Pokazywanie postów oznaczonych etykietą danie główne. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą danie główne. Pokaż wszystkie posty

środa, 4 października 2017

Polędwica z dorsza w sosie maślano-grzybowym

Kocham jesień. Uwielbiam poranne słońce (oczywiście kiedy jest), przeświecające przez liście drzew, kiedy jestem na spacerze z psem. Moja dusza fotografa od razu się wtedy raduje :-). A moja dusza kucharza rozpływa się na widok grzybów. Dusza mojego męża rozpływa się jeszcze bardziej, zwłaszcza jak oczyma wyobraźni widzi grzyby w połączeniu z rybą, i dlatego dziś oddaję mu moje łamy na ten stworzony przez niego przepis. Właściwie to mogłabym powiesić fartuch na kołku i pozwolić, żeby tylko on gotował - bo jedząc rozpłynęliśmy się z rozkoszy oboje :-).

Polędwica z dorsza w sosie maślano-grzybowym (na 4 osoby)
  • 500 g polędwicy z dorsza
  • mąka (może być orkiszowa) i jajko do obtoczenia
  • sól, pieprz
  • ok 600 g podgrzybków
  • 1 mała cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 3 łyżki masła plus trochę oliwy
  • połowa pęczka natki pietruszki
Na patelni rozgrzać masło z oliwą i podsmażyć cebulkę oraz dwa ząbki czosnku. Jak się zeszklą, wrzucić oczyszczone i pokrojone w paski surowe grzyby. Podsmażyć je dość krótko (około 15 minut) na dużym ogniu bez przykrycia, żeby wilgoć dość szybko wyparowała i żeby były jędrne.

W międzyczasie pokroić polędwicę, posolić, popieprzyć i obtoczyć najpierw w roztrzepanym jajku, a następnie w mące. Usmażyć na złoto z obu stron - też nie za długo, z każdej strony około 5 minut.

Po usmażeniu ryby, zdjąć ją z ognia i odsączyć z tłuszczu na ręczniku papierowym. Do sosu dodać natkę pietruszki, sól, pieprz i dwie łyżki masła. Kiedy masło się rozpuści, wymieszać i położyć na sosie rybę, zmniejszyć ogień na mały i przykryć, a następnie dusić około 10 minut.

Podawać z ziemniakami gotowanymi z wody (mogą być nieobrane, tylko pokrojone na kawałki). Jak mawiała nasza wspólna znajoma: Delicious, mi-orgasmic!

piątek, 25 sierpnia 2017

Żeberka jagnięce i chutney morelowo-brzoskwiniowy

Z Włoch przywiozłam sobie parę gazetek kulinarnych - to podwójna korzyść, bo i język od strony kulinarnej trochę podszkolę, i zdobędę trochę nowych przepisów. Dzisiejszy pochodzi z gazetki "La Cucina Italiana", który ponoć ukazuje się od 1929 r.  Traf chciał, że kiedy wyjechaliśmy rodzinnie na Warmię, moja Mama wzięła ze sobą żeberka jagnięce, a ja tę właśnie gazetkę. A tam.... Przepis na chutney z moreli! Do żeberek! To nie mógł być przypadek :-)

Przepis trochę na ostatnią chwilę - morele już się kończą - ale najbliższy weekend ma być piękny, więc zapraszajcie gości i częstujcie ich!

P.S. Przepis na marynatę do żeberek jagnięcych - autorstwa mojego niezawodnego w tych sprawach męża - został przez nas sprawdzony również do żeberek wieprzowych, pasuje znakomicie! Do moreli można zaś dodać brzoskwini lub je nimi zastąpić - to również sprawdzone :-)

Żeberka jagnięce (na 4 osoby) 

Marynata
  •  1,5 kg żeberek jagnięcych lub wieprzowych
  • ok. 1 łyżki soli
  • 4 ząbki czosnku
  • 4 łyżki sosu sojowego 
  • 4 łyżki octu balsamicznego
  • 1 łyżeczka ostrej papryki
  • 2 łyżeczki suszonego lub 2 gałązki świeżego rozmarynu, posiekane
  • 3 łyżki miodu
  • olej lub oliwa
Chutney
  •  500 g moreli i/lub brzoskwiń
  • 100 g czerwonej cebuli
  • 2 łyżeczki cukru trzcinowego
  • ew. małe peperoncino (nie dodawałam, bo akurat nie miałam) 
  • 2 łyżki octu balsamicznego
  • sól
Przygotować marynatę (najlepiej dzień wcześniej), natrzeć żeberka podzielone na kawałki i wstawić do lodówki. Trzeba pamiętać, że powinno się je wyjąć do temperatury pokojowej około pół godziny przed przygotowaniem. Polecam piec je w piecu, na kratce lub w naczyniu żaroodpornym ok. 1 h, w temperaturze 200 stopni - to moja praktyka, chociaż w gazetce podają, że ichnie żeberka wieprzowe należy piec 18-20 minut w temperaturze 220 stopni. Jeśli będą twardawe, trzeba je piec nieco dłużej. Grill niestety odpada, bo przez dodatek miodu po prostu się na nim spalą.

W międzyczasie przygotować sos - wyjąć pestki z moreli, pokroić je na kawałki. Obrać cebulę, posiekać ją i zeszklić na oliwie w rondelku (około 4-5 minut), po czym dodać 2 łyżeczki cukru trzcinowego, kawałki moreli, i ew. peperoncino przekrojoną na pół, ocet balsamiczny i sporą szczyptę soli. Dusić na średnim ogniu przez około 15 minut, aż morele się rozpadną.

