Zawsze lubiłam granolę, ale od wielu lat nie jadłam - cukru tam tyle, Panie, że szok. Od jakiegoś czasu przymierzałam się do zrobienia własnej, domowej, ale zawsze mi jakoś było nie po drodze. W końcu się zebrałam - wszystkie składniki miałam w domu, jedna szybka decyzja, niecałe pół godzinki i... granola gotowa! Sama byłam zaskoczona jakie to błyskawiczne i proste. Na pierwszy raz zainspirowałam się przepisem ze strony Elizabeth Rider, ale myślę, że spokojnie można pójść na żywioł i wrzucić to, co Wam się żywnie podoba. No i najważniejsze - cukru tam jest dokładnie tyle, ile go dodacie. Ni mniej, ni więcej :-)
A więc:
Domowa granola (na duży słoik po miodzie :-) )
- 2 szklanki górskich płatków owsianych (nie błyskawicznych!)
- 1/2 szklanki posiekanych orzechów różnego rodzaju
- 1/4 szklanki nasion (słonecznik, dynia, siemię lniane...)
- 1/2 szklanki niedosładzonych, pokrojonych suszonych owoców (żurawina, rodzynki, morela, suszone wiśnie...)
- 2-3 łyżki syropu klonowego i/lub miodu
- 2 łyżki nierafinowanego oleju kokosowego (użyłam tego zapachowego, nadał świetny kokosowy posmak)
- 1/2 łyżki esencji waniliowej lub migdałowej (tylko błagam, nie tych sztucznych aromatów)
- 1 duża szczypta soli morskiej
Piekarnik nagrzać do 200 stopni. Wszystkie składniki wrzucić do miski i wymieszać rękami - chodzi między innymi o to, żeby olej kokosowy, który pewnie w naszym klimacie ma postać stałą, dobrze się rozpuścił i wymieszał z resztą składników. Rozłożyć mieszankę na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i podpiec w piekarniku. W przepisie jest 10 minut, ja piekłam ok. 20 - chodzi o to, żeby płatki lekko się zrumieniły. Przed podaniem lub przesypaniem do słoika trzeba poczekać aż ostygną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz