Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zupa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zupa. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Przerwa na obiad - Tom Kha Gai

Przerwa była długa, więc na pewno zgłodnieliście. Zanim Wam opowiem co jadłam (i piłam) w Tajlandii, oto przepis na kokosową zupę Tom Kha Gai. Jej słodkawa ostrość i świeży aromat towarzyszyły nam przez cały wyjazd. Mieliśmy zresztą do niej pewien sentyment, bo po raz pierwszy w życiu spróbowaliśmy jej u przyjaciół w Warszawie - i od tej pory bardzo dobrze się nam kojarzy.

Gotując opierałam się na przepisie od Eating Thai Food, chociaż nie dodałam cebuli - w Tajlandii takiej zupy nie jadłam - no i dostosowałam przepis do naszych warunków, zamiast oyster mushrooms dodając boczniaki. Co do innych składników - w Bangkoku polowałam na różne przyprawy, na targach i w department stores szukając liści kafiru, korzenia galangalu, pasty z tamaryndowca (do pad thaia)... Po czym po powrocie koleżanka mówi: "a tak, robiłam pad thai wczoraj, kupiłam pastę z tamaryndowca w naszej piekarni"... Tak więc bez obawy, składniki w Polsce są :-)

Zupa Tom Kha Gai
  • 1,5 litra mleka kokosowego + ew. trochę wody
  • 400 g piersi z kurczaka
  • 2-3 duże boczniaki (ok. 200 g)
  • 3 gałązki trawy cytrynowej
  • 6 liści kafiru
  • 3 kawałki suszonego korzenia galangalu (można zastąpić imbirem)
  • 2-3 papryczki chili (dla uzyskania średniej ostrości)
  • 4 łyżki soku z limonki
  • 2 świeże pomidory
  • ew. łyżka brązowego cukru
  • pęczek świeżej kolendry
Przy gotowaniu zupy kokosowej trzeba pamiętać, żeby z mlekiem kokosowym obchodzić się delikatnie - mieszać w jedną stronę i nie dopuścić do mocnego zagotowania się, ponieważ mleko się zwarzy. Na dodatek mleko dostępne tutaj (ja polecam takie w zielonym kartoniku), a tamto mleko, to jednak nie to samo. Nasze może być gęściejsze, stąd ewentualnie konieczność dodania odrobiny wody.

Pokroić trawę cytrynową w ok. dwucentrymetrowe kawałki, przekrawając ją na ukos - w ten sposób najlepiej wydobędziemy jej smak. Połowę mleka wlać do rondelka, dodać od razu trawę cytrynową i korzeń galangalu, podgrzewać na średnim ogniu. Pierś z kurczaka pokroić w średniej wielkości kawałki - ja najbardziej lubię w paski :-). Kiedy mleko będzie bliskie zagotowania dodać kurczaka i pozostałą część mleka, zmniejszyć ogień.

Papryczki pokroić również na ukos w całości - dlatego lepiej sprawdzić wcześniej ich ostrość i dodać według uznania - i wrzucić do zupy. Zamieszać i dodać pokrojone boczniaki. Pokroić pomidory w ósemki i dodać tuż przed tym, jak mleko ponowne się zagotuje (ale pamiętajcie, żeby tylko lekko bulgotało). Wrzucić połamane w ręku liście kafiru i około łyżeczki soli (do smaku). 

Gotować na małym ogniu przez około 10-15 minut, aż wszystkie składniki się ugotują. Spróbować i ewentualnie dodać jeszcze trochę soli albo odrobinę cukru. Wyłączyć ogień.

Posiekać kolendrę i dodać ja do zupy, krótko zamieszać (cały czas w jedną stronę :-) ). Rozlać do miseczek i już w miseczkach doprawić sokiem z limonki.


czwartek, 19 października 2017

Gęsta zupa z soczewicy z krewetkami

Jutro ma się całkowicie popsuć pogoda. No niestety, na to nic nie mogę poradzić. Ale mogę Wam pomóc przetrwać te pierwsze, najgorsze dni. Trzeba zjeść coś ciepłego, coś z pomidorami i coś z niespodzianką (w roli niespodzianki - krewetki). Przepis powstał niezawodną metodą "co dwie głowy, to nie jedna". Bo to nieprawda, że "gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść", a "jak kota nie ma, to...". Wróć, chyba się za bardzo rozpędziłam z tymi przysłowiami :-). Grunt, że jak się dwie osoby lubiące gotować spotkają przy jednej kuchni, to nie ma siły, musi wyjść coś pysznego. Wyszłyśmy od jakiegoś przepisu z internetów, każda dołożyła swoje trzy grosze i powstała naprawdę smaczna, rozgrzewająca i sycąca zupa. Smacznego!