Podawać żeberka w towarzystwie sosu. O Mamma mia!
 


czwartek, 8 czerwca 2017

Spaghetti ze szparagami, łososiem wędzonym i kozim serem

Są pewne połączenia, które zawsze się sprawdzają. Wśród nich pary: szparagi-łosoś wędzony oraz łosoś wędzony-kozi ser. Dorabiam oczywiście teraz teorię do mojego dania, a prawda jest taka, że po prostu trzeba było opróżnić nieco lodówkę, bo jeszcze dzień-dwa i szparagi wyszłyby z niej na własnych nogach. Przyznam, że tak gotować lubię najbardziej. Dajcie mi trzy* składniki, a zrobię z nich obiad :-).

P.S. Czy ja wspominałam ostatnio coś o niejedzeniu makaronu? Tak, ale ten jest kukurydziany :-)

* no dobra, tym razem siedem, nie licząc soli i pieprzu.

Spaghetti ze szparagami, łososiem wędzonym i kozim serem (na 2 osoby)
  • ok. 10-12 zielonych szparagów
  • ok. 50 g łososia wędzonego (tylko nie norweskiego!)
  • ok. 150 ml śmietanki owsianej (lub zwykłej)
  • świeży tymianek
  • spaghetti kukurydziane lub zwykłe (ZAWSZE daję na oko)
  • świeży kozi ser do posypania
  • łyżka masła
  • sól, pieprz 
Szparagi umyć, odłamać zdrewniałe końce i pokroić w plasterki (kilka główek można zostawić do dekoracji). Podsmażyć wszystko na maśle, aż szparagi trochę zmiękną. Dodać porwanego na kawałki łososia i podsmażać dalej parę minut. Wyjąć co bardziej miękkie główki szparagów i odłożyć na bok. Wlać śmietankę, dodać sól, pieprz i tymianek do smaku - uwaga, bo łosoś jest słony! Zredukować trochę sos, w międzyczasie wstawić makaron. Ugotowany makaron przełożyć na patelnię z sosem, wymieszać i podawać, posypane kozim serem i udekorowane główkami szparagów (ja nie wymieszałam, ale sztuka robienia zdjęć wymaga poświęceń :-) ).


środa, 24 maja 2017

Pieczone ziemniaki w cytrynowej oliwie

To najlepsze ziemniaki, jakie ostatnio jadłam. Znakomicie odpowiadają na moją wiosenną potrzebę jedzenia obiadów składających się z samych warzyw i ogólnożyciową potrzebę ograniczania spożycia mięsa :-). Są aromatyczne, skórka z cytryny nadaje im niezwykle świeżej nuty, słowem pycha! Przepis znaleziony na stronie A nóż w buraku.

Pieczone ziemniaki w cytrynowej oliwie
  • 12 ziemniaków średniej wielkości
  • 6 łyżek oliwy (albo więcej - żeby sosu nie zabrakło :-)
  • 3 ząbki czosnku
  • 1 łyżka syropu z agawy
  • skórka otarta z 1 cytryny
  • sok z połowy cytryny
  • garść posiekanej natki pietruszki
  • sól, pieprz
  • ew. płatki chili
Piekarnik nagrzać na 190 stopni. Ziemniaki dokładnie wyszorować i ponacinać cienko, uważając, żeby nie przeciąć ich do końca. Posypać solą, polać częścią oliwy i wstawić do piekarnika na 40 minut. Resztę oliwy wymieszać z syropem z agawy i sokiem z cytryny, dodać wyciśnięty czosnek, skórkę z cytryny i pietruszkę. Po 40 minutach wyjąć ziemniaki z piekarnika, polać połową dressingu i wstawić jeszcze na 5 minut. Podawać polane resztą sosu i posypane świeżo mielonym pieprzem.

 

sobota, 29 kwietnia 2017

Ratatouille (z prawdziwego zdarzenia)

To jest absolutnie najlepszy ratatouille, jaki w życiu jadłam. I nie, nie ja go zrobiłam :-). To danie popisowe mojego męża, przejęte z kolei od kuzyna Grzegorza. Po raz pierwszy spróbowaliśmy go w Prowansji na kempingu, gdzie Grzegorz miotał się między patelniami, tu podsmażał, tam podgrzewał, ówdzie grillował... i stworzył smak idealnie dopasowany do okoliczności. Od tamtej pory uwielbiamy to danie, zawsze u nas podawane z grillowanymi kiełbaskami jagnięcymi. Mężczyźni to się jednak na kuchni znają :-). Kapelusze z głów, panowie!

Ratatouille
  • 1 duża cukinia
  • 1 średni bakłażan
  • 1 mały por
  • 1 mała cebula
  • 3 ząbki czosnku
  • 1 puszka pomidorów pelati
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego lub kilka łyżek passaty
  • ok. 1 łyżki octu balsamicznego (do smaku)
  • 1 eko kostka warzywna
  • sól, pieprz
  • oliwa
  • kiełbaski jagnięce
Bakłażana pokroić w plastry, nasolić i odstawić. Cukinię pokroić w kostkę, pora w talarki, cebulę i czosnek drobno posiekać. W garnku rozgrzać oliwę, przesmażyć cukinię. Jak lekko się zrumieni, ale nadal jest twarda, wyjąć z garnka i włożyć do miski. W tym samym garnku podsmażyć pora i też odłożyć go do miski. Opłukać bakłażan, pokroić w kostkę i również przesmażyć, po czym przełożyć do miski. Do tego samego garnka dodać trochę oliwy, przesmażyć czosnek z cebulą, wrzucić wszystkie podsmażone wcześniej warzywa, przemieszać, dodać pomidory i koncentrat/passatę, dodać rosołek i dusić przez około 20 minut. Doprawić solą i pieprzem oraz octem balsamicznym. Dusić jeszcze 20-30 minut. Podawać z grillowanymi kiełbaskami.


