Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wegetariańskie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wegetariańskie. Pokaż wszystkie posty

środa, 25 października 2017

Ryżowy, ryżowy pudding waniliowy z gruszkami

To jest ten moment. Chwila absolutnej szczerości. Przyszedł czas na wyznanie. Albowiem jest jedna rzecz, której mój mąż nie może mi wybaczyć i wypomina przy każdej okazji już nie wiem od ilu lat, a było to chyba jeszcze zanim zaczęłam prowadzić niniejszego bloga. Otóż pewnego razu przyrządziłam na jego urodziny torta di riso z gruszkami. I... wierna naszej rodzinnej tradycji, która nakazuje nie wypuszczać gości z pustymi rękami... rozdałam to, co zostało. O zgrozo!

Wczoraj miałam jednak możliwość choć troszkę, ciut ciut się zrehabilitować. Bo do tej pory jakoś nie było okazji, żeby ten torta di riso powtórzyć (nie pytajcie dlaczego, bo nie wiem - widocznie wypomina w okresach, kiedy nie robimy ciast :-)). A że moi panowie mieli ostatnio jakieś problemy żołądkowe, plus ten młodszy siedzi przeziębiony w domu, a wiadomo, że wtedy matka nie pracuje i może gotować, naszła mnie myśl o przyrządzeniu puddingu waniliowego z gruszkami. Co też uczyniłam.

Ryżowy pudding waniliowy z gruszkami
  • biały ryż - najlepiej jaśminowy, chociaż ja miałam akurat w szafce tylko ten do risotto 
  • waniliowy napój ryżowy - można też dać zwykłe mleko, ale ja robię eksperyment ile bez mleka wytrzymam :-)
  • ewentualnie cukier z prawdziwą wanilią
  • gruszki (konferencje)
Ilości nie podaję, bo każdy sobie ugotuje tyle, ile chce. Proporcja ryżu do płynu 1:2 plus trochę, bo ryż powinien się ugotować na bardzo miękko i nie powinien być suchy. A więc gotujemy ryż z mlekiem ryżowym/zwykłym, doprawiając ewentualnie do smaku. Pod koniec dodajemy cienko pokrojone plastry gruszek. Przy użyciu mleka ryżowego nie trzeba nic a nic dosładzać. Smacznego!



piątek, 22 września 2017

Pieczone warzywa

Znacie kogoś, kogo pietruszka w ząbki kłuje? A seler? To właśnie ja. Sałatkę Waldorf omijam z daleka, pietruszkę toleruję co najwyżej w zupie albo w puree z ziemniakami (o tym pewnie jeszcze kiedyś będzie). Ale... pieczona pietruszka, jak się okazało, jest najlepszym warzywem na ziemi (no, może oprócz malinowych pomidorów). Seler też całkiem nieźle się sprawdza. Wypróbujcie więc swoich selero- i pietruszkoniejadków podając im wielki talerz pieczonych warzyw z rozmarynem. Pasują do wszystkiego, można też zajadać same, a na koniec wytrzeć aromatyczną oliwę kawałkiem chleba. Są po prostu obłędne. Słowo.

Pieczone warzywa z rozmarynem
  • Warzywa korzeniowe pokrojone w cienkie słupki: pietruszka, pietruszka, jeszcze raz pietruszka, marchewka i seler
  • Ziemniaki pokrojone w grubsze słupki
  • Czerwona cebula pokrojona w ósemki
  • Nieobrane ząbki czosnku
  • Gałązki świeżego rozmarynu
  • Przyprawy i zioła - ja na ogół daję, co mi w ręce wpadnie: słodką paprykę (odrobinę), suszony tymianek etc., ale tak naprawdę najbardziej lubię dodać jeszcze do tego gotową przyprawę do grilla tradycyjnego. Odrobina glutaminianu sodu jeszcze nikogo nie zabiła :-)
  • oliwa, oliwa, oliwa

Warzywa obrać (oprócz czosnku), pokroić, obsypać przyprawami, włożyć między nie gałązki rozmarynu, polać oliwą i dobrze rękami wymieszać (nie lubię, ale cóż, łyżką się tak dobrze nie da). Piec około 45 minut - 1 h w 160 stopniach, mieszając po drodze, żeby się nie przypaliło (tu jednak polecam zdecydowanie łyżkę :-) ) Najlepiej, kiedy warzywa są już podpieczone, ale jeszcze twardawe. 

Aromat unoszący się w domu i rozkosz w gębie - bezcenne. To jedno z najlepszych i najbardziej rozgrzewających comfort foods i bardzo, bardzo polecam je na tę paskudną jesień.


wtorek, 4 lipca 2017

Ciasto ze spodem z orzechów i bakalii, czekoladą, bitą śmietaną kokosową i owocami

Przepis wyjątkowo wypróbowany - raz z koleżanką (nie chcę nawet wspominać co dodałyśmy do kokosowego mleka), potem kolejny raz, co to śmietana kokosowa postanowiła się nie ubić i pozostała w stanie półpłynnym, i na koniec - ciasto idealne. Odpowiednio dobrane orzechy, schłodzone i dobrze ubite mleko kokosowe, warstwa ciemnej czekolady oraz owoce. Nie powiem, że mało kaloryczne, ale na pewno zdrowe :-). 

