wtorek, 27 marca 2012

Klasyczna pocztówka...

... z Gdańska. Robię porządek w zdjęciach i możecie się spodziewać w najbliższym czasie jeszcze trochę ujęć znad morza i z Wielkopolski ;-)


niedziela, 25 marca 2012

Banana bread

Była niedziela. W całym domu unosił się aromat pieczonego ciasta...

Czy to nie lepszy początek bajki niż "za siedmioma lasami, za siedmioma górami..."? Ja przynajmniej tak dziś rozpoczęłam dzień - piekąc bajeczny chlebek bananowy według przepisu domestic goddess - Nigelli Lawson. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam.

Banana bread
  • 100 g rodzynek sułtańskich
  • 75 ml rumu lub innego mocnego alkoholu (użyłam stocka)
  • 60 g posiekanych orzechów włoskich (tym razem ominęłam)
  • 175 g mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 125 g roztopionego masła
  • 150 g cukru
  • 2 jajka
  • 4 dojrzałe banany
  • 1 łyżeczka esencji waniliowej
Rodzynki wrzucić do rondelka, zalać alkoholem, zagotować i odstawić na godzinę lub do momentu, w którym wchłoną większość płynu.
Piekarnik nastawić na 170 stopni. Do średniej miski przesiać mąkę i wymieszać ją z proszkiem, sodą i solą. W większej misce zmiksować masło z cukrem, po czym dodawać po jednym całe jajka. Potem wmieszać rodzynki, orzechy, rozgniecione banany i esencję waniliową. Na koniec wsypać mąkę z dodatkami.
Przelać do wysmarowanej masłem keksówki, piec 1h-1h15. Ja piekłam w foremce silikonowej i godzina wystarczyła. Najlepsze jeszcze ciepłe, ze szklanką zimnego mleka ;-)

środa, 21 marca 2012

Pain perdu

Zainspirowana wpisem Charlotte, postanowiłam przygotować to (jakże wykwintne) danie mojemu mężowi na urodzinowe śniadanie. Nieco je tylko stuningowałam po swojemu - przez dodatek skórki pomarańczowej i soku z pomarańczy w czasie smażenia.

Pain perdu to stary, francuski sposób na czerstwy chleb. Zdarzało mi się go jadać na słono (z dodatkiem kawioru, pasty rybnej, łososia wędzonego...) we Francji, ale po raz pierwszy robiłam go sama i na słodko (ale bez obawy, prostszej potrawy chyba nie ma ;-).


Pain perdu
  • 4 kromki chleba
  • 1 jajko
  • ok. 100-150 ml mleka (ja dałam na oko)
  • skórka z połowy pomarańczy
  • odrobina soku pomarańczowego
  • masło
  • cukier puder

Całe jajko roztrzepać z mlekiem. Maczać w nim kromki chleba (ja miałam świeży, więc zanurzyłam je w masie jajecznej tylko na chwilę; czerstwy należałoby namaczać nieco dłużej). Na patelni rozpuścić trochę masła, wrzucić chleb i posypać go skórką z pomarańczy po obydwu stronach. Smażyć na złoto, w połowie smażenia wlewając na rozgrzaną patelnię trochę soku pomarańczowego - tyle, żeby dość szybko odparował.

Pain perdu podawać posypany cukrem pudrem, ewentualnie z dodatkiem miodu lub galaretki z jabłek i pomarańczy (podobnej do galaretki z jabłek, którą kiedyś robiłam - zmodyfikowanej przez dodatek miąższu, soku i skórki z pomarańczy, cytryny, goździków i cynamonu). I koniecznie ze świeżo wyciśniętym sokiem z pomarańczy!


wtorek, 20 marca 2012

Gdańsk (po raz drugi)


Tym razem kolaż - efekt walki z nudą oczekiwania. I mocne postanowienie, żeby jeszcze w tym roku znów się po nim powłóczyć bez celu...


poniedziałek, 19 marca 2012

Danzig

Skoro jesteśmy przy wyciąganiu zdjęć z archiwum, to mam kolejne, również z wrześniowych wojaży. Gdańsk i moja ulubiona uliczka - Mariacka...


