak, jak powinny, ale wyrzuty sumienia były mniejsze ;-)
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 5 nasion kardamonu
  • 5 gwiazdek anyżu
  • 1/2 łyżeczki zmielonych goździków (nie dodałam, bo nie przepadam)
  • sok z 1 limonki i ćwiartki limonki do podania
  • 6 ziemniaków (w przepisie 4, ale i 6 było trochę mało)
  • 2/3 szklanki wiśni z kompotu lub mrożonych (ja użyłam wiśni z kompotu od babci ;-)
  • 4 ząbki czosnku w łupinkach
  • skórka starta z 1 pomarańczy
Do rondelka wlać 1/4 szklanki wody, dodać cukier i podgrzewać przez ok. 5 minut, aż cukier się rozpuści. Trzy plastry ananasa zmiksować i dodać tak powstałe puree do rondelka, dodać przyprawy i gotować ok. 20 minut, aż syrop zgęstnieje. Włożyć resztę plastrów przekrojonych na pół, gotować kilka minut aż zmiękną, po czym wyjąć je na talerzyk. Do syropu dodać sok z limonki i jeszcze gotować 10-20 minut aż będzie bardzo gęsty.

Piekarnik nagrzać do 220 stopni. Kaczkę opłukać, osuszyć papierowym ręcznikiem, natrzeć mieszanką kolendry i soli w środku i na zewnątrz, po czym zamknąć wykałaczkami otwór po patroszeniu (zamiast wykałaczek użyłam patyczków do szaszłyków). Ułożyć na kratce (użyłam kratki od mikrofali, co widać na załączonym zdjęciu ;-), wstawić do większej brytfanki i włożyć na 20 minut do pieca - uważać tylko, żeby kaczka nie była za blisko górnej grzałki.





Wyjąć z piekarnika, włożyć do brytfanki, obłożyć ósemkami ziemniaków, wiśniami i czosnkiem w łupinach, posypać skórką pomarańczy. Wstawić do piekarnika, zmniejszyć temperaturę do 180 stopni i piec 60 minut. Po tym czasie wyjąć kaczkę z piekarnika, odlać część tłuszczu (jeśli zebrało się więcej niż 1/2 szklanki), polać kaczkę połową syropu bez ananasów i wstawić do piekarnika z powrotem na 15 minut. Resztę syropu podgrzać razem z ananasem.




Kaczkę wyjąć z piekarnika, przykryć folią aluminiową i odstawić na 20 minut i dopiero potem pokroić.  W międzyczasie można ziemniaki podpiec w piekarniku, żeby je zrumienić. Pokrojoną kaczkę wyłożyć na talerze wraz z ziemniakami i wiśniami, polać pozostałym syropem i udekorować ćwiartkami limonki.

Przepis może nie należy do najłatwiejszych, ale naprawdę warto pokusić się o jego przygotowanie :-).



wtorek, 12 marca 2013

Fileciki z bananem mojej Babci

Tym razem absolutnie nie pretenduję do autorstwa tej potrawy. Wystąpiłam jedynie w charakterze skromnego dokumentalisty, uwieczniającego kulinarne osiągnięcia mojej Babci (obok mojej Mamy niedoścignionego wzoru w wielu przepisach mojego dzieciństwa). Przy okazji chciałabym podziękować mojej Rodzinie za to, że grzecznie siedziała i czekała aż skończę robić zdjęcia, zanim zabrali się do pałaszowania dzisiejszego obiadu ;-).

Proporcji nie podaję, każdy może sobie dobrać według upodobań i apetytu. Dodam, że przepis (bez sosu) znakomity jest dla dzieci  - mój syn zajadał aż mu się uszy trzęsły :-).