Ciasto orzechowo-bakaliowe z bitą śmietaną kokosową
  • 300 g różnych orzechów/pestek (np. 100 g słonecznika, 100 g dyni, 100 g orzechów włoskich)
  • 100 g rodzynek, do namoczenia we wrzątku
  • 100 g świeżych daktyli (jeśli nie są świeże też trzeba je namoczyć; waga będzie inna, ale może pomoże informacja, że świeżych dałam 10 sztuk)
  • 1 tabliczka gorzkiej czekolady
  • 1 puszka schłodzonego mleka kokosowego (i agar albo żelatyna na podorędziu, tak na wszelki wypadek)
  • trochę ksylitolu do posłodzenia bitej śmietany
  • owoce
  • olej kokosowy do wysmarowania formy
Namoczyć rodzynki (i ewentualnie daktyle) kilkanaście minut we wrzątku. Potem taką wodę można wykorzystać do posłodzenia czegoś. Wrzucić do blendera razem z orzechami i zmiksować. Masa nie powinna być sypka, tylko lepiąca się. W razie czego trzeba dodać jeszcze trochę rodzynek lub daktyli.

Formę o średnicy 29 cm wysmarować olejem kokosowym, wyłożyć masą orzechowo-bakaliową i wstawić do lodówki. Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej (można dodać 1 łyżkę oleju kokosowego nierafinowanego) i wyłożyć na spód, po czym wstawić do lodówki.

Schłodzone mleko ubić, dodając ksylitol. Moje doświadczenia są takie, że ubija się zarówno ta twarda część, jeśli wydzieli się z mleka (tak ubijałam do owoców z "bitą śmietaną") jaki całe mleko, jeśli ta twarda część się nie wydzieli (tak było w przypadku ciasta). Na wszelki wypadek warto jednak mieć pod ręką żelatynę lub agar, żeby nie było plamy :-). Ubitą śmietanę wyłożyć na spód, udekorować owocami, wstawić do lodówki i podawać schłodzone. 


piątek, 9 czerwca 2017

Zielone lody miętowe z matcha

Od dawna chciałam zrobić lody z matcha - czyli zieloną herbatą w proszku o wielu prozdrowotnych właściwościach. Klasycznie, żeby się nie narobić, miałam zamiar dodać ją po prostu do bananów, zmiksować i już. Problem polega niestety tylko na tym, że matcha ma dość intensywny smak i po dodaniu dosłownie łyżeczki-dwóch (na ok. 2 lub 3 banany, już nie pamiętam) zrobiło się niezbyt smacznie. Ja jednak tak łatwo się nie poddaję :-). Prowadzona kulinarną stroną mocy najpierw skierowałam kroki w stronę doniczki z miętą, a jak to nie pomogło, ręka sama sięgnęła po otwarty do obiadu (przepis stary, aje jary :-) ) kartonik z mlekiem kokosowym. Nie muszę Wam chyba mówić, że skoro zrobiłam zdjęcia i umieszczam przepis tutaj, to znaczy, że było dobre :-)

Ponieważ robiłam przepis z podmrożonych przez ok. 4 h bananów, część dałam do foremek na lody, żeby się porządnie zamroziła, a część wstawiłam jeszcze na moment do zamrażarki w pucharkach i podałam na deser, co i Wam polecam.

Zielone lody miętowe z matcha
  • banany (2-3 sztuki)
  • proszek matcha (polecam dodawać powoli do smaku)
  • kilka listków mięty (j.w.)
  • chlust mleka kokosowego
Banany podmrozić ok. 4 h, a potem zmiksować z pozostałymi składnikami. Podawać jak wyżej :-).




poniedziałek, 5 czerwca 2017

Koktajl czekoladowo-orzechowy z tahini

Muszę się pochwalić, bo jestem dziś z siebie wyjątkowo dumna. Otóż, zrobiłam sobie doroczne badania krwi i... cukier, który do tej pory miałam nieco zbyt wysoki, wrócił do normy i to dobrze poniżej górnego limitu. A wszytko to niewątpliwie jest zasługą zmiany odżywiania. Nie była zbyt duża, bo wcześniej też nie piliśmy soków i nie jedliśmy słodkich jogurtów ani przetworzonej żywności, ale wystarczyła :-). Cukier biały wyrzuciłam z diety w ogóle, zastępując go syropem z agawy i ksylitolem, ale generalnie też je ograniczając. Unikam bananów i winogron, białej mąki, makaron jemy dużo rzadziej... Co zresztą widać, jeśli prześledzić wpisy na niniejszym blogu :-). No i udało się!

W związku z tym postanowiłam zaszaleć i wręczyć sobie samej nagrodę w postaci przepysznego koktajlu. Przepis znalazłam w wydaniu specjalnym magazynku Kuchnia, pt. "Koktajle" pod nazwą "Kakaowy z tahini" :-). Zastąpiłam tylko 150 ml (!) śmietany kremówki kilkoma łyżkami śmietanki owsianej. Powiem tak: ambrozja!