Gęsta zupa z soczewicy z krewetkami (na 4 osoby)
  • oliwa
  • 1 duża cebula
  • 3 ząbki czosnku
  • kubek czerwonej (lub zielonej) soczewicy
  • 1 l bulionu warzywnego lub drobiowego
  • duża gałązka rozmarynu, oregano, tymianek
  • 1 kg obranych pomidorów
  • 3 ziemniaki
  • ok. 700 g gotowanych, obranych krewetek
  • natka pietruszki
  • sól i pieprz
Na oliwie podsmażyć cebulę i czosnek. Wsypać kubek soczewicy, zalać bulionem, Gotować około 15 minut. Dodać gałązkę rozmarynu, pokrojone w kostkę pomidory i ziemniaki oraz krewetki. Gotować jeszcze około 15-20 minut, doprawić do smaku solą, pieprzem i przyprawami. Podawać posypane siekaną natką pietruszki.



czwartek, 17 grudnia 2015

Korzenna zupa dyniowa na słodko

U mnie w domu czuć już Święta. Iluminacja przed domem zrobiona, najnowszy zakup - latarenka - wkomponowana w Xmasową dekorację na kominku, wieniec adwentowy upleciony (już dawno!), pierniczki upieczone... A mnie jeszcze cynamonu, kardamonu, imbiru się chce!

Zrobiłam więc niedawno korzenną zupę dyniową na słodko. U mnie w lokalnym sklepiku dynia jeszcze jest, dobrze by było tylko wybrać taką mniej wodnistą albo ugotować dynię w mleku - żeby zupa była konkret. Polecam samodzielne eksperymenty :-)

Korzenna zupa dyniowa na słodko
  • ok. 1,3 kg dyni
  • do 0,5 l wody - tak żeby tylko lekko przykryła dynię
  • śmietanka
  • 1 łyżka przypraw (np. gotowej do ciasteczek korzenmych)
  • 2 łyżki syropu z agawy lub cukier do smaku
Dynię obrać i pokroić. Ugotować w wodzie lub w mleku do miękkości, po czym zmiksować. Gdyby zupa była za rzadka, zbyt wodnista, można poratować się wrzucając do zmiksowanej zupy jeszcze trochę dyni, gotując do miękkości i znów miksując. Doprawić śmietanką, przyprawami i syropem z agawy.

Chciałabym móc napisać, że moja latorośl zajadała zupkę z apetytem, ale niestety, misie były bardziej zainteresowane... Chyba nie lubi dyni. Za to mnie i małżonkowi uszy się trzęsły :-)







sobota, 11 kwietnia 2015

Bouillabaisse. No... prawie.

Wczoraj spadło mi z nieba 5 kg filetów z dorsza. Nie żartuję. Pięć kilo! Cała, wielka, pękata torba. Całe szczęście u mnie w domu są sami miłośnicy ryb. Jednak po rozdzieleniu na "to-dziś-na-obiad", "tamto-do-zamrożenia", "i-to-też", "to-również", "i-tamto", zostało jeszcze "niech-to-szlag-nic-się-już-w-zamrażarce-nie-zmieści". Czyli, lekko licząc, jakieś 2 kilo.

Co było robić? Przejrzałam pobieżnie różne strony z przepisami na bouillabaisse (o której często marzę i o której śnię) i doszłam do wniosku, że coś się z tego uda wyczarować. Wysłałam Pana Męża po kilka składników do naszego wiejskiego sklepiku i zabrałam się do roboty.

Od razu mówię, że nie jest to prawdziwy przepis na bouillabaisse, a jedynie moja interpretacja i kombinacja z tego, co było pod ręką. Mimo to, zupa wyszła przepyszna. Dziecko i ja - po jednej dokładce, Pan Mąż aż cztery! 

