sobota, 27 maja 2017

Daktylowe trufe na Dzień Matki

Wprawdzie Dzień Matki był wczoraj, ale kto jedzie do swojej Mamy dzisiaj albo jutro - jeszcze zdąży je przygotować. Ja zawsze zastanawiam się, co dać mojej ukochanej Mamie - i w tym roku postanowiłam podarować jej trochę bezgrzesznej przyjemności. Czyli coś słodkiego i coś zdrowego :-). 

Przepis na trufle znalazłam na stronie Na pół słodko i zapakowałam je we własnoręcznie zrobione pudełko - wzór znalazłam z kolei na stronie Mavelo. Z truflami miałam tylko jeden problem - nie miałam liofilizowanego buraka ani truskawki. A koniecznie chciałam, żeby były czerwone, bo wtedy to takie trufle z efektem "Wow" :-). Wymyśliłam więc, że mąkę kokosową zabarwię koncentratem z buraka - i wyszło super, bo koncentrat nadał jeszcze dodatkowo słodko-kwaśnego posmaku.

Dla mnie trufle są przepyszne - słodkie, tłuste i czekoladowe, tak jak trzeba. Nie zachwyciły tylko mojego Taty, bo jednak to nie to samo, co prawdziwe pralinki... Ale mnie już pralinki nie smakują tak, jak kiedyś - bo są za słodkie i za tłuste :-). Mama twierdzi, że jej smakują, ale Mama zawsze wspierała mnie w moich kulinarnych eksperymentach. Cóż, takie są właśnie Mamy :-)

Podaję przepis oryginalny (ja zapomniałam dodać do środka orzechów nerkowca) w oryginalnej proporcji. Od razu mówię, że zrobiłam z podwójnej porcji - w końcu też jestem Mamą... :-)

Orzechowo-daktylowe trufle (ok. 30 sztuk)
  • 100 g suszonych daktyli
  • 50 g zimnego oleju kokosowego
  • 20 g gorzkiego kakao
  • 50 g orzechów nerkowca
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1 łyżeczka esencji waniliowej
  • 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • 1/4 kardamonu
  • szczypta kurkumy
Do obtoczenia
  • gorzkie kakao
  • posiekane orzechy nerkowca
  • liofilizowany burak/truskawka lub mąka kokosowa z koncentratem z buraków :-) 
  • cokolwiek przyjdzie Wam do głowy
Jeśli chcecie zastosować moją posypkę z mąki kokosowej, to trzeba przygotować ją wcześniej. Do mąki dodać tyle koncentratu, żeby uzyskać pożądany kolor, po czym wstawić do pieca nagrzanego na jakieś 50-70 stopni i wysuszyć. Trwa to koło 30 minut, ale dokładnie nie pamiętam, robiłam dzień wcześniej. Przed użyciem zmiksować jeszcze na pył, bo zostają małe grudki.

Jeśli macie suszone daktyle, musicie zalać je wrzątkiem i odstawić na 20 minut (potem wodę z ich namaczania można do czegoś wykorzystać). Jeśli macie miękkie, świeże daktyle, ten krok pomijacie.

Składniki na trufle zmiksować (oprócz orzechów), dodać posiekane orzechy, wymieszać i wstawić na pół godziny do lodówki. Po tym czasie wyjąć, formować kulki wielkości orzecha i obtaczać je w posypkach. Niestety trufle wchłaniają kakao, więc trzeba dobrze je w nim obtoczyć. Na koniec wstawić je z powrotem do lodówki.




środa, 24 maja 2017

Pieczone ziemniaki w cytrynowej oliwie

To najlepsze ziemniaki, jakie ostatnio jadłam. Znakomicie odpowiadają na moją wiosenną potrzebę jedzenia obiadów składających się z samych warzyw i ogólnożyciową potrzebę ograniczania spożycia mięsa :-). Są aromatyczne, skórka z cytryny nadaje im niezwykle świeżej nuty, słowem pycha! Przepis znaleziony na stronie A nóż w buraku.

Pieczone ziemniaki w cytrynowej oliwie
  • 12 ziemniaków średniej wielkości
  • 6 łyżek oliwy (albo więcej - żeby sosu nie zabrakło :-)
  • 3 ząbki czosnku
  • 1 łyżka syropu z agawy
  • skórka otarta z 1 cytryny
  • sok z połowy cytryny
  • garść posiekanej natki pietruszki
  • sól, pieprz
  • ew. płatki chili
Piekarnik nagrzać na 190 stopni. Ziemniaki dokładnie wyszorować i ponacinać cienko, uważając, żeby nie przeciąć ich do końca. Posypać solą, polać częścią oliwy i wstawić do piekarnika na 40 minut. Resztę oliwy wymieszać z syropem z agawy i sokiem z cytryny, dodać wyciśnięty czosnek, skórkę z cytryny i pietruszkę. Po 40 minutach wyjąć ziemniaki z piekarnika, polać połową dressingu i wstawić jeszcze na 5 minut. Podawać polane resztą sosu i posypane świeżo mielonym pieprzem.

 

czwartek, 11 maja 2017

Jogurtowe bułeczki z rozmarynem

Ten przepis również pochodzi od Kuzyna, nie jest on jednak tym samym kuzynem, który jest autorem wymienionego w poprzednim poście ratatouille. Kuzyn (ten przez duże K, dla odróżnienia) jest muzykiem i znakomitym kucharzem. Poprzednie wakacje spędzaliśmy właśnie razem z kuzynem i Kuzynem, którzy na malutkich palniczkach między namiotami i kempingowych grillach przygotowywali kulinarne cuda. Jednym z nich były robione na grillu (!) bułeczki jogurtowe. Przyznam się - raz spróbowałam zrobić je w ten sposób, ale coś musiałam popsuć, bo na kratce nie chciały się trzymać, a na tacce nie chciały się zrobić. Następnym razem będę musiała poprosić Kuzyna, żeby przypomniał mi jak on je na tym grillu robił. Natomiast te same bułeczki z pieca wyszły mi palce lizać. Co zresztą widać na obrazku :-)

Jogurtowe bułeczki z rozmarynem (na 4 osoby)
  • 250 g mąki
  • 250 ml jogurtu naturalnego
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • pół łyżeczki soli
  • łyżeczka rozmarynu
Ciasto zagnieść, uformować bułeczki, rozłożyć na blasze i piec około 15 minut w piekarniku nastawionym na 180 stopni - aż wyrosną i się zrumienią. My podawaliśmy je do antrykotu z grilla. Z masłem czosnkowym - obłędne :-).