Koktajl czekoladowo-orzechowy z tahini (3-4 porcje)
  • 2 dojrzałe banany
  • 2 łyżki tahini
  • 2 łyżki masła orzechowego
  • 3-4 łyżki naturalnego kakao
  • 500 ml mleka orzechowego (ja dałam ryżowe)
  • kilka łyżek śmietanki owsianej (można się bez niej spokojnie obyć - po prawdzie najpierw zmiksowałam, a potem przeczytałam jak należy to zrobić :-) )
Banany obrać, pokroić na kawałki i podmrozić 2 godziny. Zmiksować wszystko. W przepisie oryginalnym śmietanę kremówkę należy ubić i napełnić szklankę na przemian bitą śmietaną i koktajlem, ale intuicja mówi mi, że mogłabym od tego umrzeć :-)


sobota, 27 maja 2017

Daktylowe trufe na Dzień Matki

Wprawdzie Dzień Matki był wczoraj, ale kto jedzie do swojej Mamy dzisiaj albo jutro - jeszcze zdąży je przygotować. Ja zawsze zastanawiam się, co dać mojej ukochanej Mamie - i w tym roku postanowiłam podarować jej trochę bezgrzesznej przyjemności. Czyli coś słodkiego i coś zdrowego :-). 

Przepis na trufle znalazłam na stronie Na pół słodko i zapakowałam je we własnoręcznie zrobione pudełko - wzór znalazłam z kolei na stronie Mavelo. Z truflami miałam tylko jeden problem - nie miałam liofilizowanego buraka ani truskawki. A koniecznie chciałam, żeby były czerwone, bo wtedy to takie trufle z efektem "Wow" :-). Wymyśliłam więc, że mąkę kokosową zabarwię koncentratem z buraka - i wyszło super, bo koncentrat nadał jeszcze dodatkowo słodko-kwaśnego posmaku.

Dla mnie trufle są przepyszne - słodkie, tłuste i czekoladowe, tak jak trzeba. Nie zachwyciły tylko mojego Taty, bo jednak to nie to samo, co prawdziwe pralinki... Ale mnie już pralinki nie smakują tak, jak kiedyś - bo są za słodkie i za tłuste :-). Mama twierdzi, że jej smakują, ale Mama zawsze wspierała mnie w moich kulinarnych eksperymentach. Cóż, takie są właśnie Mamy :-)

Podaję przepis oryginalny (ja zapomniałam dodać do środka orzechów nerkowca) w oryginalnej proporcji. Od razu mówię, że zrobiłam z podwójnej porcji - w końcu też jestem Mamą... :-)

Orzechowo-daktylowe trufle (ok. 30 sztuk)
  • 100 g suszonych daktyli
  • 50 g zimnego oleju kokosowego
  • 20 g gorzkiego kakao
  • 50 g orzechów nerkowca
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1 łyżeczka esencji waniliowej
  • 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • 1/4 kardamonu
  • szczypta kurkumy
Do obtoczenia
  • gorzkie kakao
  • posiekane orzechy nerkowca
  • liofilizowany burak/truskawka lub mąka kokosowa z koncentratem z buraków :-) 
  • cokolwiek przyjdzie Wam do głowy
Jeśli chcecie zastosować moją posypkę z mąki kokosowej, to trzeba przygotować ją wcześniej. Do mąki dodać tyle koncentratu, żeby uzyskać pożądany kolor, po czym wstawić do pieca nagrzanego na jakieś 50-70 stopni i wysuszyć. Trwa to koło 30 minut, ale dokładnie nie pamiętam, robiłam dzień wcześniej. Przed użyciem zmiksować jeszcze na pył, bo zostają małe grudki.

Jeśli macie suszone daktyle, musicie zalać je wrzątkiem i odstawić na 20 minut (potem wodę z ich namaczania można do czegoś wykorzystać). Jeśli macie miękkie, świeże daktyle, ten krok pomijacie.

Składniki na trufle zmiksować (oprócz orzechów), dodać posiekane orzechy, wymieszać i wstawić na pół godziny do lodówki. Po tym czasie wyjąć, formować kulki wielkości orzecha i obtaczać je w posypkach. Niestety trufle wchłaniają kakao, więc trzeba dobrze je w nim obtoczyć. Na koniec wstawić je z powrotem do lodówki.




środa, 24 maja 2017

Pieczone ziemniaki w cytrynowej oliwie

To najlepsze ziemniaki, jakie ostatnio jadłam. Znakomicie odpowiadają na moją wiosenną potrzebę jedzenia obiadów składających się z samych warzyw i ogólnożyciową potrzebę ograniczania spożycia mięsa :-). Są aromatyczne, skórka z cytryny nadaje im niezwykle świeżej nuty, słowem pycha! Przepis znaleziony na stronie A nóż w buraku.

Pieczone ziemniaki w cytrynowej oliwie
  • 12 ziemniaków średniej wielkości
  • 6 łyżek oliwy (albo więcej - żeby sosu nie zabrakło :-)
  • 3 ząbki czosnku
  • 1 łyżka syropu z agawy
  • skórka otarta z 1 cytryny
  • sok z połowy cytryny
  • garść posiekanej natki pietruszki
  • sól, pieprz
  • ew. płatki chili
Piekarnik nagrzać na 190 stopni. Ziemniaki dokładnie wyszorować i ponacinać cienko, uważając, żeby nie przeciąć ich do końca. Posypać solą, polać częścią oliwy i wstawić do piekarnika na 40 minut. Resztę oliwy wymieszać z syropem z agawy i sokiem z cytryny, dodać wyciśnięty czosnek, skórkę z cytryny i pietruszkę. Po 40 minutach wyjąć ziemniaki z piekarnika, polać połową dressingu i wstawić jeszcze na 5 minut. Podawać polane resztą sosu i posypane świeżo mielonym pieprzem.