Polecam jednak robienie takiej zupy z użyciem różnych rodzajów ryb lub/plus wywaru z rybich głów i ości - będzie bardziej aromatyczna.

Zupa rybna
  • ok. 2 kg (filetów z) różnych ryb
  • ok. 15 krewetek gotowanych, w całości
  • 1/2 bulwy kopru włoskiego
  • 6 pomidorów
  • 6 ziemniaków
  • 1 cebula
  • 3 ząbki czosnku
  • 1 łyżka słodkiej papryki w proszku
  • skórka z 1 pomarańczy
  • 2 łyżki oliwy
Zagotować ok. 5 l wody, włożyć do środka ryby i krewetki. Lekko posolić. Dobrze byłoby na początek użyć kilku ryb w całości, a same filety ugotować w zupie nieco później, na koniec. No, ale jak się nie ma co się lubi... :-). Ugotować, przelać przez sitko. Moje filety rozpadły się całkowicie, wyjęłam więc krewetki a potem przełożyłam mięso do miski, przebierając przy okazji pod kątem ości.

Na patelni rozgrzać oliwę, podsmażyć posiekany czosnek i pokrojoną w piórka cebulę. Dodać pokrojoną w paseczki bulwę kopru włoskiego i 6 pomidorów pokrojonych w ósemki, wcześniej sparzonych i obranych ze skórki. Przełożyć do garnka, zalać wywarem z ryb. Dodać sparzoną i wyszorowaną skórkę z pomarańczy, doprawić słodką papryką i gotować jakiś czas, aż zupa nabierze odpowiedniego koloru i aromatu. Na koniec doprawić solą.

I teraz tak: ja robiłam taką zupę po raz pierwszy i dodałam do niej ziemniaki od razu. Potem doszłam do wniosku, że nie będę jednak jeść ugotowanej cebuli, kopru włoskiego i skórki z pomidorów (których nie sparzyłam, bo nie pomyślałam). Kiedy zupa była gotowa przelałam ją więc kolejny raz przez sito i wygrzebywałam potem ziemniaki. Kiedy będę ją robiła drugi raz to, jak pisałam wyżej, do wywaru użyję całych ryb różnego rodzaju. Potem odcedzę go i wyjmę mięso, które zostanie na sitku. Wywarem zaleję podsmażone warzywa (bez ziemniaków), po ugotowaniu odcedzę po raz kolejny i dopiero wtedy włożę do zupy kilka filetów oraz pokrojone w kostkę ziemniaki. Będę gotować jeszcze ok. 25 minut.

Podając, do miseczek włożyłam mięso z dorsza i obrane krewetki, a obok położyłam natarte czosnkiem grzanki posmarowane masłem. Trochę zachodu jest, ale warto!






środa, 14 stycznia 2015

Grochówka mojej Babci

Babcia Dania robi najlepszą grochówkę na świecie. Babcia Dania robi wszystko najlepsze na świecie. Zbieram od niej przepisy, ale wszystkie są na tak zwane oko. "No, nie wiem, ile dajesz - tyle, żeby było dobrze". Każdy więc, zanim zapiszę, muszę przepuścić przez swoją kuchnię, ale i tak często nie potrafię uzyskać konkretnych ilości. No bo.... daje się tyle, żeby było dobrze :-)

Grochówka Babci Dani
  • 2 szklanki ziaren grochu
  • 250 g wędzonego, surowego boczku
  • włoszczyzna
  • 3-4 łyżeczki suszonego majeranku
  • woda
  • sól
  • 2-3 kromki białego chleba i 1 łyżka masła na grzanki
Groch zalać wodą (sporo ponad poziom grochu) i zostawić na noc. Następnego dnia dodać do niego boczek i ugotować w tej samej wodzie, w której się moczył przez noc. Boczek wyjąć i pokroić w kosteczkę.