środa, 12 kwietnia 2017

Frittata full wypas

Czyli reagowanie kryzysowe i czyszczenie lodówki. Tak to się właśnie kończy, kiedy człowiek coś zamrozi i nie zapisze sobie daty. W zamrażarce przewalał się od dawna kawałek zamrożonego ciasta na tartę, postanowiłam więc zrobić moją popisową tartę ze szpinakiem i kozim serem. Niestety, po rozmrożeniu okazało się, że ciasto nieco dziwnie pachnie... I co dalej? Szpinak jest, cukinia jest, kozi ser jest... i jeszcze parę innych rzeczy w lodówce, które można by było przed Świętami sprzątnąć. Tak więc nie ma tego złego - powstała frittata full wypas, a i lodówka przejaśniała. Lubię takie dwa w jednym :-)

Frittata full wypas
  • trochę kiełbaski francuskiej (pokrojonej w plasterki, a następnie w paseczki)
  • trochę zwykłej szynki w cienkich plasterkach
  • 4 ziemniaki
  • 400 g szpinaku
  • 5 jajek
  • 1 cukinia
  • trochę parmezanu
  • trochę koziego serka
  • czosnek niedźwiedzi (lub zwykły, ja czasem sypnę zioła jak nie chce mi się wyciskać)
  • oregano
  • trochę szczypiorku
  • sól, pieprz

Ziemniaki obrać, pokroić w plasterki i ugotować al dente. Cukinię zetrzeć na tarce, wrzucić na patelnię lub do rondelka, przyprawić solą, czosnkiem i oregano i poddusić, żeby odparować trochę wody. Szpinak zblanszować na patelni i posiekać.

Pokrojoną kiełbasę francuską wrzucić na rozgrzaną patelnię i wytopić tłuszcz, po czym cały tłuszcz odlać. Dodać zwykłą szynkę pokrojoną jeszcze w kwadraciki i szczypiorek, wszystko podsmażyć razem, na koniec dodać jeszcze plasterki ziemniaków i posiekany szpinak.

Jajka wbić do miski, dodawać po łyżce lekko przestudzoną cukinię, wsypać parmezan i wszystko dobrze wymieszać. Nie solić już specjalnie, ponieważ na ogół kiełbaski są słone.

Zalać masą jajeczną składniki na patelni, wymieszać niezbyt dokładnie kilkoma ruchami, a na wierzch wyłożyć łyżką kozi serek. Przykryć i zostawić na małym ogniu aż masa się zetnie. Na wierzchu może być trochę wody z cukinii, wtedy trzeba podważyć boki i przechylić patelnię, żeby spłynęła pod spód.

I zrobiła się chyba szybciej niż tarta :-)



środa, 15 lutego 2017

Dorsz zapiekany z ziemniakami i kozim serem (tarta hybrydowa)

Od czasów nauki francuskiego w liceum i brandade de morue połączenie dorsza z ziemniakami bynajmniej już mnie nie dziwi. Muszę jednak powiedzieć, że perspektywa dodania do tego koziego sera była już nieco kontrowersyjna. Mam jednak szczęście (i nosa) do dobrych przepisów, więc postanowiłam zaryzykować - i dobrze zrobiłam, bo to danie było tak pyszne, że mogłabym je robić co tydzień. Z racji nietolerancji laktozy u mnie w domu tarta jest hybrydowa - na połowie jest kozi ser, na drugiej połowie go nie ma. Postanowiłam wynagrodzić więc mojemu biednemu mężowi brak koziego sera (czy to w ogóle jest możliwe???), posypując jego część świeżo startą skórką z cytryny. A potem posypałam nią część moją i małego A. Wiedzieliście, że skórka z cytryny też do koziego sera pasuje? No, to teraz już wiecie :-)

Przepis z Cuisine AZ (ten francuski to się naprawdę przydaje :-) )

Dorsz zapiekany z ziemniakami i kozim serem (na formę do tarty o średnicy 20 cm)
  • 500 g polędwicy z dorsza
  • 700 g ziemniaków
  • 180 g sera rondin lub buche de chèvre (na całą tartę)
  • dobra łyżka masła
  • parę łyżek śmietanki (u mnie bez laktozy, ale może też być owsiana lub zwykła)
  • 4 łyżki siekanej pietruszki
  • sól, pieprz
  • skórka z połowy cytryny
Dorsza ugotować na parze (ok. 20 minut), ziemniaki również - na parze lub normalnie w rondelku. Ziemniaki po ugotowaniu rozgnieść, dodając masło, śmietankę i połowę pietruszki. Formę do tarty wyłożyć płatkami dorsza, ułożyć na nich połowę sera pokrojonego w plastry, przykryć puree z ziemniaków, a na wierzchu ułożyć pozostałą część sera. Zapiekać w piekarniku nagrzanym na 200 stopni. Podawać posypane pozostałą częścią pietruszki i ewentualnie skórką z cytryny.


wtorek, 18 października 2016

Naleśniki z czekoladowym korzennym musem śliwkowym - bez cukru i czekolady, ale ze śliwkami :-)

Diety ciąg dalszy. Mój umysł pracuje na najwyższych obrotach :-) A że na wszystkich naszych kontach jest dzisiaj debet, przy czym oczywiście mąż strategicznie w delegacji, to musiałam wymyślić coś z tego, co miałam w domu. Nie żebym się szczególnie zmartwiła :-)

Wymyśliłam więc mus do naleśników z przepisu Olgi Smile. Cały czas bez cukru, bez mąki pszennej i bez laktozy. Jest taki pyszny, że... sama nie wiem co :-)