 

piątek, 24 marca 2017

Cieciorella

W poszukiwaniach zdrowych alternatyw dla popularnych słodyczy w sukurs przychodzi mi kilka różnych stron. Jedną z nich są True Taste Hunters, u których zaczerpnęłam już przepis na batoniki muesli i na krem pomarańczowo-orzechowy, a teraz na cieciorellę (oryginalny przepis tu).

Bo teraz przyszła pora zmierzyć się z Nutellą. Całe szczęście moje dziecko miało okazję próbować jej tylko raz czy dwa razy w życiu, dzięki czemu Cieciorella przeszła test i została zaakceptowana. Gorzej, jak dam więcej kakao niż w przepisie, ale generalnie ujdzie :-) Ale nie dajcie się zwieść - wiecie chyba kto zakrada się do lodówki uzbrojony w łyżeczkę, kiedy zachce mu się czegoś słodkiego?

Cieciorella
  • 1,5 szklanki ugotowanej ciecierzycy
  • 1 czubata łyżka masła orzechowego (dowolnego, chociaż ja pozostaję przy tradycyjnym)
  • 3-4 łyżki syropu klonowego lub syropu z agawy lub miodu 
  • 1 łyżka ksylitolu lub dodatkowa łyżka syropu klonowego
  • 4 łyżki gorzkiego kakao
  • 1 łyżeczka karobu (można zamienić na kakao)
  • 1 łyżka oleju kokosowego - nierafinowany da jeszcze taki kokosowy posmak ALBO oleju z orzechów laskowych!
  • szczypta soli himalajskiej
Wszystko wrzucić do blendera i zmiksować. Gdyby masa była za gęsta (mi zawsze wychodzi za gęsta) można dodać trochę wody z gotowania ciecierzycy albo mleka - dla wegan oczywiście roślinnego.

Tylko nie potknijcie się, skradając się po cichu, bo wszystko wyjdzie na jaw :-).


sobota, 11 marca 2017

Sałatka tabouleh z kaszy jaglanej


Wiosny, wiosny mi się chce! A taka sałatka tabouleh, zwłaszcza z dodatkiem mięty, smakuje już wiosennie. Wymieniłam tylko kus-kus na bardziej wartościową kaszę jaglaną. To co, zaklinamy?

Tabouleh z kaszy jaglanej
  • kasza jaglana (ok 60 g na osobę)
  • ogórek
  • pomidorki
  • kilka łyżek siekanej pietruszki i/lub mięty
  • czerwona papryka
  • oliwa
  • sól, pieprz
  • ew. olej z pestek dyni
Kaszę ugotować i schłodzić. Dodać pokrojone w małą kostkę warzywa - ilość dowolna, w zależności od preferencji, oraz pietruszkę i/lub miętę. Dodać oliwy, doprawić do smaku solą i pieprzem oraz ewentualnie olejem z pestek dyni.




sobota, 25 lutego 2017

Wężymord & pesto

Wężymord... Prawda, że nazwa jest fascynująca? Inaczej zwany jest scorzonerą lub zimowym szparagiem. Trafiłam na niego przez przypadek w naszym małym wiejskim sklepiku i oczywiście musiałam go kupić. Zgodnie z zasadą: znajdźcie mi warzywo, a przepis sam się znajdzie :-). Tym razem na Kucharni - podawana z domowym pesto scorzonera faktycznie przypomina nieco szparagi... chociaż tak naprawdę po prostu jest to wężymord. Ale odwagi - on wcale nie gryzie :-)

Scorzonero & pesto (2-3 porcje)
  •  400 g wężymordu
  •  6 dużych ząbków czosnku
  • 4 łyżki siekanego szczypiorku
  • spora garść siekanej natki pietruszki
  • 4 łyżki prażonych pestek z dyni
  • 40 g sera - parmezanu, grana padano, manchego...
  • 1 cytryna
  • oliwa z oliwek 
  • sól, pieprz
Do rondla nalać około 1/2 litra wody, wycisnąć do niej sok z cytryny i wrzucić skórkę. Wężymord obrać (tak śmiesznie lepi się do palców), pokroić na kawałki i wrzucić do wody z cytryną, żeby nie zbrązowiał. Odsączyć i ugotować - do momentu, aż będzie al dente. Powinno to trwać około 30-40 minut.

Czosnek obrać, włożyć na patelnię na lekko rozgrzaną oliwę. Podgrzewać około 10 minut aż zbrązowieje i będzie miękki. Czosnek, oliwę, szczypiorek, pietruszkę i połowę uprażonych wcześniej pestek z dyni wrzucić do blendera i zmiksować - w razie potrzeby dodając więcej oliwy, żeby uzyskać odpowiednią konsystencję sosu. Doprawić solą i pieprzem. Wymieszać z ugotowanym wężymordem, posypać pozostałą częścią prażonych pestek z dyni oraz startym serem (zapomniałam zrobić to przed zrobieniem zdjęcia - niestety, kiedy fotografowałam było już prawie ciemno, więc nie zdążyłam zdjęcia powtórzyć. Musicie to sobie wyobrazić...). Świetne na przystawkę - tylko nie mówcie gościom, co jedzą :-).