W mniej więcej tej samej ilości wody, co użyta do namoczenia grochu, ugotować włoszczyznę. Wyjąć warzywa, dolać wywar do grochu, zmiksować. Gdyby zupa była za rzadka (powinna być dość gęsta), można przygotować odrobinę zasmażki, żeby ją zagęścić. Doprawić majerankiem, dodać pokrojony w kostkę boczek. Na patelni rozpuścić masło i podsmażyć na nim pokrojone w kosteczkę kromki chleba. Grochówkę podawać z grzankami.





sobota, 4 października 2014

Błyskawiczna zupa pomidorowa

Są takie dni, kiedy nawet ja nie mam czasu na gotowanie. Serio. Albo kiedy u Pana Męża odzywa się syndrom dnia wczorajszego. Wtedy często robię taką właśnie zupę - gęstą, pomidorowo-pomidorową i przede wszystkim bardzo szybką :-)

Błyskawiczna zupa pomidorowa z lanymi kluseczkami
  • 2 słoiki domowego przecieru z pomidorów (ekologicznych, zbieranych przez druidów w trzeciej kwadrze księżyca :-) lub domowego zwykłego przecieru, ew. 2 puszki pomidorów
  • trochę wody
  • ekologiczna kostka rosołowa
  • przyprawy - trochę tymianku, bazylii...
  • 1 jajko + 1 łyżka mąki
Pomidory przełożyć do garnka, dodać trochę wody, kostkę i przyprawy, gotować chwilę na wolnym ogniu. Jajko rozbić do kubeczka, dodać 1 łyżkę mąki i utrzeć łyżką na gładkie ciasto. Powinno swobodnie spływać z łyżki - jeśli jest za rzadkie, można dodać jeszcze odrobinę mąki. Zupę zmiksować i na gotującą się wodę wlewać cienkie kluseczki.





środa, 1 października 2014

Kokosowa zupa z dyni z grillowanym kurczakiem

Często zdarza się, że najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy wtedy, gdy mam najmniej czasu. Wczorajszą zupę gotowałam lewą ręką, z telefonem przyciśniętym do ucha, prawą ręką robiąc notatki jak uratować firmową stronę internetową, która nagle gdzieś znikła. Dziecko ryczało, bo "cę do oglodu", a w ogrodzie nawóz i sezonowe opryski, w kuchni piętrzyły się gary, deski, kubki - słowem: masakra. Tak więc nie wiem, jak to zrobiłam, ale zrobiłam dobrze ;-).

Poprzedniego dnia upiekłam dynię - bo już zdecydowanie należało coś z nią zrobić - z przeznaczeniem na zupę właśnie. Miała być szałwia i ricotta (jak w sprawdzonym już połączeniu smaków), a skończyło się na smakach zdecydowanie egzotycznych. Pełen spontan!

Kokosowa zupa z dyni z grillowanym kurczakiem
  • ok 1,5 kg dyni ze skórką
  • 1 puszka mleka kokosowego
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 pierś kurczaka
  • 1 ząbek czosnku
  • 1 łyżeczka pasty tom-ka
  • oliwa
  • pestki dyni
Dynię nasmarować oliwą, ułożyć na blasze i piec ok. 30-40 min. w 200 stopniach, aż będzie miękka. Wystudzić. 

Kurczaka natrzeć mieszanką oliwy, pasty tom-ka (lub trawy cytrynowej) i czosnku (ewentualnie po prostu solą, pieprzem i czosnkiem, z odrobiną skórki i soku z cytryny - też powinno być dobre). Powinien chwilę postać, chociaż u mnie poszedł od razu na grilla - nie było czasu. Rozgrzać grill elektryczny lub grillową patelnię i upiec.

Dynię obrać ze skórki, przełożyć do garnka, zalać mlekiem kokosowym, zmiksować (będzie bardzo gęsta), podgrzać i doprawić do smaku solą.

Pestki dyni uprażyć na suchej patelni. Zupę przełożyć do miseczek, ułożyć na niej paski gorącego kurczaka i posypać pestkami.








poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Miętowa zupa-krem z groszku

Pan Miś wyjechał z Dziadkami na Warmię. Taka sytuacja :-). Nagle dzień zrobił się dłuższy o dobre kilka godzin, w domu zapanowała niespotykana cisza... a nas ogarnął leń, jakiego nie mieliśmy od ponad dwóch lat. Postanowiliśmy posprzątać, ale olaliśmy sprawę, bo wolimy leżeć na leżakach w ogrodzie. Gotować też nam się nie chce...