Naleśniki kukurydziano-gryczane z korzennym musem czekoladowo-śliwkowym
  • 1 miarka mąki gryczanej (szklanka 200 ml, te proporcje starczają na ok. 2-3 osoby)
  • 1 miarka mąki kukurydzianej
  • 0,5 miarki mąki ziemniaczanej
  • 2,5 miarki mleka (roślinnego lub bez laktozy) - ale trzeba jeszcze trochę dolać
  • odrobina soli
  • 2-3 łyżki oleju kokosowego do smażenia
  • 4 śliwki
  • 1 łyżka karobu
  • 1 łyżka kakao
  • 3 łyżki śmietanki owsianej (tej gęstej)
  • przyprawa korzenna do pierniczków

Pierwszych 5 składników zmiksować, zostawić na 15 minut. Sporo zgęstnieje, więc pewnie trzeba będzie dodać więcej mleka lub wody. W międzyczasie w rondelku poddusić pokrojone na kawałki śliwki na wodzie. Kiedy zmiękną zmiksować, dodać śmietankę owsianą, karob, kakao, przyprawę i dobrze wymieszać. Powinno mieć konsystencję roztopionej czekolady, a po ostygnięciu trochę zgęstnieje.

Olej kokosowy rozpuścić na patelni - ja rozpuszczam od razu trochę więcej i wlewam do ciasta, a potem smażę już bez, ale jak kto woli. Usmażone naleśniki posmarować musem, składać i podawać ze świeżymi śliwkami. Ach i och :-).



niedziela, 2 października 2016

Makaron razowy z brokułami, rukolą i ricottą

Makaronu razowego nie lubię. Jakiś taki zawsze rozgotowany wychodzi. Tym razem jednak intuicja mi podpowiedziała, że będzie pasował... Bo było jak zawsze - ugotowany brokuł leżał w lodówce czekając, aż zrobię sałatkę i tak jakoś nie mógł się doczekać. A że był Dzień Chłopaka, to musiałam przecież mężowi wynagrodzić, że generalnie trochę zapomniałam. 

Oj, dawno nic nie gotowałam. Chyba potrzebowałam jakiegoś wyzwania, żeby do tego wrócić :-)

Makaron razowy z brokułami, rukolą i ricottą (na 3-4 osoby)
  • penne z mąki razowej (ten z dużego sklepu na L. daje się nawet ugotować al dente)
  • 1 niewielki brokuł, ugotowany
  • 125 g ricotty
  • 1 łyżka soku z cytryny
  • 1 duży ząbek czosnku
  • oliwa
  • 2 łyżki mleka
  • 2 spore garści rukoli
  • 2 spore garści pomidorków koktajlowych
  • ok. 80-100 g fety
Ugotowany brokuł, zmiksować z ricottą i jedną garścią rukoli. Wstawić makaron (gotować ok. 9 minut). Na oliwie podgrzać posiekany czosnek. Włożyć sos na patelnię, dodać sok z cytryny i wymieszać. Żeby "rozluźnić" trochę sos, dodać mleko - 2 łyżki lub w razie potrzeby więcej. Podgrzewając, co jakiś czas mieszać. W międzyczasie porwać pozostałą rukolę na mniejsze kawałki i wymieszać ją z przekrojonymi na pół pomidorkami. Fetę pokroić w kostkę i odłożyć. Makaron wymieszać z sosem (lub sos wyłożyć na ugotowany i rozłożony na talerzach makaron). Na wierzchu ułożyć rukolę z pomidorkami i posypać fetą. Smacznego!
 
 

czwartek, 8 września 2016

Biała pizza na cienkim cieście z kurkami

Dotarło do mnie, że jeśli w końcu się nie zmobilizuję, to zdjęcia do tego przepisu przepadną w czeluści mojego komputera do roku przyszłego, a może już nigdy nie ujrzą dziennego światła. Tak to jest proszę Państwa z przepisami sezonowymi. A ten jest wyjątkowo dobry - pizzę tę uwielbiam i wynoszę ją ponad wszystkie inne, które do tej pory jadłam. Tak więc rzutem na taśmę, po zakończeniu pracy nad kolejną umową, zamieszczam. I ogólnie zachęcam, bo to wyjątkowo smaczny sposób na kurki :-).

Przepis na ciasto z Kwestii Smaku.

Pizza na cienkim cieście z kurkami (przepis na 3 pizze)
  • 250 g mąki pszennej
  • 150 ml ciepłej wody
  • 25 g świeżych drożdży lub 7 g drożdży instant
  • 1 łyżeczka soli
  • 1/2 łyżeczki cukru
  • 1 łyżka oliwy z oliwek
  • 4 szalotki
  • 0,5 kg kurek
  • od pół do całego opakowania mascarpone
  • 1/2 eko-kostki rosołowej
  • świeża pietruszka
  • oliwa do smażenia
  • sól, pieprz
  • parmezan
Ocieplone do temperatury pokojowej drożdże rozpuścić w 60 ml wody z cukrem i 3 łyżkami mąki. Odstawić na 15 minut w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Mąkę przesiać do miski, dodać sól. Zrobić wgłębienie i wlać w nie drożdże oraz pozostałą wodę, mieszając. Dodać oliwę i wyrabiać przez około 10-15 minut. Odstawić na ok. 1,5 godziny do wyrośnięcia.

W tym czasie przygotować sos: szalotki posiekać i podsmażyć na oliwie. Kurki porządnie przepłukać, odsączyć i wrzucić na patelnię (nie trzeba nawet kroić). Kiedy już się podsmażą, a woda, która z nich wypłynie, lekko się zredukuje, dodać mascarpone (tyle na ile sumienie pozwala), doprawić solą, pieprzem, ewentualnie kostką rosołową, a  na koniec wrzucić posiekaną pietruszkę w dowolnej ilości.

