Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lato. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lato. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 2 czerwca 2016

Sałatka z grillowaną ośmiornicą

Ja już wiem, że lato będzie za krótkie. Zawsze jest. Ledwo człowiek wyciągnie hamak do ogrodu, już zaraz musi go chować. Dzisiaj mogę wieczorem wyjść na spacer z psem w krótkim rękawku, za dwa miesiące będzie już na to za chłodno. No i jak tu nie myśleć o emigracji do słonecznej Hiszpanii :-)

Korzystajmy zatem, proszę Państwa, z każdego wieczoru, każdego weekendu. Do ogrodów, parków, na działki, na tarasy! Może być bez grilla i z grillem, ale na grillu można przyrządzić sałatkę z ośmiornicy według przepisu Kwestii Smaku. A jak nie na grillu, to chociaż na grillowej patelni. Ale spożywać koniecznie w plenerze.

Sałatka z ośmiornicy (na 2 osoby)
  • 1 ośmiornica ok 1/2 kg, wypatroszona i oczyszczona
  • 3 łyżki octu winnego
  • marynata do grillowania: 2 ząbki czosnku (drobno posiekanego), 2 łyżki oliwy z oliwek (do smażenia), sól morska i świeżo zmielony czarny pieprz
  • 3-4 garście rukoli + ewentualnie zwykła sałata
  • 16-20 pomidorków koktajlowych
  • sos winegret na bazie miodu: oliwa, musztarda, ocet jabłkowy i miód

W dużym garnku zagotować wodę i dodać do niej ocet winny. Ośmiornicę włożyć do gotującej się wody, przykryć pokrywką i gotować ok. 40-45 minut. W tym czasie przygotować marynatę (połączyć ze sobą wszystkie składniki) oraz sos winegret.

Ośmiornicę wyjąć, ostudzić i pokroić na kawałki po jednym odnóżu. Posmarować marynatą i grillować po 1 minucie z każdej strony - na bardzo dobrze rozgrzanej patelni grillowej lub grillu (elektrycznym (tak najzdrowiej :-) ). 

W głębokich talerzach ułożyć sałatę, rukolę, pomidorki, na to kawałki ośmiornicy. Polać sosem winegret.






czwartek, 26 maja 2016

Woda aromatyzowana owocami

Upały nadchodzą. Ja tam się cieszę, ale w upał bardziej pić się chce. Najzdrowsza jest i najlepiej nawadnia woda, ale kto chciałby cały czas wodę tylko pijać? Na takie problemy najlepiej do wody coś wrzucić. Coś mi majaczy, że dawno, dawno temu czyniłam jakieś cuda z rozmarynem, ale dopóki sobie tego nie przypomnę i nie sprawdzę, nie będę na Was eksperymentować :-)

Tymczasem mój ulubiony zestaw to plaster pomarańczy, kilka truskawek pokrojonych w ćwiartki i listki mięty. Zalać wodą i wstawić na jakiś czas do lodówki, żeby przeszła aromatem owoców.





piątek, 2 października 2015

Kos

Drugi października. Czy to odpowiedni czas, żeby opowiedzieć o lipcowych wakacjach? Lepszego chyba nie będzie... :-)

Rozpoczynam więc opowieść o maleńkiej wyspie Kos. Chętnie poznałabym ją bliżej, ponieważ jest przepiękna, jak przekonaliśmy się o tym, objeżdżając ją w ten jeden dzień, w który zrobiliśmy sobie przerwę od all-inclusive i zaznaliśmy prawdziwych wakacji. To był nasz pierwszy tego typu wakacyjny wyjazd i chyba, na razie, ostatni. Doceniam wygodę i (roztopione) lody na każdym kroku, ale... Gdzie ta przygoda, ja się pytam...?

Ale do rzeczy.Wyspę objechaliśmy całą w jeden dzień, po drodze nie szczędząc czasu na lunch, kąpiel i kawę. Na północy znaleźliśmy piękne, piaszczyste plaże z wielkimi falami, przez które można skakać (dla mnie skakanie przez fale to rozrywka większa chyba niż dla mojego trzylatka), przez środek ciągnie się masyw górski, a w zatoce w okolicach Kefalos jest już nieco mniej ciekawy żwirek, ale za to widok z góry - imponujący.

Z tej wycieczki zapamiętałam fantastyczne grillowane owoce morza zjedzone w malutkiej portowej tawernie w Mastichari, skakanie przez fale tamże, zagubioną między szczytami, ledwo widoczną drogę pachnącą oregano i tymiankiem, która doprowadziła nas do malutkiego kafeionu przy monastyrze Agios Ioannis Thimianos (!), dwóch bezzębnych panów z papierosem w ustach, serwujących do lodów obowiązkową kawę i wodę (czyżby bili się o Złotą Patelnię?), maleńką wyspę z innym biało-niebieskim monastyrem w zatoce Kefalos, piękny widok na słone jezioro z położonej wysoko w górach miejscowości Zia, "swieza lemoniada, swieza lemoniada" dochodzące z multikolorowej kawiarenki strategicznie położonej przy stromo pnącej się w górę ścieżce, zachód słońca gdzieś na bocznej drodze, tak wąskiej i stromej, że oprócz nas to tylko kozice...