Kupiłam dziś mrożony groszek na puree i udałam się po pieczonego kurczaka. Kurczaki niestety wyszły, a tymczasem groszek zdążył się rozmrozić... co robić? Koniec końców wyszła mi naprawdę znakomita zupa z groszku, po której nastąpiły najprostsze i najpyszniejsze wątróbki w sosie balsamicznym.

Po tych kilku dniach odpoczynku i rozkwitu małżeńskiej miłości konstatacja jest jedna - odpoczywamy, ale strrrasznie tęsknimy :-).

Zupa-krem z groszku z miętą
  • opakowanie groszku mrożonego
  • 2-3 ząbki czosnku
  • ekologiczna kostka rosołowa
  • łyżka śmietanki
  • 4-5 dużych liści mięty
  • ew. odrobina octu balsamicznego i/lub pecorino
Groszek wsypać do garnka i zalać wodą niewiele ponad poziom groszku. Wrzucić kostkę, czosnek, miętę i odrobinę posolić. Gotować groszek do miękkości, po czym zmiksować i dodać śmietankę. Doprawić octem i/lub posypać serem.


 
 







środa, 11 czerwca 2014

W taki dzień jak dzisiaj... tylko chłodnik jagodowy :-)

Ten przepis jest ze mną już od 4 lat, czyli właściwie od założenia bloga. Nawet gdzieś można by było dokopać się do niego w archiwum... Jednak sporo czasu i wody w Wiśle upłynęło, więc i blog trochę inny i zdjęcia też - zatem umieszczam go ponownie :-).

Pochodzi z Kwestii Smaku i nic w nim nie zmieniałam, bo jest idealny. No, może można by dać trochę więcej jagód, żeby był nieco bardziej esencjonalny, ale właściwie nie ma potrzeby :-).

Dobrze jest zrobić go trochę wcześniej, żeby dobrze się schłodził w lodówce. Na upał - jak znalazł.

Przepis na chłodnik jagodowy (na 4 porcje):
  • 300g jagód + garść do dekoracji
  • 2 szklanki wody
  • 3 łyżki brązowego cukru
  • przyprawy: 1/2 łyżeczki cynamonu, 1 gwiazdka anyżu, 2 łyżeczki cukru waniliowego z prawdziwą wanilią (lub esencji waniliowej), szczypta tartej skórki pomarańczowej, 5 goździków
  • 1 łyżka octu balsamicznego
  • 4 pełne łyżki sera mascarpone
  • 3/4 szklanki mleka
Dodatki:
  • garść bazylii grafitowej lub zielonej
  • 1 kubeczek jogurtu naturalnego
  • ok. 150 g ugotowanego makaronu (ewentualnie...)
Jagody włożyć do garnuszka, zalać 1 szklanką wody, dodać cukier i przyprawy. Zagotować, a po 10 min. przetrzeć przez sito. Trzymając sitko nad garnkiem przelać szklanką zimnej wody, wypłukując resztki jagód. Do musu dodać ocet balsamiczny, ser mascarpone i mleko. Wymieszać i dobrze schłodzić. Do zimnej zupy wlać 3/4 jogurtu naturalnego, zamieszać delikatnie. Udekorować liśćmi bazylii, jagodami i kleksami z pozostałego jogurtu.



 

niedziela, 23 marca 2014

Zupa-krem z... topinamburu

Topinambur budzi we mnie literacko-egzotyczne skojarzenia, coś w stronę Stasia i Nel albo "Księgi dżungli", chociaż pochodzi z Ameryki Północnej, więc naprawdę nie wiem skąd mi się to wzięło. Musiałam kiedyś pomylić go z tym czymś, czym w książce Sienkiewicza karmili wielbłądy (to chyba była tapioka?), i tak już zostało :-).

Grunt, że to warzywo intrygujące. Od dłuższego czasu przykuwał mój wzrok, leżąc sobie jak gdyby nigdy nic w jednej ze skrzynek u naszego Pana Witaminki. Doczytałam nawet na karteczce, że jest to słonecznik bulwiasty, ale na tym się skończyło. Aż w końcu w serwisie Wrząca Kuchnia pojawił się przepis Kikkomana na krem z topinamburu. Na ogół nie ufam przepisom podawanym przez masowych producentów, ale postanowiłam zaryzykować - i dobrze zrobiłam.