Wyrośnięte ciasto podzielić na 3 części, oprószyć mąką i rozwałkować na cienkie placki. Ułożyć na posmarowanej oliwą blasze, rozprowadzić na nich sos, posypać parmezanem i wstawić na około 10-12 minut do nagrzanego na minimum 250 stopni pieca. Smacznego!



niedziela, 14 sierpnia 2016

Nereczki jagnięce z warzywami i leśnymi grzybami

Dawno mnie tu nie było - na wakacje ciągle w rozjazdach, to tam, to tu. Po powrocie z francuskich wojaży postanowiliśmy powiązać dalekie "tam" ze swojskim "tu". Z Francji nasza ukochana rodzinna firma przywiozła znakomite rognons d'agneau, pośród warmińskich wzgórz rosną zaś przepyszne maślaki i kozaki, pod kuchennym oknem wzrasta tymianek, w ziemi u sąsiada siedzą spokojnie (do czasu!) korzeniowe warzywa... No i jak tu tego w odpowiedni sposób nie połączyć?

Autorem przepisu jest moja Mama, na którą pod względem kuchennych impresji zawsze można liczyć. Po niej właśnie to odziedziczyłam i stąd niniejszy blog - żeby zapisać, zanim się zapomni, jak to się zrobiło :-). Siedzę sobie więc właśnie z widokiem na pola, łąki i lasy i spisuję, zanim Mama zapomni...

Nereczki jagnięce z warzywami i leśnymi grzybami (na 4 osoby)
  • nereczki jagnięce (ok. 2-3 na osobę)
  • 3 średnie marchewki
  • 1 mała pietruszka, kawałek selera
  • ziemniaków drugie tyle ile pozostałych warzyw
  • mleko
  • 2 łyżki mascarpone
  • kilkanaście maślaków i kozaków
  • 1 mała cebula
  • kilka gałązek zielonej pietruszki
  • ew. kawałek kostki rosołowej eko i trochę śmietany, świeży tymianek
  • oliwa lub olej kokosowy
  • sól, pieprz
Nereczki obrać z tłuszczu, zdjąć przezroczystą błonkę i namoczyć na noc w mleku. Następnego dnia przekroić na pół i wykroić twardą część ze środka.

Warzywa zetrzeć na grubej tarce, ziemniaki osobno. Warzywa razem z połową posiekanej cebuli poddusić na wodzie. Po kilku minutach dorzucić kartofle, doprawić solą, pieprzem, ew. ekologiczną kostką rosołową. W trakcie gotowania podlewać mlekiem, żeby się nie przypaliły. Kiedy zmiękną, wyłączyć i dołożyć łyżkę mascarpone.

Na drugiej patelni poddusić na oliwie cebulę, dodać pokrojone grzyby. Dusić krótko, mieszając. Dodać posiekaną zieloną pietruszkę i doprawić ekologiczną kostką rosołową. Na koniec dodać łyżkę mascarpone i ewentualnie odrobinę śmietany, żeby zakwasić sos.

Pod koniec gotowania obydwu sosów rozgrzać na patelni oliwę i usmażyć nereczki - można z dodatkiem świeżego tymianku. Smażyć około 10 minut, przewracając co chwila na drugą stronę. Pod koniec smażenia posolić. Podawać z warzywami i grzybami.


niedziela, 3 lipca 2016

Stir fry z krewetek i szparagów

To jest ostatni moment na szparagi. Wiem, bo mieliśmy problem z dostaniem. Objeździliśmy wszystkie okoliczne sklepy i znalazły się tylko w jednej naszej okolicznej Biedronce. Zaś znalezienie przepisu na stronie Tasty zawdzięczam rozsmakowanym kulinarnie koleżankom - dzięki i bądźcie dalej czujne :-).

A Wam życzę powodzenia w poszukiwaniu szparagów albo wytrwania do następnego szparagowego sezonu, bo warto :-).

Stir fry z krewetek i szparagów
  •  1/2 kg krewetek (na przykład stąd)
  •  1 spory pęczek szparagów (też ok. 1/2 kg)
  • 1/2 łyżeczki utłuczonego czerwonego pieprzu
  • 1 łyżeczka posiekanego czosnku
  • 1 łyżeczka posiekanego imbiru
  • 1 łyżka sosu sojowego
  • 2 łyżki soku z cytryny 
  • 1 łyżeczka soli
  • 4 łyżki oliwy
Na oliwę wlać 2 łyżki oliwy. Wrzucić krewetki, przyprawić 1/2 łyżeczki soli i 1/2 łyżeczki pieprzu i chwilę podsmażać (niezbyt długo, bo zrobią się twarde). Zdjąć krewetki z patelni i przełożyć do miseczki. Na tę samą patelnię wlać pozostałe 2 łyżki oliwy, wrzucić szparagi (z odciętymi końcami i przekrojone na pół w połowie długości). Dodać czosnek i imbir, przyprawić 1/2 łyżeczki soli. Smażyć mieszając, aż zrobią się al dente - powinny wciąż być zielone ale już nie takie sztywne. Dodać krewetki i sos sojowy. Tuż przed podaniem dodać sok z cytryny i podawać na gorąco. Pycha!


sobota, 28 maja 2016

Ryba z salsą pomidorową

Ryba za rybą i rybą pogania... No, ale tak to u nas ostatnio wygląda. Dwoimy się i troimy, żeby przyjmować jak najwięcej kwasów Omega 3, a jednocześnie, żeby nudno nie było :-). Pamiętajcie tylko, żeby kupować zawsze ryby dobrej jakości!

