poniedziałek, 28 lipca 2014

Lody!

Jemy codziennie. Na serio. Ale nie byle jakie lody ze sklepu. Lody domowe! Na zmianę arbuzowe z miętą (zasługa The Polka Dot Project, bo tam wypatrzyłam ten jakże znakomity pomysł) oraz waniliowo-twarożkowe (znane zapewne wszystkim rodzicom dzieci w wieku danonkowym). Jemy więc bez specjalnych wyrzutów sumienia :-)

Lody arbuzowe
  • kawałek arbuza
  • kilka listków mięty
Zmiksować, włożyć do foremek i na kilka godzin do zamrażarki (jak się zrobi rano, na deser po obiedzie będą jak znalazł).

Lody waniliowe
  • serek homogenizowany (mam słabość do tych z krówką Rolmlecza, smakują prawie jak za czasów mojego dzieciństwa)
  • jagody
 Wymieszać, włożyć do foremek i na kilka godzin do zamrażarki.






środa, 23 lipca 2014

Burzowe popołudnie i racuszki z owocami

Kiedy zostajemy z synem sami, zwłaszcza w takie upalne, burzowe popołudnia, lubimy zrobić sobie przyjemność. Polega to mniej więcej na tym, że ja jestem na skraju rozpaczy (ze względu na ilość rzeczy, które trzeba wykonać na raz, nie spuszczając przy tym syna z oczu), a syn bawi się setnie na przykład obgryzając matę do ćwiczeń (nie ujmuje mu to wcale inteligencji, ot, taki kaprys).

Dzisiejsza przyjemność ("przyjemność"? :-) ) to racuszki z owocami. Przepis na placki z jabłkami pochodzi od mojej Mamy. Tym razem zamiast jabłek dałam owoce sezonowe - jagody, jeżyny, maliny i truskawki (miałam akurat odmianę poziomkową, więc smakowały tak, jakbym dodała jeszcze poziomek :-) ). Przy tak dużej ilości owoców trzeba tylko uważać przy przewracaniu racuszków na patelni, bo są bardzo delikatne.

Nie martw się Mężu. Zostawiliśmy dla Ciebie parę sztuk.

Racuszki z owocami
  • duży kubek jogurtu naturalnego
  • 1 jajko
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • ok. 6 dużych łyżek mąki
  • 2 łyżki cukru
  • cukier puder do posypania
  • owoce
Ciasto zmiksować, dodać owoce i smażyć - powinno wyjść ok. 15 małych placuszków. Potem posypać cukrem pudrem i pozostałymi owocami, podawać z mlekiem. I już :-)





niedziela, 20 lipca 2014

Blueberry breakfast

Czy ja już pisałam w tym roku o jaglanych śniadaniach? Nie? Naprawdę? Niemożliwe... No to proszę :-).

Jaglaną przygotowujemy jak w tym przepisie, w trakcie gotowania dodając tylko jagody. Po dodaniu masła i syropu posypujemy garścią świeżych owoców.



sobota, 12 lipca 2014

Kulki bobowe

Miałam ci ja miseczkę ugotowanego bobu. A że nie chciało mi się go w takiej postaci zjadać (no bo ile można?), to trzeba było coś wymyślić. Ale co? Sos do ryby (łosoś właśnie piekł się w piekarniku)? Może, może... Ale co tu dodać? Śmietankę? Nie... Na obiad ryba z warzywami, ma być lekko, obejdzie się bez śmietanki. Więc dodałam trochę oliwy i zaczęłam miksować. Potem jeszcze trochę... Konsystencja zrobiła się ciekawa... I już wiedziałam co to będzie. Kulki bobowe! Znacznie zdrowsze niż kulki serowe, a spokojnie można podać je na imprezie. Albo zjeść na kolację :-)

Kulki bobowe
  • miseczka ugotowanego i obranego bobu
  • oliwa dobrej jakości
  • trochę soli
  • ząbek czosnku
  • do obtoczenia: starty drobno parmezan, utłuczony pieprz kolorowy, siekana pietruszka, siekany szczypiorek...
Bób wrzucić do miski, dolać trochę oliwy (na początek 1-2 łyżki) i sól. Miksować, ewentualnie dodając oliwy, aż pasta będzie miała konsystencję plasteliny. Na koniec dodać ząbek czosnku. Obtaczać w startym drobno (na najdrobniejszych oczkach tarki) parmezanie, utłuczonym kolorowym pieprzu, siekanej pietruszce, siekanym szczypiorku.