W przepisie można było zalać topinambur wywarem albo mlekiem - ja poszłam na całość i wybrałam mleko, zupa wyszła więc bardzo sycąca. Smak - przedziwny, słodkawy, zbliżony faktycznie do słonecznika. Na pewno egzotyczny :-). Moim zdaniem - warto spróbować!

Zupa-krem z topinamburu
  • 2 łyżki klarowanego masła
  • 600 g bulw topinamburu
  • ew. 2 ziemniaki
  • 2 szklanki mleka lub wywaru (mi wyparowało w trakcie gotowania, więc dałam chyba w sumie z jedną szklankę więcej)
  • 150 ml śmietanki (dałam sporo mniej - ok 3-4 łyżek)
  • kilka kropel sosu sojowego (dałam więcej)
  • gałka muszkatołowa
  • prażone orzechy włoskie (nie miałam - dałam migdały, ale można też dać słonecznika)
  • kiełki ciecierzycy - nie miałam, ale moim zdaniem warto, dodadzą zupie trochę lekkości
Obrany i pokrojony topinambur i ziemniaki zeszklić na maśle. Po kilku minutach zalać mlekiem lub wywarem i gotować do miękkości. Zmiksować, dodać śmietankę, doprawić sosem sojowym, gałką muszkatołową i ew. solą. Podawać z orzechami i kiełkami.





piątek, 7 marca 2014

Zupa-krem z pietruszki i batatów

Wiosna powoli rozwija skrzydła i słoneczko za oknem świeci. Wystarczy jednak, że zawieje chłodniejszy wiatr i rączki zmarzną. Wtedy ciepła, rozgrzewająca zupa z warzyw korzeniowych będzie jak znalazł.

Jest to z grubsza wariacja na temat przecieranej zupy warzywnej. Tu jednak zamiast marchewki są bataty, drugie skrzypce gra korzeń pietruszki, a czuszka i orzeszki pinii nadają eleganckiego sznytu...

Zupa-krem z pietruszki i batatów
  • 1 cebula
  • 4 średnie pietruszki
  • 2 bataty
  • czuszka - do smaku
  • śmietanka 18%
  • natka pietruszki
  • orzeszki pinii
  • oliwa
  • sól, pieprz

Cebulę i czuszkę drobno posiekać. Pietruszki i bataty obrać, pokroić w plasterki i kostkę. Na oliwie podsmażyć cebulę z czuszką - uwaga, dobrze najpierw sprawdzić ostrość papryczki, żeby nie przesadzić z ilością. Ja dałam ok. 0,5 małej czuszki, ale była bardzo ostra i całość wyszła dość pikantna.

Wrzucić pokrojone warzywa, podsmażać jeszcze przez chwilę i zalać wrzątkiem tak, żeby woda je przykryła. Posolić, gotować do miękkości. 

Kiedy zupa się ugotuje, zmiksować i dodać śmietanki do uzyskania odpowiednio aksamitnego smaku - to pozostawiam indywidualnemu uznaniu każdego z kucharzy :-). Jeśli czuszka jest za mało wyczuwalna, można jeszcze dodać trochę "na świeżo".

Posiekać natkę pietruszki, na suchej patelni podprażyć orzeszki pinii. Podawać zupę posypaną natką, orzeszkami pinii, ew. plasterkami czuszki i polaną odrobiną oliwy.



czwartek, 8 listopada 2012

Zupa dyniowa

Pierwsza, jaką zaczęłam gotować. To było już parę lat temu, ale od tamtej pory co roku pojawia się u nas na stole i to kilka razy w sezonie dyniowym. Jest prosta, szybka i nie można jej zepsuć ;-)

Zupa dyniowa
  • dynia
  • śmietanka 18%
  • świeży imbir
  • sól i pieprz
  • ew. płatki dyni, prażone płatki migdałów itp.
Dynię należy wydrążyć, obrać ze skóry i pokroić w kostkę. Żeby zupa była gęsta i kremowa ja dzielę dynię na dwie części. Pierwszą zalewam wodą tak, żeby ledwo ją przykryła, gotuję do miękkości, miksuję, po czym do zmiksowanej dyni wrzucam drugą połowę, również gotuję do miękkości i również miksuję. Na koniec doprawiam do smaku świeżym imbirem, śmietanką, solą i pieprzem. Można posypać po wierzchu pestkami dyni, albo - to moje najnowsze odkrycie, które z całego serca polecam - prażonymi na suchej patelni płatkami migdałów. Mniam :-).