Dzisiejszy przepis to przepis w całości i za każdym razem wykonywany przez mojego męża. Mojemu mężowi z kolei sprzedał go kolega (przepis pochodzi ponoć prosto z Włoch). Łatwiejszego chyba nie ma pod słońcem.

Ryba z salsą pomidorową
  • filet z dorsza
  • mąka i olej do smażenia
  • 2-3 ząbki czosnku
  • kilka świeżych pomidorów lub puszka pomidorów pelati
  • pęczek pietruszki
  • oliwa
  • sól (u nas ostatnio króluje różowa himalajska), pieprz
Na oliwie podgrzać posiekane ząbki czosnku. Dodać sparzone i pokrojone w kostkę pomidory lub puszkę pomidorów pelati i pietruszkę. Dusić, aż salsa stanie się dosyć gęsta (max. 15-20 minut). Pod koniec doprawić solą.

W międzyczasie rybę umyć, osuszyć ręcznikiem papierowym, posolić. Obtaczać w mące i smażyć na oleju na złoto. Podawać z salsą i ryżem.









poniedziałek, 9 maja 2016

Zielone risotto ze szpinakiem i szparagami

Do tej pory byłam przekonana, że nie ma lepszego risotto niż risotto dyniowe. Obecnie jednak uważam, że mogłam się mylić. Mój mąż i mój syn nadal są wiernymi wyznawcami dyniowego, ale ja się waham. Jedno i drugie jest fantastyczne! Myślę jednak, że konfliktu nie ma i spór rozstrzygnie tutaj sezonowość produktów :-)

Przepis znalazłam na stronie La cuisine de Doria, szukając dobrego połączenia szparagów i szpinaku, które akurat miałam w lodówce, a których chciałam się już pozbyć :-).

Mamo, zapraszam Cię, może też postanowisz zdradzić risotto dyniowe :-)

Zielone risotto ze szpinakiem i szparagami (na 4 osoby)
  • 2 szalotki 
  • 2 łyżki oliwy
  • 250 g ryżu do risotto
  • 600 g bulionu wegetariańskiego lub drobiowego
  • 100 ml białego wytrawnego wina
  • 80 g świeżego szpinaku
  • 10-12 zielonych szparagów
  • 50 g tartego parmezanu
  • 20 g masła
  • 1 łyżka siekanej zielonej pietruszki
  • różowa sól himalajska i pieprz
Szalotki pokroić w drobną kostkę. Na patelni rozgrzać oliwę, zeszklić szalotki, dodać ryż i mieszając podsmażać, aż on również się zeszkli. Zalać winem i odparować. Potem dolewać po łyżce wazowej bulionu, czekając za każdym razem aż płyn się wchłonie. Szpinak zblanszować we wrzątku przez trzy minuty, wyjąć i włożyć do miski z bardzo zimną wodą. Szparagi ugotować na parze, ok. 7 minut, aż będą jędrne ale już miękkie. Powinny dojść akurat w momencie, w którym gotowy będzie ryż. Do ryżu dodać poszarpany rękami szpinak, posiekaną pietruszkę, parmezan i masło, a na koniec dorzucić pokrojone w kawałki szparagi (główki zostawić do dekoracji). Można dodatkowo udekorować płatkami parmezanu. Py-cho-ta!



środa, 20 kwietnia 2016

Makaron truflowy z grillowanymi warzywami

Kiedy wróciłam wczoraj z EuroGastro, było późno, a mnie strasznie chciało się jeść. Na targach napatrzyłam się na włoskie oliwy, makarony, pesto, pasta i tak dalej. Kombinowałam jakby tu jednak nie zrobić makaronu, ale niestety nie udało się :-). Od kilku lat (znowu!) chodził mi po głowie pewien przepis - coś podobnego jadłam kiedyś w warszawskim Bordo, pamiętam makaron, warzywa i oliwę truflową. Tak więc krótka wizyta u Pana Witaminki i w lokalnym supermarkecie (po świeży makaron) i przepis został wprowadzony w życie. Zacny to przepis, nadmienię.

Makaron truflowy z warzywami (3 spore porcje)
  •  250 g świeżego makaronu tagliatelle
  • "większa połowa" żółtej cukinii
  • "większa połowa" bakłażana
  • 8 pomidorków koktajlowych
  • świeży tymianek (ok. łyżeczki-łyżki)
  • oliwa
  • oliwa truflowa (ok. łyżeczki-łyżki, według preferencji)
  • sól
Bakłażana pokroić w dość cienkie plastry, ok. 0,5 cm. Posolić, zostawić na kilkanaście minut, po czym spłukać pod wodą. Cukinię również pokroić w cienkie plastry. Na patelni grillowej rozgrzać łyżkę oliwy i usmażyć/zgrillować w pierwszej kolejności cukinię, a potem bakłażana, posolone i posypane świeżym tymiankiem. Grillować należy krótko, żeby warzywa nie rozciapciały się, tylko były al dente. Wstawić makaron (gotuje się 3 minuty) i w tym czasie pokroić ugrillowane plastry warzyw oraz pomidorki na cztery części. Makaron polecam też zrobić mocno al dente, ponieważ po ugotowaniu należy dodać do niego warzywa i jeszcze chwilkę podgrzewać, więc żeby się nie rozgotował. Na koniec doprawić oliwą truflową i jeszcze ewentualnie solą i pieprzem.


poniedziałek, 29 lutego 2016

Pełnoziarnisty makaron z awokadowym pesto, jarmużem i orzeszkami pinii

Poszłam Ci ja wczoraj do sklepu. Chodziłam sobie powoli między półkami, opierając się na wózku i myślałam o niebieskich migdałach. Z rozmarzenia wyrwała mnie myśl o dzisiejszym obiedzie. Że coś trzeba. Znowu. Zrobić. I tak w moim koszyku wylądowały dwa awokado, paczka jarmużu, cukinia, limonka i makaron pełnoziarnisty. Pomyślałam sobie, że coś na pewno da się z tego zrobić :-)

