wtorek, 26 lutego 2013

Quinoa po kantońsku

Przeszukując internetowy przestwór oceanu (że pozwolę sobie sparafrazować Wieszcza), natrafiłam ostatnio na ciekawą stronę z przepisami: www.steamykitchen.com. Kolejne kliknięcia doprowadziły mnie do dania, którym zajadałyśmy się z niejaką A. na stypendium w Paryżu... tyle że zasadniczo zmienionego! Ryż po kantońsku, podstawa menu każdego traiteur chinois, został tutaj zamieniony na kaszę quinoa. Zdrowo? Zdrowo. Smacznie? A jakże!




Poniżej podaję przepis nieco przeze mnie  dostosowany - dałam więcej szynki i groszku, na sam koniec dodałam jeszcze świeżego czosnku i szczypiorku, a oprócz sosu sojowego i rybnego całość doprawiłam jeszcze moim ulubionym sosem ostrygowym. Idealne danie na powrót z urlopu - prawie wszystko miałam w domu ;-).

Quinoa po kantońsku
na 2 osoby 
  • ok 120 g kaszy quinoa 
  • 1 jajko
  •  pół szklanki mrożonego groszku
  • niecałe 200 g szynki
  • niecały pęczek szczypiorku (w oryginalnym przepisie dymki, ale akurat nie udało się dostać)
  • łyżeczka startego, świeżego imbiru
  • posiekany duży ząbek czosnku
  • łyżeczka sosu sojowego
  • łyżeczka sosu rybnego
  • łyżeczka sosu ostrygowego
  • olej do smażenia
  • ew. grubo mielony pieprz
 Kaszę quinoa ugotować zgodnie z przepisem, ostudzić (objętościowo powinien wyjść mniej więcej jeden kubek). Wok rozgrzać na ogniu, wlać trochę oleju do smażenia, rozbić jajko i mieszając smażyć przez ok. 15 sekund. Wyjąć na oddzielny talerzyk. Do pozostałego oleju wrzucić szynkę i smażyć około 2 minut, aż nieco się przyrumieni. Odsunąć ją na bok, wrzucić część szczypiorku, cały imbir i część czosnku (można dodać trochę oleju, jeśli potrzeba), smażyć przez ok. 30 sekund, wymieszać z szynką. Następnie dodać jajko, groszek i ugotowaną kaszę. Dodać sosy (powoli, uważać, żeby nie było za słone!), resztę czosnku i szczypiorku i dalej podgrzewać przez kilka minut, mieszając. 

Za autorką strony Steamy Kitchen powtórzę, że quinoa po kantońsku lepsza jest niż ryż! Oryginalny przepis podaję tutaj.





poniedziałek, 25 lutego 2013

Herzliche grusse...


... aus Osterreich ;-).

Spieszę  się, żeby zdążyć przed zapowiadaną odwilżą - bo tu szaroburo, a tam śnieżnie, aż przyjemnie popatrzeć. Zima potrafi być niezwykle urzekająca. Śnieg spadł chyba na moje specjalne życzenie - miało być ładnie i było ;-).

 Wyjazd bardzo udany, najeździliśmy się, napatrzyli, najedli i napili, żeby starczyło na cały rok...