Spis przepisów
piątek, 31 października 2014
poniedziałek, 27 października 2014
Pół kilo pigwowca i co z tego wynikło
Wąchaliście kiedyś pigwowca? Nie? To żałujcie. Ja jestem zakochana w jego cytrusowo-cukierkowym zapachu. Podczas ostatniej wizyty w naszym lokalnym warzywniaku (u pana Amfetaminki*, jak był łaskaw wyrazić się mój 2,5-letni syn (!!!)), jak zanurzyłam nos w skrzynce z pigwowcem, tak wyjęłam go z torebki ze zdobytym skarbem dopiero pod domem.
Plany miałam proste - pokroić i zasypać cukrem, żeby było do herbaty na zimę. A że soku wyszło dużo... to nabyłam drogą kupna (!) spirytus i zrobiłam pigwówkę (pigwowcówkę?). Specjalnie czekałam z tym do poniedziałku, bo wiadomo...
Pigwowiec do herbaty i z prądem
- 0,5 kg pigwowca
- cukier
- 200 ml spirytusu
Pigwowiec pokroić na ósemki i wyciąć gniazda nasienne. Włożyć do słoiczków, zasypać porządnie cukrem (niestety nie wiem jaka jest właściwa ilość, sypnęłam na oko. Cały cukier się w soku nie rozpuścił, ale też zostawiłam, żeby dodawać do herbaty). Wstawić do lodówki. Po kilku dniach owoce puszczą sok. Wtedy przełożyć je do słoiczków, poupychać i zalać, a resztę soku wymieszać ze spirytusem w proporcji mniej więcej pół na pół. No i czekać parę miesięcy, aż się przegryzie...
*Pana Witaminki :-)
*Pana Witaminki :-)
sobota, 25 października 2014
Żartowałam...
... z tym latem. Przeglądam właśnie nasze zdjęcia z wakacji i coś niecoś się jeszcze znalazło... :-)
piątek, 24 października 2014
Projekt zupa
Projekt zupa to moje ambitne wyzwanie na jesień. Z rzadka zdarza mi się robić dwudaniowy obiad, na ogół albo (treściwa) zupa, albo drugie, ale z dzieckiem, to co innego. Nadeszły ziąb i słota, no i nie będę mu dawać na drugie śniadanie przed spaniem zimnego twarożku z lodówki. Brrrr!
Do sprawy podeszłam systemowo i wyszło mi, że nichuchu nie będę zupy gotować codziennie (ani nawet co drugi dzień). Wzięłam więc potężny gar, ugotowałam rosół, a kiedy był gotowy... porozlewałam do mniejszych garnuszków i: pomidoróweczka z lanymi kluseczkami (sic!), ogórkowa ze śmietanką, brokułowa z ziemniaczkami, przecierany krem... Potem do słoiczków i do zamrażarki. Kuchnia wyglądała jak po przejściu huraganu, ale na kolejne dziesięć dni mam zapewnione poczucie, że jestem najlepszą matką pod słońcem. Bezcenne :-)
czwartek, 23 października 2014
wtorek, 21 października 2014
DIY - jabłuszka i rybki
Nadejszła wiekopomna chwiła... Jak każda matka muszę się pochwalić, co umie moja latorośl. A umie, oprócz miliona innych nieprzydatnych rzeczy, bardzo ładnie kolorować. Siedzi, wysuwa język i pędzluje, pędzluje, aż nie zostanie ani jedna biała plamka. I nawet za linie bardzo nie wychodzi. Postanowiłam więc go wykorzystać:
1) do wykonania okiennej dekoracji (jabłuszka niania zrobiła, ale syn pomalował sam),
2) do pomalowania rybek do gry w wędkarza (let's face it - po zakupie magnesów, wyszukaniu odpowiednich sznurków i posklejaniu wszystkiego dwustronną taśmą klejącą malować już mi się nie chciało). BTW: bardzo fajna, własnoręcznie zrobiona gra. Aktualnie wymuszam dzięki niej na synu zeznania dotyczące kolorów :-)
No i proszę, jakie piękne:
poniedziałek, 20 października 2014
środa, 15 października 2014
Sweet and sour
Przepis na to sweet and sour jest w 100% oryginalny - z Wietnamu przywieźli go moi sąsiedzi, którzy zapisali się na miejscu na kurs gotowania. Nie mogłam więc nie skorzystać z okazji. Muszę wykraść im jeszcze inne przepisy :-).