No i zrobiłam. Coś, co w smaku przypomina nieco pesto, chociaż głównie przypomina je kolorem. Oprócz makaronu z pełnego ziarna przygotowałam też makaron z cukinii (użyłam do tego specjalnej obieraczki do warzyw julienne, coś w tym stylu (ta po lewej)) - z drżeniem serca, co pomyśli na ten temat moja brzydsza połowa. Całe szczęście wyszłam za faceta, który nie dość, że nie musi jeść mięsa na każdy obiad, to jeszcze jest absolutnie otwarty na wszelkie nowości. No i smakowało mu, i to bardzo. Na dziecku jednak nie eksperymentowałam - dostał makaron z sosem pomidorowym :-).
 

Makaron pełnoziarnisty z awokadowym pesto, jarmużem i orzeszkami pinii (na 2 osoby)
  • 2 dojrzałe, miękkie awokado
  • 1 ząbek czosnku
  • 1/2 ostrej papryczki (chyba, że lubicie naprawdę ostre, to więcej)
  • 1 cukinia
  • 3-4 gniazdka pełnoziarnistego tagliatelle
  • 2 małe garście jarmużu
  • sok z ok. 1/2 limonki
  • 2 łyżki orzeszków pinii (moim zdaniem dobre będą też orzechy włoskie, laskowe...)
  • owczy ser
  • 2 łyżki oliwy
  • sól
  • woda
 Na patelnię wlać oliwę. Podgrzać na niej, na b małym ogniu, drobno posiekany czosnek i drobno pokrojoną papryczkę. Kiedy oddadzą smak oliwie, wrzucić pokrojone na małe kawałki awokado. Jak się podgrzeje, rozgnieść dokładnie widelcem. Lekko posolić, dodać drobno porwany jarmuż, doprawić do smaku sokiem z limonki. Od tej pory trzeba będzie do sosu dodawać wodę, żeby nie był zbyt gęsty - tyle, ile będzie trzeba. Tuż przed podaniem dodać do sosu trochę startego sera.
 
Tymczasem na suchej patelni uprażyć orzeszki pinii i wstawić wodę na makaron. W połowie gotowania wstawić drugi garnek z osoloną wodą. Minutę przed zakończeniem gotowania makaronu do drugiego garnka wrzucić paski cukinii. Gotować minutę, nie dłużej! Cukinię wyrzucić na sitko z gęstymi oczkami i odcisnąć. Makaron odlać. Na talerzu ułożyć makaron i cukinię (można wykorzystać do tego łupinki po awokado), na to położyć sos, posypać startym owczym serem (lub płatkami sera), kawałkami czuszki i uprażonymi orzeszkami - nie pomijajcie tego składnika, ponieważ doskonale uzupełnia smak sosu. No i tyle. Fajnie czasem posiedzieć w domu z dzieckiem, od razu wena wraca :-)


niedziela, 28 lutego 2016

Łosoś teryiaki z sezamowym szpinakiem i czarną quinoa

W piątek wpadła mi w ręce książka kulinarna Goka Wana. Tak, tego samego, który przemieniał polskie Kopciuszki w królewny. Zdążyłam tylko przekartkować, ale to wystarczyło, żeby zainspirować się szpinakiem z ziarnami sezamu. Jak się okazało (po fakcie, bo nie mogłam się do koleżanki dodzwonić), słynny stylista  szpinak robi trochę inaczej, ale mój też był niezgorszy. Szpinak? Jest. Sezam? Jest. No i o to chodzi :-). A do szpinaku najlepszy łosoś i kasza quinoa. Bingo!

Łosoś teryiaki z sezamowym szpinakiem i czarną quinoa (na 2 os.)
  • 2 średniej wielkości kawałki filetu z łososia
  • ok. 3 łyżki sosu teryiaki
  • 3 ząbki czosnku
  • ok. 1 łyżki soku z limonki
  • kasza quinoa (gotowana z wodą w proporcji 1:1, szklanka suchej kaszy to porcja mniej więcej dla 3 osób - wszystko zależy jak bardzo jesteście głodni :-) )
  • pęk dużych liści szpinaku
  • ok. 4 łyżek podprażonych na suchej patelni
  • 1-2 łyżeczki oleju sezamowego 
  • sól
Z łososia zdjąć skórę i pokroić go w paski o szerokości ok 2 cm. Wrzucić do miski, dodać odrobinę soli, sos teryiaki, sok z limonki i wycisnąć 2 ząbki czosnku. Dodać 2 łyżki ziaren sezamu. Zostawić na 1/2 h. Kaszę przelać wodą aż przestanie się pienić. Wrzucić na lekko osolony wrzątek i gotować ok. 15 min.

Łososia wrzucić na patelnię grillową i grillować ok. 12-15 minut, aż się zetnie w środku.

W międzyczasie zblanszować na patelni szpinak - nie do końca, tylko parę minut. Odlać wodę, posolić, dodać 2 łyżki ziarna sezamu, 1-2 łyżeczki oleju sezamowego i drobno posiekany ząbek czosnku. Podsmażać jeszcze przez chwilę - można też doprawić odrobinę sosem sojowym.