czwartek, 25 października 2012

Klasyka w nowej odsłonie

Czyli jak stuningowałam warzywną zupę, którą robi mój mąż. To jedna z rzeczy, którymi się już nie zajmuję, obok spaghetti bolognese, risotto z dynią, szarlotki i kilku innych - po co współzawodniczyć z ideałem? :-)

A. gotuje zupę na szyjach i skrzydłach indyczych, wrzuca do niej mnóstwo warzyw - marchwi, selera, pietruszki, ziemniaków, cebuli, naci z selera, naci z pietruszki, przyprawia zgodnie ze swoją sekretną recepturą, na koniec zaś wrzuca brokuła. Zupa gotuje się kilka godzin i kiedy jest już gotowa, wyjmujemy mięso, selera, natki, cebulę i miksujemy wszystko elegancko. Na taką pogodę, kiedy cały dzień chodzę po domu zmarznięta, jest idealna!

Przy okazji zaś zawsze wychodzi jej cały gar i jemy ją kilka dni z rzędu. A ponieważ nie lubię monotonii, dzisiaj postanowiłam zupę podrasować. Na masełku podsmażyłam grzanki z chleba (tak jak to zawsze robiła moja babcia - kromki chleba pokroić w kosteczkę i na patelnię), wrzuciłam je do zupy, na to kawałki gorgonzoli, a wszystko obsypane suszoną szałwią. I tak oto niezwykła warzywna zupa mojego męża dostała dodatkowego, włoskiego pazura. Moim zdaniem warto spróbować!



wtorek, 15 maja 2012

Zielona zupa

Czyli zupa ziemniaczano-szparagowa. Zielona - bo zielone szparagi. Prosta i bez żadnych niezdrowych dodatków - w zamyśle miała być dla matki karmiącej, ale niestety szparagi są chyba nieco wzdymające (przynajmniej dla sześciotygodniowego malucha), więc jeśli człowiek ceni sobie tę odrobinę snu, jaką ma, to lepiej odłożyć to danie na przyszły rok. Natomiast wszystkim innym gorąco polecam!

Zupa ziemniaczano-szparagowa
  • pęczek zielonych szparagów
  • ziemniaki (powinno ich być nieco więcej niż szparagów)
  • czosnek
  • tymianek świeży i/lub suszony
  • 2-3 łyżki masła
  • sól, pieprz
  • parmezan do posypania
Szparagi umyć i złamać. Na oliwie na małym ogniu podgrzać pokrojony w plasterki czosnek (ile kto lubi, ja daję 2 ząbki). Kiedy odda aromat, zwiększyć ogień i wrzucić pokrojone w kostkę ziemniaki i końcówki szparagów (odkroić najtwardszą łykowatą część, resztę można wykorzystać) Podsmażać chwilę, po czym zalać wodą tak, żeby je przykryło. Posolić. W osobnym garnku ugotować szparagi aż zmiękną, przelać zimną wodą. Odkroić część główek i zostawić do dekoracji. 

Kiedy ziemniaki będą miękkie dodać szparagi i zmiksować. Doprawić tymiankiem, dodać masło. Przełożyć do miseczek, udekorować główkami szparagów i świeżym tymiankiem, posypać parmezanem.



środa, 25 maja 2011

Szparagi raz jeszcze

Czyli co zrobić ze zdrewniałymi końcówkami szparagów, które odłamaliśmy w poprzednim przepisie. Najprościej chyba zrobić z nich... zupę.