A tak przy okazji - czy wiedzieliście, że sweet and sour najlepiej smakuje, kiedy jest w nim dużo... bananasa? No, ja nie wiedziałam, ale syn mnie wczoraj uświadomił :-)
Tajskie sweet and sour (na 4 osoby)
- pierś kurczaka
- 2-3 ząbki czosnku, posiekane
- ok. 3-cm kawałek imbiru, posiekany
- pokrojone warzywa: 1 pomidor, 1 ogórek, garść fasolki, 2 marchewki, 1 papryka, 1 czerwona cebula itd.
- kilka grzybów mun
- niecała puszka ananasa
- 2-3 łyżki koncentratu pomidorowego
- 2-3 łyżki sosu ostrygowego
- 2-3 łyżki sosu rybnego
- szczypiorek
- cukier brązowy
- ryż
- olej do smażenia
W woku rozgrzać olej, podsmażyć na nim czosnek. Dodać pokrojoną w paseczki pierś kurczaka, podsmażyć, dodać imbir, a potem warzywa, namoczone i pokrojone w paski grzyby mun oraz ananasa.
Poddusić, kiedy nieco zmiękną doprawić sokiem z ananasa, koncentratem, sosem ostrygowym i rybnym. Można ewentualnie dodać trochę cukru brązowego, żeby było bardziej sweet. Przed podaniem dodać posiekany szczypiorek, a podawać z ryżem.
niedziela, 12 października 2014
Kotleciki z kalafiora
Na jesień nachodzi mnie na kotleciki różnej maści. Wraca ochota na bardziej tradycyjne dania - z ziemniakami, burakami... Przy tym wszystkim jednak w mojej kuchni musi znaleźć się miejsce na eksperymenty - jedna nowość w tygodniu to niezbędne minimum :-).
Ostatnio ciekawi mnie kuchnia wegetariańska. Nie sądzę, żebym była gotowa na tak radykalny krok, ale zawsze wolałam sery od mięsa, a i Pan Mąż jest w stanie uznać za obiad coś, w czym nie ma kotleta :-). Ostatnio A. wspominała mi o kotlecikach kalafiorowych z Jadłonomii - oto i one. Lekkie, smaczne i przyjemne, w sam raz na upalną jesień :-)
Kotlety z kalafiora
- główka kalafiora
- 100 ml kaszy manny
- 50 ml sezamu
- 50 ml bułki tartej
- 50 ml oleju
- ok. 3 cm świeżego imbiru startego na tarce
- skórka z połowy cytryny
- szczypta chili
- garść posiekanej kolendry albo natki pietruszki
- sól
- olej do smażenia
Kalafiora ugotować, po czym przecisnąć przez praskę do ziemniaków. Połączyć z pozostałymi składnikami (dałam trochę więcej kaszy manny, żeby masa była gęściejsza), formować kotleciki i smażyć.
piątek, 10 października 2014
czwartek, 9 października 2014
Ziołowo-cukiniowe kotleciki Agaty
Zainspirowana przez ABK, postanowiłam zrobić kotleciki, które podpatrzyłam u niej ostatniej soboty. Są pyszne! Delikatne, dzięki dodatkowi cukinii lżejsze niż pulpeciki z indyka, które ja na ogół robię, a zioła (Agata dodaje jeszcze koperek, ale mi akurat zabrakło) sprawiają, że są bardzo aromatyczne. Oj, będę chyba robić je często :-)
Kotleciki można usmażyć, ale można też zrobić je na wodzie z dodatkiem rosołku, co jest patentem mojej Mamy. Żeby uczciwie porównać, zrobiłam i tak, i tak. Wolę chyba wersję bez smażenia, kotleciki są delikatniejsze, chociaż trochę się rozpadają. No i smażone lepiej wychodzą na zdjęciach :-)
Ziołowo-cukiniowe kotleciki z indyka
- 600 g mielonego mięsa z indyka
- 1 cukinia
- 1 jajko
- pół pęczka szczypiorku
- pół pęczka pietruszki
- mała łyżeczka soli
- bułka tarta
- olej do smażenia lub 0,5 eko-kostki rosołowej do zrobienia na wodzie
a) obtoczyć w bułce tartej i smażyć na oleju
b) na patelnię wlać odrobinę wrzątku, rozpuścić w nim eko-kostkę i na takim "podkładzie" dusić pulpeciki.