Mmmm....











niedziela, 21 lutego 2016

Risotto curry kurczakiem i warzywami

Nie myślałam, że to kiedyś powiem. Ja, która nie znoszę curry. Ale risotto curry w wykonaniu Mistrza Grzegorza zaskoczyło mnie zupełnie znienacka tym, że... jest znakomite! Curry nie tylko nie przeszkadza, ale sprawia, że całe danie znajduje jeden wspólny mianownik. Kiedy poprosiłam autora o przepis, napisał mi: kroisz wszystko, podsmażasz wszystko... Co? Zaraz się dowiecie :-)

Risotto curry z kurczakiem i warzywami (na 4 osoby)
  • 1 średnia cukinia
  • 6-8 dużych pieczarek
  • 1 średni por
  • 5-6 suszonych pomidorów 
  • 1 pojedyncza pierś z kurczaka
  • ok 200 ml passaty pomidorowej
  • bulion
  • ok. 250-300 g ryżu
  • 2 łyżki masła
  • parmezan lub grana padano 
  • oliwa
  • 1-2 łyżeczki curry
  • 2 ząbki czosnku
Warzywa należy pokroić i podsmażyć na oliwie. Ja zaczęłam od pora pokrojonego w plasterki, po nim przyszła kolej na cukinię (podsmażoną al dente), potem pieczarki, a na sam koniec na patelnie poszedł pokrojony w kostkę i lekko posolony kurczak, który zebrał wszystkie smaki z dna. Pomidory zostały namoczone i następnie pokrojone w kostkę.

Na drugiej patelni na oliwę wrzuciłam posiekany drobno czosnek i na tym podsmażyłam ryż. Potem zalewałam ryż bulionem z wymieszanym curry, a w pewnym momencie zastąpiłam bulion passatą z odrobiną wody (tutaj polecam na wyczucie). Na sam koniec dodałam podsmażone warzywa i pomidory. Kiedy ryż już był miękki, zdjęłam z ognia i wmieszałam masło oraz parmezan (do smaku). Ave, Grzegorz!


niedziela, 24 stycznia 2016

Pyry z gzikiem

Mówią, że podróże kształcą. I tak, trzeba było się wybrać aż do Austrii, żeby zdobyć przepis na wielkopolskie pyry z gzikiem. Danie ponoć dietetyczne, chociaż ja położyłam odrobinę masła na ciepłe ziemniaki - bez niego były dla mnie nieco za suche. Jedno jest pewne - to smaczne, proste, szybkie i swojskie danie.

Pyry z gzikiem
  • ziemniaki
  • biały ser
  • jogurt naturalny
  • szczypiorek
  • kminek
  • gruboziarnista sól
  • sól drobnoziarnista i pieprz
  • ew. masło
Ziemniaki umyć, nie obierając ze skórki. Przekroić na pół. Na talerzyku wymieszać gruboziarnistą sól (lub warzywko, jeśli ktoś ma w domu) i wymieszać z kminkiem. Ziemniaki "maczać" w mieszance przekrojoną stroną i układać na papierze do pieczenia. Piec w 200 stopniach przez 30-40 minut, aż ziemniaki będą miękkie. Jeśli skórka zacznie się zbytnio rumienić, można zmniejszyć temperaturę. W międzyczasie przygotować twarożek z sera, jogurtu i posiekanego szczypiorku, doprawić pieprzem i solą. 

Ziemniaki podawać z twarożkiem, z płatkiem masła na wierzchu.




niedziela, 13 grudnia 2015

Halaszle - węgierski kociołek rybny

Dawno mnie tu nie było... Koniec roku zawsze oznacza dla mnie dużo zajęć, bo do normalnej pracy dochodzą jeszcze świąteczne kosze. Dodaj do tego zawirowania informatyczne i blog niestety idzie w odstawkę. Ale. Nie znaczy to, że nie myślę i nie kombinuję co by tutaj ciekawego zrobić ;-). Światło nie rozpieszcza, kiedy zabieram się za obiad na ogół już jest ciemno, więc wracam dzisiaj do gotowania w plenerze. Ponoć właśnie jesień i zima to najlepszy sezon na "kociołki", bo nie ma nic przyjemniejszego, niż ogrzać się przy ognisku i zjeść rozgrzewający gulasz. Z racji tego, że plener odbył się nad jeziorami, nie mogło to być nic innego, niż gulasz rybny. Przepis od Kasji1986. Nas była piątka, zjedliśmy po 2-3 dokładki i jeszcze zostało dla Babci :-)

Halaszle

  • około kilograma różnych ryb słodkowodnych (sandacz, lin, karp...)
  • 2 łyżki masła lub smalcu
  • 2 łyżki pokrojonej cebuli
  • 4 ząbki czosnku
  • 2 łyżki słodkiej papryki mielonej
  • 1,5 litra wody
  • sól morska
  • włoszczyzna pokrojona w zapałkę
  • 2 świeże chili
  • 2 pomidory
  • zielenina (pietruszka, lubczyk, szczypiorek)
  • kilka ziaren pieprzu kolorowego i ziela angielskiego
  • liść laurowy
  • świeże pieczywo

Jeśli nie mamy filetów, trzeba ryby wypatroszyć i wyfiletować. Rozpalić porządne ognisko, żeby było dużo żaru, poczekać aż przygaśnie nieco i powiesić nad nim kociołek. Do kociołka wrzucić masło lub smalec i podsmażyć na nim drobno posiekaną cebulę i zmiażdżony czosnek. Dodać słodką paprykę, wymieszać, zalać wodą i dorzucić do ogniska kolejną kłodę. Posolić, dodać ryby, pokrojoną włoszczyznę i przyprawy (pieprz, ziele angielskie, liść laurowy). Doprowadzić do wrzenia, a potem znów pozwolić, żeby ogień przygasł. Zostawić zupę ledwie bulgoczącą na 2 godziny. Nie mieszać, żeby ryby się nie rozpadły! Od czasu do czasu można poruszyć garnkiem. Gotową zupę posypać ulubioną zieleniną i podawać ze świeżym pieczywem.

Było fajnie :-).