poniedziałek, 5 lipca 2010

Dzień Targowy


We wtorki i piątki w P. odbywa się Targ. A na Targu dóbr wszelakich rozmaitość - najświeższe truskawki, najsłodsze czereśnie, ogórki najbardziej małosolne, najznakomitsze marchewki, pierwszy agrest, porzeczki prosto z krzaka... Tylko patrzeć, tylko się rozglądać i karmić oczy soczystą czerwienią malin, nieśmiałą zielenią sałaty, granatem jagód, które pani "sama, samiuśka" w lesie zbierała. I: "Panie, przecie to z własnej uprawy te morele, gdzieżby tam z jakiej Bułgarii albo innej Chorwacji, to nasze, polskie, tutejsze".



A więc... Koszyk w dłoń i naprzód marsz. Po chudą jak patyk fasolkę, obłażące ze skórki ziemniaki, luksusowe pomidory malinowe, jędrnego kalafiora i szczypiącą w język rzodkiewkę. Znów lodówka będzie pękać w szwach od witamin...



















4 komentarze:

  1. hmmm, a myślałam, że te malinowe pomidory i pierwsze porzeczki zbierasz we własnym ogródku ;) Justyna

    OdpowiedzUsuń
  2. Justynno-malinno!
    Jako że mój ogródek jest niejako ograniczony przez cztery świata strony, należało dokonać niezbędnego wyboru: a więc mięta, rozmaryn i szałwia miast pomidorów; truskawki pod tujami zamiast porzeczek. Ale nie rezygnuję z dalszych sadowniczo-hodowlanych planów...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jutro w Kazimierzu taki sam targ, no może owoce jeszcze dorodniejsze, z nasłonecznionych wzgórz ;) Lodówki nie mam, więc będą nalewki :D Justynna

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm... (mruknęła Widzimrka znacząco)

    OdpowiedzUsuń