Bardzo dobre z buraczkami i puree z ziemniaków :-)
środa, 8 października 2014
sobota, 4 października 2014
Błyskawiczna zupa pomidorowa
Są takie dni, kiedy nawet ja nie mam czasu na gotowanie. Serio. Albo kiedy u Pana Męża odzywa się syndrom dnia wczorajszego. Wtedy często robię taką właśnie zupę - gęstą, pomidorowo-pomidorową i przede wszystkim bardzo szybką :-)
Błyskawiczna zupa pomidorowa z lanymi kluseczkami
- 2 słoiki domowego przecieru z pomidorów (ekologicznych, zbieranych przez druidów w trzeciej kwadrze księżyca :-) lub domowego zwykłego przecieru, ew. 2 puszki pomidorów
- trochę wody
- ekologiczna kostka rosołowa
- przyprawy - trochę tymianku, bazylii...
- 1 jajko + 1 łyżka mąki
Pomidory przełożyć do garnka, dodać trochę wody, kostkę i przyprawy, gotować chwilę na wolnym ogniu. Jajko rozbić do kubeczka, dodać 1 łyżkę mąki i utrzeć łyżką na gładkie ciasto. Powinno swobodnie spływać z łyżki - jeśli jest za rzadkie, można dodać jeszcze odrobinę mąki. Zupę zmiksować i na gotującą się wodę wlewać cienkie kluseczki.
środa, 1 października 2014
Kokosowa zupa z dyni z grillowanym kurczakiem
Często zdarza się, że najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy wtedy, gdy mam najmniej czasu. Wczorajszą zupę gotowałam lewą ręką, z telefonem przyciśniętym do ucha, prawą ręką robiąc notatki jak uratować firmową stronę internetową, która nagle gdzieś znikła. Dziecko ryczało, bo "cę do oglodu", a w ogrodzie nawóz i sezonowe opryski, w kuchni piętrzyły się gary, deski, kubki - słowem: masakra. Tak więc nie wiem, jak to zrobiłam, ale zrobiłam dobrze ;-).
Poprzedniego dnia upiekłam dynię - bo już zdecydowanie należało coś z nią zrobić - z przeznaczeniem na zupę właśnie. Miała być szałwia i ricotta (jak w sprawdzonym już połączeniu smaków), a skończyło się na smakach zdecydowanie egzotycznych. Pełen spontan!
Kokosowa zupa z dyni z grillowanym kurczakiem
- ok 1,5 kg dyni ze skórką
- 1 puszka mleka kokosowego
- 1 łyżeczka soli
- 1 pierś kurczaka
- 1 ząbek czosnku
- 1 łyżeczka pasty tom-ka
- oliwa
- pestki dyni
Dynię nasmarować oliwą, ułożyć na blasze i piec ok. 30-40 min. w 200 stopniach, aż będzie miękka. Wystudzić.
Kurczaka natrzeć mieszanką oliwy, pasty tom-ka (lub trawy cytrynowej) i czosnku (ewentualnie po prostu solą, pieprzem i czosnkiem, z odrobiną skórki i soku z cytryny - też powinno być dobre). Powinien chwilę postać, chociaż u mnie poszedł od razu na grilla - nie było czasu. Rozgrzać grill elektryczny lub grillową patelnię i upiec.
Dynię obrać ze skórki, przełożyć do garnka, zalać mlekiem kokosowym, zmiksować (będzie bardzo gęsta), podgrzać i doprawić do smaku solą.
Pestki dyni uprażyć na suchej patelni. Zupę przełożyć do miseczek, ułożyć na niej paski gorącego kurczaka i posypać pestkami.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)

mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)

mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mii.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)
mini.jpg)