środa, 9 lipca 2014

Lemoniada lawendowa

Coś niezwykle orzeźwiającego na upał. Nie ukrywam, że inspiracją była lemoniada wypita w Café Aurora (Pruszków, stacja WKD, polecam :-) ). Nie wiem jak oni robią swoją, ja moją zrobiłam tak:

Lemoniada lawendowa
  • sok wyciśnięty z jednej cytryny
  • 1 łyżka skórki otartej z cytryny (eko-cytryny, można kupić w Lidlu)
  • 1 łyżka suszonych kwiatów lawendy (ja hoduję u siebie w ogrodzie, ale można kupić przez internet)
  • cukier brązowy (do smaku)
  • woda mineralna
Kwiaty lawendy zalać wrzątkiem, dodać cukier, rozpuścić i wystudzić. Wycisnąć sok z cytryny, dodać skórkę. Wlać wszystko do butelki i wstawić na parę godzin do lodówki. Dla celów czysto spożywczych polecam przecedzić przez sitko - do zdjęć kwiaty zostawiłam. Do szklanek można dla ozdoby wrzucić kilka świeżych malin :-).


 

wtorek, 8 lipca 2014

Jagodzianki

Jak dla mnie - synonim lata. Nie ma lata bez jagodzianek i nie ma jagodzianek bez lata :-) Duży A. lubi je na tyle, że sama zabrałam się za ich przygotowanie. Nie ukrywam, trochę inne niż te sklepowe. Lepsze! :-)

Przepis na ciasto pochodzi z kwestiosmakowego przepisu na brioszkę do odrywania, którą też czasem robię (o tu). Ilość mąki podaję za oryginalnym przepisem, chociaż na ogół dosypuję jej trochę więcej (tak naprawdę nie pamiętam ile, bo przepis spisywałam rok temu... Jak zwykle po prostu na oko).

Jagodzianki
  • 370 g mąki
  • 50 g cukru
  • 50 g świeżych drożdży
  • 100 ml ciepłego mleka
  • 1 łyżeczka soli
  • 3 jajka
  • 170 g miękkiego masła
  • jagody + odrobina cukru
Pokruszone drożdże wymieszać z mlekiem, łyżeczką cukru i łyżką mąki, odstawić na 10 minut. Do miski przesiać pozostałą mąkę, dodać sól, cukier, wyrośnięte drożdże i jajka (pamiętać, żeby wszystko było w temperaturze pokojowej!). Mieszać łyżką 10 minut lub mikserem (hakami) 5 minut, po czym powoli dodawać masło i wyrabiać drugie tyle. 

Odstawić ciasto do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na 1 h, przykryte ściereczką. Kiedy podwoi swoją objętość wysmarowanymi masłem dłońmi odrywać mniejsze części, formować z nich placki, na środek wykładać po łyżce jagód wymieszanych z cukrem, sklejać ciasto i układać je na wysmarowanej blasze miejscem klejenia do dołu. 

Odstawić jeszcze na 0,5 h do wyrośnięcia. Piec ok. 30 min. w 180 stopniach. Można posypać kruszonką przygotowaną z mąki, cukru i masła i/lub posmarować białkiem jajka. I z mleczkiem zimnym, zimnym mleczkiem podawać :-)







wtorek, 1 lipca 2014

Letnie napary z ogrodu

W lecie prawie nie pijamy herbaty. Głównie dlatego, że to pora ziół - mięty, melisy, lawendy... Aktualnie najbardziej smakuje mi napar z kilku gałązek mięty i melisy, zalanych wodą i gotowanych przez parę minut na wolnym ogniu, posłodzony odrobiną miodu. Pan Miś chwilowo nic innego nie pija... :-)