piątek, 17 lutego 2017

Domowa granola

Zawsze lubiłam granolę, ale od wielu lat nie jadłam - cukru tam tyle, Panie, że szok. Od jakiegoś czasu przymierzałam się do zrobienia własnej, domowej, ale zawsze mi jakoś było nie po drodze. W końcu się zebrałam - wszystkie składniki miałam w domu, jedna szybka decyzja, niecałe pół godzinki i... granola gotowa! Sama byłam zaskoczona jakie to błyskawiczne i proste. Na pierwszy raz zainspirowałam się przepisem ze strony Elizabeth Rider, ale myślę, że spokojnie można pójść na żywioł i wrzucić to, co Wam się żywnie podoba. No i najważniejsze - cukru tam jest dokładnie tyle, ile go dodacie. Ni mniej, ni więcej :-)

A więc:

Domowa granola (na duży słoik po miodzie :-) )
  •  2 szklanki górskich płatków owsianych (nie błyskawicznych!)
  • 1/2 szklanki posiekanych orzechów różnego rodzaju
  • 1/4 szklanki nasion (słonecznik, dynia, siemię lniane...)
  • 1/2 szklanki niedosładzonych, pokrojonych suszonych owoców (żurawina, rodzynki, morela, suszone wiśnie...)
  • 2-3 łyżki syropu klonowego i/lub miodu
  • 2 łyżki nierafinowanego oleju kokosowego (użyłam tego zapachowego, nadał świetny kokosowy posmak)
  • 1/2 łyżki esencji waniliowej lub migdałowej (tylko błagam, nie tych sztucznych aromatów)
  • 1 duża szczypta soli morskiej
 Piekarnik nagrzać do 200 stopni. Wszystkie składniki wrzucić do miski i wymieszać rękami - chodzi między innymi o to, żeby olej kokosowy, który pewnie w naszym klimacie ma postać stałą, dobrze się rozpuścił i wymieszał z resztą składników. Rozłożyć mieszankę na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i podpiec w piekarniku. W przepisie jest 10 minut, ja piekłam ok. 20 - chodzi o to, żeby płatki lekko się zrumieniły. Przed podaniem lub przesypaniem do słoika trzeba poczekać aż ostygną.







sobota, 11 lutego 2017

"Pankejki" owsiane

To trzeci przepis na pankaces, który wypróbowałam (po American pancakes z zamierzchłej przeszłości oraz pancakes z kaszy jaglanej), znaleziony na Doradcy Smaku. Ma tę zaletę, że smakuje i jest prosty w przygotowaniu jak pierwszy oraz jest zdrowy jak drugi. Coś czuję, że na najbliższy czas to będzie nasz przepis na rozpustne sobotnie śniadania :-). Bo do pankaces oczywiście obowiązkowo dajemy sok ze świeżo wyciskanych pomarańczy, owoce, masło oraz syrop klonowy. Mój mąż wprawdzie dopuszcza jeszcze miód i konfiturę, ale ja jestem ortodoksyjna. Albo syrop klonowy, albo nic :-).

Jeśli macie w domu mąkę owsianą, to róbcie pankejki jutro z samego rana. Jeśli nie - kupcie i zróbcie w przyszłym tygodniu. Warto.

Pancakes owsiane (na 2 dorosłe osoby i jednego małego łakomczucha)

  • 1 szklanka mąki owsianej
  • 3 łyżki mąki pszennej
  • 1 jajko
  • 3/4 szklanki mleka (u nas nietolerancja laktozy - więc mleka owsianego)
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 1 łyżka brązowego cukru
  • olej kokosowy do smażenia
Wszystkie składniki wymieszać porządnie rózgą i smażyć na rozgrzanym oleju. Ciasto ma to do siebie, że gęstnieje, więc przed smażeniem kolejnych porcji rozrzedzałam je jeszcze mlekiem.

A potem na talerzyk i siup. 


środa, 30 listopada 2016

Czekoladowe mleko z orzechów laskowych

Święta idą, czuję w kościach. Poznaję to po tym, że moją uwagę coraz bardziej przyciągają zimowe przepisy, a najbardziej takie, w których są orzechy i czekolada. No i pomarańcza :-) Ten przepis wprawdzie pomarańczy nie zawiera, ale dla mnie jest bardzo zimowy i bardzo świąteczny. A ponieważ wiem, że w trakcie Świąt nie będzie szans na raczenie się takimi pysznościami (i tak wszystkiego będzie za dużo) to zrobiłam go sobie teraz. A co!

Przepis pochodzi z portalu Hello Zdrowie. No i chyba nie muszę dodawać, jaki jest zdrowy :-). Zrobiłam od razu z podwójnej porcji - dając jednak mniej wody, żeby mleko było bardziej esencjonalne - i wyszło ok. 0,5 litra. W sam raz na dwa dni dla naszej trójki (porcje były degustacyjne :-) ). Jak wymyślę co zrobić z masą orzechową, która została po przygotowywaniu mleka to dam znać.

