Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jesień. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jesień. Pokaż wszystkie posty

środa, 4 października 2017

Polędwica z dorsza w sosie maślano-grzybowym

Kocham jesień. Uwielbiam poranne słońce (oczywiście kiedy jest), przeświecające przez liście drzew, kiedy jestem na spacerze z psem. Moja dusza fotografa od razu się wtedy raduje :-). A moja dusza kucharza rozpływa się na widok grzybów. Dusza mojego męża rozpływa się jeszcze bardziej, zwłaszcza jak oczyma wyobraźni widzi grzyby w połączeniu z rybą, i dlatego dziś oddaję mu moje łamy na ten stworzony przez niego przepis. Właściwie to mogłabym powiesić fartuch na kołku i pozwolić, żeby tylko on gotował - bo jedząc rozpłynęliśmy się z rozkoszy oboje :-).

Polędwica z dorsza w sosie maślano-grzybowym (na 4 osoby)
  • 500 g polędwicy z dorsza
  • mąka (może być orkiszowa) i jajko do obtoczenia
  • sól, pieprz
  • ok 600 g podgrzybków
  • 1 mała cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 3 łyżki masła plus trochę oliwy
  • połowa pęczka natki pietruszki
Na patelni rozgrzać masło z oliwą i podsmażyć cebulkę oraz dwa ząbki czosnku. Jak się zeszklą, wrzucić oczyszczone i pokrojone w paski surowe grzyby. Podsmażyć je dość krótko (około 15 minut) na dużym ogniu bez przykrycia, żeby wilgoć dość szybko wyparowała i żeby były jędrne.

W międzyczasie pokroić polędwicę, posolić, popieprzyć i obtoczyć najpierw w roztrzepanym jajku, a następnie w mące. Usmażyć na złoto z obu stron - też nie za długo, z każdej strony około 5 minut.

Po usmażeniu ryby, zdjąć ją z ognia i odsączyć z tłuszczu na ręczniku papierowym. Do sosu dodać natkę pietruszki, sól, pieprz i dwie łyżki masła. Kiedy masło się rozpuści, wymieszać i położyć na sosie rybę, zmniejszyć ogień na mały i przykryć, a następnie dusić około 10 minut.

Podawać z ziemniakami gotowanymi z wody (mogą być nieobrane, tylko pokrojone na kawałki). Jak mawiała nasza wspólna znajoma: Delicious, mi-orgasmic!

wtorek, 18 października 2016

Naleśniki z czekoladowym korzennym musem śliwkowym - bez cukru i czekolady, ale ze śliwkami :-)

Diety ciąg dalszy. Mój umysł pracuje na najwyższych obrotach :-) A że na wszystkich naszych kontach jest dzisiaj debet, przy czym oczywiście mąż strategicznie w delegacji, to musiałam wymyślić coś z tego, co miałam w domu. Nie żebym się szczególnie zmartwiła :-)

Wymyśliłam więc mus do naleśników z przepisu Olgi Smile. Cały czas bez cukru, bez mąki pszennej i bez laktozy. Jest taki pyszny, że... sama nie wiem co :-)

Naleśniki kukurydziano-gryczane z korzennym musem czekoladowo-śliwkowym
  • 1 miarka mąki gryczanej (szklanka 200 ml, te proporcje starczają na ok. 2-3 osoby)
  • 1 miarka mąki kukurydzianej
  • 0,5 miarki mąki ziemniaczanej
  • 2,5 miarki mleka (roślinnego lub bez laktozy) - ale trzeba jeszcze trochę dolać
  • odrobina soli
  • 2-3 łyżki oleju kokosowego do smażenia
  • 4 śliwki
  • 1 łyżka karobu
  • 1 łyżka kakao
  • 3 łyżki śmietanki owsianej (tej gęstej)
  • przyprawa korzenna do pierniczków

Pierwszych 5 składników zmiksować, zostawić na 15 minut. Sporo zgęstnieje, więc pewnie trzeba będzie dodać więcej mleka lub wody. W międzyczasie w rondelku poddusić pokrojone na kawałki śliwki na wodzie. Kiedy zmiękną zmiksować, dodać śmietankę owsianą, karob, kakao, przyprawę i dobrze wymieszać. Powinno mieć konsystencję roztopionej czekolady, a po ostygnięciu trochę zgęstnieje.