Niestety z pozostałej części wyjazdu zapamiętałam o wiele mniej. I owszem, hotel był wspaniały, wszystkie trzy baseny urokliwie położone z widokiem na morze, pokój zaciszny i przyjemny. Ale mógłby być położony w każdym innym miejscu na świecie i pewnie nie zauważylibyśmy różnicy...

Plany na przyszły rok: samochód, namiot, Włochy.
The Road goes ever on and on
Down from the door where it began.
Now far ahead the Road has gone,
And I must follow, if I can,
Pursuing it with eager feet,
Until it joins some larger way
Where many paths and errands meet.
And whither then? I cannot say.
J. R. R. Tokien, "Lord of the Rings" 





























niedziela, 21 czerwca 2015

Jeszcze lepsze i jeszcze łatwiejsze lody

Lody lepsze - arbuzowo-bananowo-rabarbarowo-truskawkowe i najlepsze, czyli cytrynowe z melisą na bazie banana. Te pierwsze podpatrzyłam u Mrs. Polka Dot (dając więcej truskawek i zamieniając sok z cytryny na rabarbar), a te drugie to moja własna inwencja, chodź połączenie cytryny z melisą podpatrzyłam ostatnio w Białymstoku :-). I tak, to one są właśnie NAJlepsze. Lepszych nigdy dotąd nie zrobiłam, nawet wegańskie na bazie mleczka kokosowego nie są tak smaczne. Odświeżająca cytryna i ożywcza nutka melisy... Mogłabym je jeść, jeść i jeść i tylko rozsądek powstrzymuje mnie po pierwszym (no, może po drugim :-) ).

Lody arbuzowo-bananowo-truskawkowe
  • 1/8 małego arbuza
  • 2-3 garście truskawek
  • 1 banan
  • 1/2 laski rabarbaru
Wszystko obrać, pokroić, zmiksować. Porcja starcza na jakieś 19 foremek z IKEI :-)

Lody bananowo-cytrynowe z melisą
  • 2 zamrożone dojrzałe banany
  • 1/2 banana niezamrożonego 
  • sok z 1 cytryny
  • skórka z połowy cytryny
  • kilkanaście listków melisy
Banany obrać ze skórki, pokroić w kawałki i zamrozić w pojemniczku. Mój blender nie daje sobie do końca rady z mrożonymi bananami, więc dodałam pół niemrożonego, żeby zechciał wszystko ładnie zmiksować. Potem wrzuciłam pozostałe składniki (sok i skórkę z cytryny, melisę), otrzymując śmietankową konsystencję prawdziwych lodów... Można taką masę przełożyć do pojemniczka i ponownie zamrozić - na pewno będą bardziej miękkie niż poprzednie lody wegańskie, ale żeby mieć pewność, w trakcie zamrażania dobrze jest co godzinę jej przemieszać. Można też podmrozić jeszcze w foremkach (starczy na ok. 9 sztuk). Pycha!





sobota, 25 października 2014

poniedziałek, 1 września 2014

Welcome to Croatia

No i w końcu dotarliśmy. Po zwiedzaniu przyszedł czas na leżenie brzuchem do góry (czysto teoretycznie, bo jeszcze nigdy nie udało nam się w ten właśnie sposób spędzić urlopu :-) ). Chorwacja przywitała nas tropikalną burzą, zmywającą samochody, ludzi i śmietniki z dróg. Po burzy wyszło jednak słońce... i tak było już do końca pobytu.

Przeczytałam niedawno w bardzo przyjemnej książce Miłoszewskiego, że Chorwaci dostali niezwykle piękny kawałek ziemi do gospodarowania. Całkowicie się z tym zgadzam. Chciałabym, żeby w moim ogrodzie rosło wszystko to, co tam jest na wyciągnięcie ręki: żywopłoty z rozmarynu i liści laurowych, zadaszenia podjazdów porośnięte kiwi i winogronami, drzewka oliwne, limonki, figi, granaty... Myślę, że stałabym się wtedy samowystarczalna :-).

Najlepiej zapamiętam widok z tarasu na cieśninę między wyspami, podwodne krajobrazy (tak, odświeżyłam mój zapomniany nieco sprzęt do snorklingu) oraz wieczorne morskie kąpiele pod gwiazdami. Co do smaków... cóż, ten temat zasługuje chyba na oddzielny post ;-).


Widok z tarasu





Okolice...







Trogir


(mam słabość do zaułków)

 





Split


(no, mam słabość po prostu...)