Czekoladowe mleko z orzechów laskowych
  • szklanka orzechów laskowych (dałam dwie)
  • 3 szklanki wody + do namoczenia (dałam tak ok. 5 szklanek)
  • 4-5 daktyli (dałam ok. 10)
  • łyżeczka cynamonu (dałam jedną, bo chciałam, żeby było bardziej czekoladowe niż cynamonowe)
  • ziarenka z 1 laski wanilii (dałam z 1 właśnie, bo więcej nie miałam, ale wrzuciłam skórkę z wanilii do środka, żeby dała aromat)
  • 1 kopiasta łyżka kakao (dałam dwie)
  • szczypta soli (dałam dwie)
 Orzechy namoczyć na noc. Następnego dnia zmiksować z daktylami, solą i cynamonem (w razie potrzeby dać więcej daktyli), po czym przelać przez sito wyłożone podwójną warstwą gazy. To najbardziej pracochłonna część - trzeba wlewać po trochu, zawijać gazę od góry w woreczek i wyciskać - uważając, żeby nie wyleciało górą! - po czym znowu wlewać i wyciskać do skutku. Dodać kakao i wanilię, wlać do butelki i trzymać w lodówce 2-3 dni. Jeśli mleko się rozwarstwi, wystarczy wstrząsnąć.


piątek, 25 listopada 2016

Batony muesli

No tak, dawno mnie tu nie było. W międzyczasie skończyliśmy dietę, ale - jak i wcześniej zresztą - nadal lubimy to co dobre i zdrowe :-)

Mam na ten weekend dla Was super przepis, który znalazłam na stronie True Taste Hunters. Prostsze niż barszcz :-) A jakie pyszne... Takiego przepisu szukałam od naprawdę dawna.

Batoniki muesli:
  • 300 g świeżych daktyli (to takie miękkie, klejące się; jeśli są zupełnie suszone, to trzeba je zalać wrzątkiem i zostawić na godzinę). Można połączyć z rodzynkami - ja tak zrobiłam, bo miałam za mało daktyli :-)
  • 100 g pestek dyni
  • 100 g pestek słonecznika
  • 100 g rodzynek (dałam żurawinę)
  • 4 łyżki goji (nie miałam)
  • 4 łyżki siemienia lnianego
  • 4 łyżki chia
  • 200g płatków owsianych
  • 2 łyżki dowolnego masła orzechowego
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 1 łyżeczka esencji waniliowej/pasty waniliowej
Daktyle zmiksować z masłem orzechowym, cynamonem i esencja waniliową. Przełożyć do miski, dodać pozostałe składniki i wymieszać. Formę do pieczenia 20x20 wyłożyć papierem do pieczenia i przełożyć do niej masę, dokładnie dociskając, żeby szczelnie ją wypełniła. Piec 20 minut w 170 stopniach, po tym czasie wyjąć, pokroić w batoniki i dopiekać jeszcze 10-20 minut.




piątek, 21 października 2016

Czekoladowe ciasteczka owsiane z pistacjami - bez sami wiecie czego

No to chyba zamykam czekoladową trójcę. Nie myślcie sobie, że ja się tak rozpieszczam na co dzień, ale i tym razem mam bardzo dobry powód. Idziemy w gości i nie chciałabym, żeby gospodyni musiała zastanawiać się co podać na stół tym wariatom. Przychodzę więc z własnym prowiantem :-)

Przepis powstał na bazie owsianych ciasteczek z żurawiną koleżanki, chociaż nie zdążyłam dopytać ile płatków owsianych należy dodać. Jako że żurawina jest chwilowo be (bo dosładzana), znowu w ruch poszedł karob. No i jedna, malutka suszona figa. Ale jak na 15 ciasteczek to chyba nie jest dużo?

Drodzy nasi dzisiejsi gospodarze - w razie jakby co, po prostu nie otwierajcie nam drzwi :-)

Czekoladowo-pistacjowe ciasteczka owsiane
  • 100 g masła (zrobiłam w dwóch transzach - z klarowanego i bez)
  • 1 jajko 
  • 170 g płatków owsianych
  • 1 b. miękka albo namoczona suszona figa
  • 2 łyżki karobu
  • 1 łyżka kakao
  • kilka-kilkanaście pistacji
  • ew. odrobina suszonej czarnej porzeczki
Figę zmiksować z masłem, dodać jajko. Wmieszać płatki owsiane, karob, kakao i ew. czarną porzeczkę. Dodać pistacje - połowę lekko rozbiłam w moździerzu, a połowę dodałam w całości. Piec 10-12 minut w 170 stopniach.
 


wtorek, 18 października 2016

Naleśniki z czekoladowym korzennym musem śliwkowym - bez cukru i czekolady, ale ze śliwkami :-)

Diety ciąg dalszy. Mój umysł pracuje na najwyższych obrotach :-) A że na wszystkich naszych kontach jest dzisiaj debet, przy czym oczywiście mąż strategicznie w delegacji, to musiałam wymyślić coś z tego, co miałam w domu. Nie żebym się szczególnie zmartwiła :-)

Wymyśliłam więc mus do naleśników z przepisu Olgi Smile. Cały czas bez cukru, bez mąki pszennej i bez laktozy. Jest taki pyszny, że... sama nie wiem co :-)

Naleśniki kukurydziano-gryczane z korzennym musem czekoladowo-śliwkowym
  • 1 miarka mąki gryczanej (szklanka 200 ml, te proporcje starczają na ok. 2-3 osoby)
  • 1 miarka mąki kukurydzianej
  • 0,5 miarki mąki ziemniaczanej
  • 2,5 miarki mleka (roślinnego lub bez laktozy) - ale trzeba jeszcze trochę dolać
  • odrobina soli
  • 2-3 łyżki oleju kokosowego do smażenia
  • 4 śliwki
  • 1 łyżka karobu
  • 1 łyżka kakao
  • 3 łyżki śmietanki owsianej (tej gęstej)
  • przyprawa korzenna do pierniczków

Pierwszych 5 składników zmiksować, zostawić na 15 minut. Sporo zgęstnieje, więc pewnie trzeba będzie dodać więcej mleka lub wody. W międzyczasie w rondelku poddusić pokrojone na kawałki śliwki na wodzie. Kiedy zmiękną zmiksować, dodać śmietankę owsianą, karob, kakao, przyprawę i dobrze wymieszać. Powinno mieć konsystencję roztopionej czekolady, a po ostygnięciu trochę zgęstnieje.