Olej kokosowy rozpuścić na patelni - ja rozpuszczam od razu trochę więcej i wlewam do ciasta, a potem smażę już bez, ale jak kto woli. Usmażone naleśniki posmarować musem, składać i podawać ze świeżymi śliwkami. Ach i och :-).



piątek, 25 września 2015

Keczup domowy

Tak, doszło do tego, że zrobiłam domowy keczup. Wiem, to już pełne ekstremum. Jak to się stało? Nie wiem, chyba po prostu leżące tuż przy wejściu do Pana W. pomidory z wyraźnym, przyciągającym wzrok napisem "NA PRZETWORY" sprawiły, że nie mogłam przejść obok nich obojętnie. Cóż mogę powiedzieć... Ano to, że taki domowy keczup, zrobiony według przepisu z Kwestii Smaku, jest naprawdę dobry i nawet dość mocno przypomina w smaku ten, którego czasami używam. Wyszły mi trzy słoiczki, dwa zapasteryzowałam, jeden nie. Myślę, że dla naszej rodziny starczy na całą zimę :-)

Keczup domowy
  • 2 kg pomidorów
  • 1 duża cebula
  • 1 papryczka chilli
  •  2 ząbki czosnku
  • 4 łyżeczki musztardy
  • 6 łyżeczek octu winnego
  • 4 łyżeczki cukru
  • 4 łyżeczki oliwy
  • sól, pieprz
  • ew. 1/2 szklanki malin i 1/3 łyżeczki cynamonu
Pomidory sparzyć, obrać ze skórki (obierał mały A. tymi swoimi małymi paluszkami :-) ) i szypułek, pokroić i wrzucić do garnka. Wstawić na gaz, zagotować, w międzyczasie dodać obraną i pokrojoną w kostkę cebulę, obrany czosnek i przepołowioną papryczkę chilli bez pestek. Dodać oliwę, cukier, ocet i musztardę, gotować 10 minut bez przykrycia i zmiksować na puree. Potem dodać ewentualnie przetarte przez sito maliny i cynamon - ja dodałam i to był bardzo dobry pomysł, ale oczywiście o tym, że należy przetrzeć je przez sito doczytałam już po fakcie. Ale i tak na koniec przetarłam cały ketchup przez sito - zostały na nim pestki i z malin, i z pomidorów i resztki skórki z papryki. I to też był bardzo dobry pomysł.

A, i nauczyłam się dzięki temu przepisowi łatwo pasteryzować słoiki. Przy konfiturach na ogół wyparzałam i nakładałam do gorących, ale wiadomo, cukier konserwuje, a przypadku ketchupu moje lenistwo mogłoby już nie przejść. Wystarczy więc wyparzyć słoiki, wstawić do pieca nagrzanego na 100 stopni aż wyschną, napełnić i wstawić jeszcze na 20 minut do tegoż pieca. Żadnego wygotowywania, brr :-).

No, to macie propozycję zajęcia na weekend :-)









sobota, 29 listopada 2014

Adwentowe owsiane ciasteczka dyniowo-daktylowe

W tym roku jakoś wszystko sprawnie idzie. A przynajmniej nie zorientowałam się w połowie grudnia, że należałoby jakiś kalendarz adwentowy dziecku zorganizować :-). Tym razem wszystko gotowe było z wyprzedzeniem - woreczkowy kalendarz oraz ogólny zarys tego, co należy włożyć do środka. A miały to być między innymi ciasteczka.

Po tym, jak nabyłam syrop daktylowy i zorientowałam się, że jego termin ważności kończy się za 4 dni (a fe, oszuści), ogólny zarys nabrał rumieńców. Jednym ze składników musiał być syrop daktylowy. I tak od słowa do słowa, od składnika do składnika, wymyśliłam swój pierwszy przepis na ciasteczka. Miękkie, owsiane, niezbyt słodkie (bo w końcu są adwentowe), dość zdrowe i bardzo smaczne - syn wykradał mi je z talerzyka, na którym leżały przygotowane, żeby wypełnić nimi kalendarzowe woreczki. Teraz tylko trzeba trzymać kciuki, żeby był grzeczny :-).

Z podanych proporcji starczy na nieco więcej niż 24 duże ciasteczka.

Adwentowe owsiane ciasteczka dyniowo-daktylowe
  • 0,5 kg dyni ze skórką i pestkami
  • 3 jajka
  • 200 g syropu daktylowego
  • 100 g masła
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 400 g mąki pełnoziarnistej
  • 150 g płatków owsianych
  • 1 łyżeczka esencji waniliowej
Dynię wstawić do pieca w całości i piec 0,5 h w 200 stopniach. Wystudzoną obrać i zmiksować na puree.