Fileciki z kurczaka z bananami
  • filety z kurczaka
  • banany
  • sok i skórka z cytryny
  • sól, pieprz, brązowy cukier
  • oliwa
  • odrobina mąki i masła na zasmażkę
  • ew. kostka rosołowa (choć ja nie używam)
Filety z kurczaka umyć i osuszyć papierowym ręcznikiem. Podwójną pierś przekroić na pół, po czym kroić cienko wzdłuż - tak, aby otrzymać jak najszersze i jak najdłuższe plastry. 

Plastry posolić, popieprzyć. Banana pokroić na trzy części i każdą z nich przekroić wzdłuż na pół. Każdą połówkę zawinąć w filety z kurczaka i związać nitką. Ułożyć w naczyniu i posypać skórką z cytryny.





Na patelni rozgrzać oliwę, podsmażyć "paczuszki" na dużym ogniu, po czym podlać odrobiną wody, przymknąć ogień i przykryć pokrywką, żeby dalej się tylko dusiły.

Na drugiej patelni przygotować zasmażkę, dodać do niej sok z cytryny, skórkę z cytryny i ew. kostkę rosołową. Doprawić do smaku cukrem, a na koniec dodać sos spod filetów.




Podawać z ryżem i sałatką (u nas dziś była tarta marchewka z jabłkiem). Średnio się prezentuje na zdjęciu, więc możecie mi tylko wierzyć na słowo ;-).





środa, 30 stycznia 2013

Urodzinowa kaczka w pomarańczach

Tak to już jest, że zawsze nie dość, że przecież to ja mam urodziny, to muszę jeszcze przygotować coś "ekstra" na kolację. Ale też tak to już jest, że uwielbiam to i jest to dodatkowa przyjemność oraz powód do szukania nowych smaków.

No właśnie, wstyd się przyznać, ale nigdy jeszcze nie robiłam kaczki w pomarańczach, chociaż jest to jeden z bardziej popularnych sposobów jej podawania (zaraz po kaczce z jabłkami ;-). I bardzo szybki oraz łatwy w przygotowaniu.

Canard a l'orange
  • 2 filety z kaczki
  • 2 pomarańcze
  • łyżka musztardy
  • 2 łyżki miodu 
  • sól i pieprz  
Filety kaczki umyć, osuszyć papierowym ręcznikiem, ponacinać skórę w romby, posolić i popieprzyć. Rozgrzać patelnię i ułożyć na niej filety skórą do dołu (ja nie daję w ogóle żadnego tłuszczu). Smażyć na dużym ogniu sześć minut z jednej strony, sześć minut z drugiej, zawinąć w folię aluminiową i włożyć na czas przygotowania sosu do nagrzanego piekarnika, żeby doszły.

Część tłuszczu z kaczki odlać (ja odlałam połowę), wlewać do niego powoli sok z 1 pomarańczy. Dodać skórkę z połowy pomarańczy, miód i musztardę. Trzymać na średnim ogniu aż się zredukuje do konsystencji syropu. Na sam koniec dodać jeszcze cząstki z ok. połowy pomarańczy, obrane z białych skórek i podzielone na mniejsze kawałki.

Podawać z pieczonymi ziemniakami oraz wspaniałym, znakomitym, przepysznym winem River Grandeur Pinotage 2009


niedziela, 8 stycznia 2012

Gnocchi z kurczakiem i szałwią w kremowym sosie

Trzydniowy weekend nas zaskoczył - w niedzielę też trzeba przygotować obiad, o czym zupełnie zapomnieliśmy. Zajęłam się więc szperaniem w lodówce w poszukiwaniu czegoś, co nadawałoby się na niedzielny obiad z prawdziwego zdarzenia i chwila natchnienia naprowadziła mnie na całkiem niezły pomysł (nieskromnie i nieobiektywnie powiem, że było przepysznie ;-). Przy okazji dziękuję Św. Mikołajowi za silikonową stolnicę - nie musiałam skrobać blatu po przygotowywaniu gnocchi ;-).