Olej kokosowy rozpuścić na patelni - ja rozpuszczam od razu trochę więcej i wlewam do ciasta, a potem smażę już bez, ale jak kto woli. Usmażone naleśniki posmarować musem, składać i podawać ze świeżymi śliwkami. Ach i och :-).



poniedziałek, 10 października 2016

Fondant au chocolat i krem czekoladowy bez czekolady, bez masła i bez cukru

Tym razem przeszłam samą siebie. I jestem z tego bardzo dumna. Bo, jak pisałam w poprzednim poście, aktualnie nie jemy ani cukru, ani mleka i jego pochodnych, ani pszenicy. Ale co, ja deseru nie zrobię? Ja?

Oczywiście, że zrobię. Wprawdzie na początku miał to być zaledwie krem czekoladopodobny, ale jak zaczęłam rozpuszczać wszystkie składniki w owsianej śmietance, to mi się konsystencja z fondantem skojarzyła i... nie było już odwrotu. Musiałam spróbować. I udało się!

Nie będę nikogo normalnego namawiała na ten przepis, bo jednak to nie jest fondant au chocolat, ale jeśli ktoś, tak jak ja, jest na diecie bezmleczno-bezcukrowej, to ten deser może uratować mu taki deszczowy i smutny dzień. 

Z tego przepisu można przygotować też tylko czekoladowy krem, który bardzo ładnie zgęstnieje i będzie świetny np. do polania nim jabłek albo naleśników. Nie trzeba też dodawać porzeczki, chociaż nadała ona bardzo fajny kwaskowaty posmak. Ja nabyłam w hurtowni wegetariańskiej, zupełnie bez celu, a jak zwykle się okazało, że można użyć nie tylko do herbaty :-)

Fondant au chocolat/krem bez czekolady (3 małe porcje)
  • 150 ml śmietanki owsianej
  • ok. 3 łyżek mleka kokosowego (pozostała po czymś resztka)
  • 3 łyżeczki suszonej porzeczki w proszku
  • 2 łyżeczki karobu
  • 2 łyżki kakao
  • 1 łyżeczka stewii (a jednak!)
  • 1 jajko
  • 3 łyżki mąki orkiszowej
Śmietankę z mlekiem kokosowym podgrzać, rozpuścić w niej porzeczkę, karob i kakao, dosłodzić do smaku stewią. To będzie krem czekoladowy - po schłodzeniu można nim polać na przykład owoce. Do fondanta należy masę nieco schłodzić, powoli dodawać do roztrzepanego jajka, a potem dodać mąkę i dobrze wymieszać. Ramekiny wysmarować tłuszczem i obsypać kakao. Wlać do środka masę. Przy tych proporcjach (a będę eksperymentować dalej) ciasto się nie uniesie, więc można wlać po brzeg, chociaż z tej ilości wyjdzie raczej bliżej pół ramekina. Piec  w 180 stopniach przez ok. 12 minut - tyle, żeby wierzch na środku ledwo zdążył się ściąć, wtedy wnętrze będzie jeszcze trochę płynne. Jeśli przepieczecie - nie ma sprawy, ciasto będzie miało konsystencję dość ciężkiego sernika. Zresztą dopieczona część też będzie go przypominała. Następnym razem spróbuję dać mniej mąki i zobaczymy :-)






niedziela, 9 października 2016

Piernikowe masło z orzechów nerkowca (bez cukru)

Tak się złożyło, że tymczasowo jesteśmy całą rodziną na diecie bez cukru, bez mleka i bez pszenicy. Poza obiadami, przy których praktycznie nic się nie zmieniło, nie jest łatwo - zwłaszcza jeśli chodzi o przygotowywanie jedzenia dla najmłodszego. My dalibyśmy sobie radę śpiewająco - teryna z łososia i brokułów na śmietance owsianej? Proszę bardzo, wyszła z tych samych proporcji i nie czuć w ogóle "oszustwa". Co na to junior? Błe. Krem czekoladowy z awokado słodzony stewią? Błe (chociaż po chwili jednak zjadł - chyba dlatego, że nic innego do placków nie było :-) ). 

Dwoję się więc i troję, żeby zrobić coś, co posmakuje małemu A., a jednocześnie nie będzie zawierało stewii, której serdecznie nie znoszę. A trzeba pamiętać, że bez tych trzech składników gotuje się jednak inaczej. Co ja Wam będę opowiadać o placuszkach z mąki kokosowej, do których na gwałt dodawałam skrobi ziemniaczanej, żeby zechciały przybrać kształt placuszków właśnie, a nie rozpapranej po całej patelni masy... 