Swojego czasu zbierałam stare pocztówki z dwudziestolecia międzywojennego przedstawiające "Danzig" (zdobią szafę w gościnnym pokoju), a dziś udało mi się stworzyć własną ;-)


piątek, 16 marca 2012

Poznańska starówka

Dawne to dzieje, bo ujęcia pochodzą z naszej wrześniowej wyprawy na ślub kuzynki A. Jak widać same zdjęcia też patyną pokrył czas...









poniedziałek, 12 marca 2012

Czekoladowe muffinki

Przygotowane na spotkanie z koleżanką pod hasłem "trzeba się najeść póki można" ;-). Za podstawę posłużył przepis na muffinki jagodowe już przez mnie kiedyś wypróbowany i nieco zmodyfikowany. Zamiast oleju, za którym w muffinkach nie przepadam, dałam zwykłe masło. A zamiast jagód - czekolada w postaci groszków do przygotowywania czekolady pitnej znanej cukierniczej firmy. Ponieważ akurat ta czekolada w wersji gorzkiej nie bardzo mi pasuje, postanowiłam nieco zmienić jej przeznaczenie. W muffinkach sprawdza się znakomicie!

Muffinki z czekoladą
  • 100 g otrębów
  • 300 ml mleka
  • 300 g mąki pszennej
  • 2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 3 jajka
  • 240 g cukru
  • 200 g miękkiego masła
  • groszki czekoladowe.

Otręby zalać ciepłym mlekiem i odstawić. Piekarnik nagrzać do 170 stopni. W jednej misce wymieszać mąkę, sodę, sól i proszek do pieczenia. W drugiej utrzeć masło z jajkami i cukrem. Wymieszać delikatnie wszystko - mąkę, masę jajeczną, namoczone otręby i czekoladę. Włożyć do foremek na muffiny, wypełniając je do 2/3 wysokości. Piec około 25-30 minut.

Najsmaczniejsze są jeszcze ciepłe, z zimnym mlekiem, ale nie tracą świeżości nawet po kilku dniach. Zamiast groszków można oczywiście dodać połamaną na kawałki gorzką czekoladę.



poniedziałek, 5 marca 2012

Wakacyjna nostalgia...

Za oknami tak jakby wiosna, a jak wiosna to zaraz lato. Zatęskniłam za rzymskimi wakacjami...

To z naszej zeszłorocznej podróży. Osteria na Zatybrzu.


piątek, 2 marca 2012

Domowa pizza

Pizza to według amerykańskich standardów warzywo, więc wiadomo - zdrowa. A domowa to już w ogóle. Chociaż posypuję głowę popiołem, ponieważ tym razem poszłam na łatwiznę i zakupiłam gotowe ciasto. Jakoś nie miałam siły zagniatać własnego, mimo że na pewno byłoby smaczniejsze ;-). Użyłam też pomidorów z puszki (shame on me!). Ale dzięki temu pizzę przygotowałam w 5 minut.

Pizza ze szpinakiem i fetą
  • 3/4 opakowania ciasta na pizzę
  • 1 puszka pomidorów krojonych bez skórki
  • szczypta soli i cukru,
  • oregano i szałwia suszone itp.
  • kilka garści młodego szpinaku
  • 1/2 kostki fety
  • mozzarella (w ilości ulubionej)
  • ziarna słonecznika
  • na sałatkę: roszponka, pomidorki koktajlowe, olej z orzechów włoskich lub oliwa, dobry ocet lub krem balsamiczny
Piekarnik nagrzać na 220 stopni i lekko podpiec spód od pizzy (nie zawsze udaje się dostać specjalną mozzarellę do pizzy, a ta zwykła ma w sobie dużo wody i spód czasem się nie dopieka).
Pomidory wrzucić do garnuszka, gotować aż się zredukują do postaci gęstego sosu, przyprawić solą i cukrem oraz ziołami. Na odrobinie masła zblanszować szpinak. Na suchej patelni uprażyć ziarna słonecznika.
Na lekko podpieczony spód wyłożyć sos, na to mozzarellę, szpinak i pokrojoną w kostkę fetę. Posypać częścią ziaren słonecznika. Pizzę piec jeszcze około 15 minut (obserwując), aż mozzarella się roztopi, a spód dopiecze.
Podawać z sałatką z roszponki i pomidorków, polaną olejem i octem balsamicznym i posypaną resztą ziaren słonecznika.
Lepsza niż w najlepszej pizzerii! A możliwości wariacji są praktycznie nieskończone - można zwykłą margheritę pod koniec pieczenia posypać rukolą, obłożyć plasterkami salami, itd. itp... Mniam.