Jajka roztrzepać mikserem z syropem daktylowym, potem dodać masło i wymieszać. Dodać esencję waniliową, puree z dyni i mąkę z proszkiem do pieczenia, a na koniec wsypać płatki owsiane. Można też dodać rodzynki albo odrobinę cynamonu, chociaż ja rezerwuję cynamonowe smaki na same święta.

Łyżką wykładać na papier do pieczenia położony na blasze i piec ok. 20 minut w 180 stopniach.

Smacz (grzecz)nego!











czwartek, 27 listopada 2014

Hummus z dyni

Niedawno byliśmy w Poznaniu. Z targu śniadaniowego kuzynka dużego A. przyniosła humus z dyni, w którym wyraźnie było czuć cytrusowy aromat. No i musiałam zrobić :-). Nie mam pojęcia jak i z czego zrobiony był tamten (niestety smaczniejszy od mojego), ale mój też jest nienajgorszy. Na kanapki jak znalazł, zamiast wędliny.

Hummus z dyni
  • 280 g puree z dyni
  • 200 g ugotowanej ciecierzycy
  • 1 łyżeczka soku z cytryny lub limonki
  • 1 łyżka oliwy
  • 1 ząbek czosnku
  • sól, pieprz
  • bazylia drobnolistna 

Dynię (najlepiej większy kawałek, będzie na zupę) upiec i zmiksować na puree. Ciecierzycę namoczyć parę godzin i ugotować. Zmiksować wszystkie składniki i podawać na krakersach lub kromkach chleba, z dodatkiem listków bazylii.
 
 
 

niedziela, 16 listopada 2014

Korzenny syrop z dyni

Na ten przepis trafiłam przypadkiem na blogu wegAnki. Od razu pomyślałam sobie o naszym tradycyjnym przedświątecznym spacerze Krakowskim Przedmieściem z zimową kawą w dłoni... Nie mogłam się oprzeć :-)

Dałam trochę więcej puree z dyni, oprócz cynamonu i goździków dodałam szczyptę kardamonu i esencję waniliową, no i gotowałam trochę dłużej - ok. 35 minut zamiast 20. A teraz siedzę sobie z korzenną kawą w dłoni na fotelu i cieszę się moją ulubioną porą roku :-).

Korzenny syrop z dyni (na ok. 0,5 l)
  • 300 g puree z dyni
  • 350 ml wody
  • 200 g cukru
  • 1,5 łyżeczki cynamonu
  • 2-3 goździki
  • szczypta kardamonu
  • łyżeczka esencji waniliowej
Dynię w całości pokroić na kawałki, posmarować z oliwą i piec ok. 30 minut w 200 stopniach, aż będzie miękka. Wystudzić, obrać ze skórki i zmiksować na puree.

Cukier zalać wodą i podgrzewać aż się rozpuści. Dodać puree z dyni, przyprawy i gotować na małym ogniu ok. 30 minut, aż zrobi się gęsty syrop. Po przestudzeniu przechowywać w lodówce. Można dodawać do kawy, herbaty, budyniu z kaszy jaglanej...






poniedziałek, 27 października 2014

Pół kilo pigwowca i co z tego wynikło

Wąchaliście kiedyś pigwowca? Nie? To żałujcie. Ja jestem zakochana w jego cytrusowo-cukierkowym zapachu. Podczas ostatniej wizyty w naszym lokalnym warzywniaku (u pana Amfetaminki*, jak był łaskaw wyrazić się mój 2,5-letni syn (!!!)), jak zanurzyłam nos w skrzynce z pigwowcem, tak wyjęłam go z torebki ze zdobytym skarbem dopiero pod domem.

Plany miałam proste - pokroić i zasypać cukrem, żeby było do herbaty na zimę. A że soku wyszło dużo... to nabyłam drogą kupna (!) spirytus i zrobiłam pigwówkę (pigwowcówkę?). Specjalnie czekałam z tym do poniedziałku, bo wiadomo...

 

Pigwowiec do herbaty i z prądem
  •  0,5 kg pigwowca
  • cukier
  • 200 ml spirytusu
Pigwowiec  pokroić na ósemki i wyciąć gniazda nasienne. Włożyć do słoiczków, zasypać porządnie cukrem (niestety nie wiem jaka jest właściwa ilość, sypnęłam na oko. Cały cukier się w soku nie rozpuścił, ale też zostawiłam, żeby dodawać do herbaty). Wstawić do lodówki. Po kilku dniach owoce puszczą sok. Wtedy przełożyć je do słoiczków, poupychać i zalać, a resztę soku wymieszać ze spirytusem w proporcji mniej więcej pół na pół. No i czekać parę miesięcy, aż się przegryzie...

*Pana Witaminki :-)