Zupa szparagowa (na 2 osoby)

- kilka ziemniaków
- odłamane końcówki z całego pęczka szparagów
- 1/2 czerwonej cebuli
- kostka rosołowa
- łyżka mascarpone
- tymianek
- sól, pieprz
- ulubiony ser o ostrzejszym smaku
- ew. oliwa truflowa


Cebulę należy drobniutko pokroić i zeszklić na oliwie. Na to wrzucić pokrojone w kostkę ziemniaki, podsmażać chwile, po czym zalać wodą tak, żeby przykryła. Końcówki szparagów okroić z najtwardszych części i obrać. Pokroić na kawałki i wrzucić do zupy. Dodać kostkę rosołową i gotować, aż ziemniaki zmiękną.

Zmiksować dokładnie zupę, dodać łyżkę mascarpone, doprawić solą, pieprzem i tymiankiem do smaku (nie miałam świeżego, więc wrzuciłam suszony). Następnie (niestety) trzeba ją przetrzeć przez sito - inaczej będziemy pluli włóknami ze szparagów dalej, niż widzimy. Jeśli używamy szparagów zielonych, nie ma potrzeby przecierania.

Wyłożyć do miseczek (można dodać grzanki), posypać serem i ew. skropić oliwą truflową. W sam raz na słoneczny (bardzo słoneczny, jak widać na zdjęciu poniżej), ale chłodny dzień ;-).


piątek, 23 lipca 2010

Na jagody, jagody...

Sezon na jagody w pełni. Dziś rano obleciałam cały targ ze strachem, że nie ma, już się skończyły, nie będzie i co ja teraz zrobię, muszę przecież je mieć! Ale były, tuż obok czerwono-białej borówki, zgarniane przez pana handlarza przecudnymi miarkami w kształcie garnuszków z takiego dziwnego metalu (nie wzięłam dziś aparatu, więc zdjęć nie ma, ale może jeszcze uda mi się je ustrzelić). Może ktoś wie skąd się takie garnuszki biorą? Chętnie bym się zaopatrzyła...




Oprócz jagód ze śmietaną i cukrem (ulubionego deseru z dzieciństwa, pamiętam jak zajadaliśmy się nimi gdzieś w Zakopanem), na jagody mam kilka znakomitych przepisów. Większość pochodzi z jedynej w swoim rodzaju, niezastąpionej strony www.kwestiasmaku.com. Odkryłam ją jakiś czas temu i od tamtej pory żadnym przepisem się jeszcze nie rozczarowałam. Myślę, że to kwestia zbliżonego smaku ;-). No a zdjęcia... Co ja będę mówić, trzeba samemu tam zajrzeć.

Jednym z jagodowych przysmaków jest chłodnik. Dokładny przepis znajduje się tutaj, ale podam go również i u siebie.



Przepis na chłodnik jagodowy (na 4 porcje):
300g jagód + garść do dekoracji
2 szklanki wody
3 łyżki brązowego cukru
przyprawy: 1/2 łyżeczki cynamonu, 1 gwiazdka anyżu, 2 łyżeczki cukru waniliowego z prawdziwą wanilią, szczypta tartej skórki pomarańczowej, 5 goździków
1 łyżka octu balsamicznego
4 pełne łyżki sera mascarpone
3/4 szklanki mleka

Dodatki:
garść bazylii grafitowej lub zielonej
1 kubeczek jogurtu naturalnego
ok. 150 g ugotowanego makaronu

Jagody włożyć do garnuszka, zalać 1 szklanką wody, dodać cukier i przyprawy. Zagotować, a po 10 min. przetrzeć przez sito. Trzymając sitko nad garnkiem przelać szklanką zimnej wody, wypłukując resztki jagód. Do musu dodać ocet balsamiczny, ser mascarpone i mleko. Wymieszać i dobrze schłodzić. Do zimnej zupy wlać 3/4 jogurtu naturalnego, zamieszać delikatnie. Udekorować liśćmi bazylii, jagodami i kleksami z pozostałego jogurtu.



Chłodnik robiłam na Warmii, całkiem spontanicznie, nie byłam więc zaopatrzona w niektóre produkty (szczególnie w ser mascarpone). Zamiast niego - świętokradztwo ! - dodałam serek Twój Smak. Zabrakło też niestety gwiazdek anyżu i goździków, za to dodałam bazylii do samego chłodnika (zmiksowałam potem wszystko). Wprawdzie to nie to samo, co oryginał, który wykonałam rok temu, ale i tak smakowało nieźle. A jak wyglądało... ;-)