Na 2 (głodne) osoby:
  • 3 średnie ziemniaki (tak mniej więcej - ugotowaliśmy za dużo dla gości w piątek)
  • 1 jajko
  • mąka
  • pół piersi z kurczaka (zamrożone po przygotowywaniu jakiejś chińszczyzny)
  • suszona szałwia i suszony rozmaryn
  • 4 plasterki surowej, wędzonej szynki szwarzwaldzkiej (zawsze się w lodówce przyda)
  • 2 łyżki mascarpone
  • mleko i/lub śmietanka 12% (jeśli akurat była do czegoś używana i trochę zostało)
  • kilka listków świeżej szałwii (zawsze zamrażam na zimę)
  • masło, oliwa
  • świeżo starty parmezan lub pecorino
  • sól, świeżo mielony pieprz
Kurczaka pokroić w drobną kostkę, zamarynować na ok. 0,5 h w oliwie, soli, suszonym rozmarynie i suszonej szałwii. Ja upraszczam sobie nieco sprawę używając przyprawy salamoia, która oprócz soli składa się głównie z tych dwóch ziół.
Ugotowane ziemniaki przecisnąć przez praskę, dodać trochę soli, jajko i tyle mąki, ile trzeba, żeby osiągnąć odpowiednią konsystencję. Uformować wałeczki, pociąć je na równych rozmiarów gnocchi. Wrzucać na gotującą się wodę i wyjmować na durszlak. Można spokojnie przygotować je wcześniej. Ja zawsze robię trochę więcej i resztę zamrażam - przydaje się, kiedy człowiek nie ma czasu, siły, albo pomysłu na obiad.
Kurczaka wrzucić na rozgrzaną patelnię teflonową (bez tłuszczu, wystarczy oliwa, w której się marynował). Podsmażyć, dodać pokrojoną w paseczki surową szynkę, smażyć jeszcze chwilę, dodać mascarpone. Kiedy się rozpuści, rozrzedzić sos trochę mlekiem i/lub śmietanką.
Na drugiej patelni rozgrzać odrobinę masła z oliwą i podsmażyć na chrupko listki szałwii, po czym wrzucić gnocchi i lekko podsmażyć. Podawać z sosem, odrobiną tartego sera na wierzchu, posypane świeżo mielonym pieprzem. Jak wyżej wspomniałam - delizioso!

środa, 9 listopada 2011

Kaczka z pigwą

W niedzielę gościliśmy u przyjaciół. Podzieliliśmy się zadaniami - oni mieli przygotować kaczkę, a my dodatek do niej w postaci pigwy. I oto, co nam wyszło (ja korzystałam z tego przepisu).

Kaczka w sosie miodowo-musztardowym z aromatyczną pigwąna 4 osoby

4 piersi kaczki
łyżka miodu
2-3 łyżeczki musztardy
sól, pieprz

2 duże pigwy
około szklanki białego wytrawnego wina
kawałek kory cynamonu
kilka gwiazdek anyżu
skórka z jednej cytryny
cukier brązowy

Pigwę pokroić na ósemki, obrać ze skórki i usunąć gniazda nasienne. Do rondelka wlać wino, dodać cukier brązowy (do smaku, sos powinien być raczej słodki, jako że pigwa jest kwaśna), anyż, cynamon i skórkę z wyszorowanej wcześniej i sparzonej cytryny. Kiedy całość się zagotuje, wrzucić kawałki pigwy i dusić aż zmięknie, a sos zgęstnieje.

Kaczkę okroić z nadmiaru skóry, posolić i popieprzyć. Podsmażać na patelni po 6 minut z każdej strony, po czym owinąć w folię aluminiową i włożyć na kilka minut do nagrzanego pieca (nie trzymać jej zbyt długo, żeby nie zrobiła się twarda). Do pozostałego na patelni sosu dodać miód i musztardę (najlepiej dwa-trzy różne rodzaje, w tym jeden z gorczycą).

Podawać kaczkę z pigwą, polaną sosem miodowo-musztardowym, w towarzystwie pieczonych ziemniaków lub podpiekanej bagietki. Pycha!