No ale chciałam wyzwań, to teraz je mam :-). Za mną już dwa masła orzechowe - z prażonych orzechów laskowych i orzechów arachidowych, ale postanowiłam poczekać, aż będę mogła przynajmniej te pierwsze posłodzić ksylitolem, bo stewii jak wyżej :-). Ponieważ jednak zaopatrzyłam się również w solidną porcję nerkowców, a one są słodkie... Śledzicie mój tok myślenia?

Piernikowe masło z orzechów nerkowca
  • orzechy nerkowca (min. 200 g) 
  • olej z orzechów włoskich (ok. 1 łyżki na 200 g)
  • przyprawa do piernika 
Sprawa jest banalna. Podprażyć nerkowce na suchej patelni, po czym wrzucić do kuchennego robota. Mielić tak długo, aż masa osiągnie konsystencję masła orzechowego (najpierw będą okruchy, a potem z orzechów zacznie wytrącać się tłuszcz). W międzyczasie dodać olej z orzechów włoskich, a na sam koniec - przyprawę do piernika. Oczywiście, gdybym mogła, dosłodziłabym czymś jeszcze, ale tak jak jest, jest całkiem smaczne.

Jeszcze parę tygodni, trzymajcie za mnie kciuki :-)


wtorek, 17 maja 2016

Wiosenna sałatka z grillowaną dymką

Mamy z Panem Małżonkiem ten nienajlepszy (dla naszego weekendowego komfortu życia) zwyczaj oglądania programów kulinarnych po powrocie z rozlicznych towarzyskich spotkań. Głównie dlatego, że o tej porze nic już ciekawego nie ma, ale gdyby nawet, to oglądanie po nocy dłuższych filmów zakrawałoby już na samobójstwo :-).

Zdaje się, że był to piątkowy wieczór i leciał akurat Ślinotok. Mój mąż nie spodziewał się, że czegoś się od Wienia nauczy, ale jednak! Z przygotowywanej przez nich sałatki zaczerpnęliśmy pomysł na grillowaną dymkę i zrobiliśmy własną wersję. Po warzywach Zuzanny to kolejny hit na naszym stole, jeśli chodzi o dodatki - a nawet pełnoprawne dania, bo taką sałatkę spokojnie można zjeść nawet na obiad.

Sałatka z grillowaną dymką
  • trochę sałaty, szpinaku, jarmużu...
  • kilka podłużnych rzodkiewek
  • cukinia
  • bakłażan (ale może się obyć bez, sprawdziliśmy :-)) 
  • dymka - lepsza będzie cieńsza niż ta na zdjęciu, też sprawdziliśmy :-)
  • oliwa
  • dobra musztarda z Dijon
  • bardzo dobrej jakości ocet jabłkowy lub cytryna
  • trochę syropu klonowego
Bakłażan pokroić w plastry, nasolić i ostawić na pół godziny. W międzyczasie umyć sałatę, przekroić rzodkiewki wzdłuż (zostawiając liście), pokroić cukinię w plastry i skrócić dymkę do takiej długości, żeby zmieściła się na patelni grillowej.

Bakłażana opłukać wodą i osuszyć papierowym ręcznikiem. Patelnię grillową posmarować odrobiną oliwy i wrzucić cukinię, bakłażan oraz dymkę. Do słoiczka wlać oliwę, dodać musztardę, ocet i syrop klonowy, zakręcić i potrząsnąć, aż sos się połączy. Na talerzu ułożyć liście sałaty, grillowane warzywa i rzodkiewkę. Polać sosem.

PS. Można dodać też młodziutką marchewkę.




czwartek, 28 kwietnia 2016

Wegańskie ciasteczka owsiane

Trwa tydzień weganizmu. Jak wiecie, ja weganką nie jestem, ale co mi szkodzi dorzucić swoje trzy grosze :-). Po raz pierwszy użyłam nawet wegańskiego jajka. Tak, tak, nie przesłyszeliście się. To wszystko efekt oglądania na Kuchni+ programu z Martą Dymek z Jadłonomii. Wniosek z tego wyciągnęłam jeden i to właśnie najbardziej mi się podoba we współczesnej kuchni - fakt, że można zrobić wszystko. Z niczego. Naprawdę :-)

Bazą do ciasteczek był przepis Kornika w kuchni, ale trochę go zmieniłam. Dałam dynię zamiast pestek słonecznika, syrop trzcinowy zamiast miodu (i trochę mniej), bo według mnie dynia z tym syropem smakuje bosko. No i dodałam dwa wegańskie jajka, żeby masa się lepiła.

A wszystko dlatego, że miałam ochotę na ciastko do kawy :-)

Wegańskie ciasteczka owsiane
  • 200 g płatków owsianych
  • 110 g oleju kokosowego
  • ok. 4 łyżek syropu trzcinowego
  • ok. 6 łyżek mąki orkiszowej
  • garść suszonej żurawiny
  • garść pestek dyni
  • 2 wegańskie jajka (potrzebne są 2 łyżki siemienia lnianego)
Zaczynamy oczywiście od jajek. 2 łyżki siemienia lnianego zalać 6 łyżkami wody i odstawić na ok. 15 minut, aż zrobi się tzw. glut. Wymieszać razem z pozostałymi składnikami w misce (można mikserem) - trzeba tylko pamiętać, że olej kokosowy topi się w temperaturze powyżej 20 stopni, więc może trzeba będzie go podgrzać. Rękami formować kulki, spłaszczać je i układać na papierze do pieczenia na blasze. Piec 15-18 minut w 175 stopniach.