czwartek, 8 maja 2014

Na tęsknotę quinoa ze szpinakiem...

Barcelony nie mogę zapomnieć. "To miasto ma czarodziejską moc, wie pan o tym, Danielu? Zanim się człowiek obejrzy, wejdzie mu pod skórę i skradnie duszę" powiedział Fermin Romero de Torres w "Cieniu wiatru" Carlosa Luisa Zafona. I taka jest prawda. Chciałabym wrócić, ale... wiem, że to będzie nieprędko.

Proza życia dopada, trzeba było wrócić i do pracy, i do dziecka, i do gotowania dla moich wymagających señores. Żeby więc owa proza nie była aż taka szara, nieco egzotyki i koloru na talerzu. Wprawdzie marzy mi się paella, ale odłożę ją sobie na cieplejsze dni...

Przepis pochodzi z strony www.kwestiasmaku.com.

Quinoa z łososiem i szpinakiem (na 3 os.)
  • ok. 200 g kaszy quinoa (białej lub ciemnej) ugotowanej w ok. 550 ml wody
  • ok. 300 g filetu z łososia
  • 2-3 ząbki czosnku
  • opcjonalnie papryczka chili
  • 2 garście szpinaku w liściach
  • 2 łyżki oliwy
  • 2-3 łyżki sosu ostrygowego
  • sól morska i świeżo mielony pieprz
Kaszę wsypać do wrzącej wody i gotować ok. 20 minut (do miękkości), pod koniec doprawiając solą. Na patelni rozgrzać łyżkę oliwy, podsmażyć na niej delikatnie pokrojony w cienkie plasterki czosnek (i ew. papryczkę). Potem odsunąć czosnek na bok, wrzucić łososia, polać łyżką oliwy. Smażyć chwilę, następnie dodać sos ostrygowy i dalej smażyć. Kiedy łosoś będzie gotowy, dodać kaszę, wymieszać i podgrzać. Na koniec zdjąć całość z ognia, dodać liście szpinaku i wymieszać.

Obiło mi się o uszy, że kasza quinoa ma więcej wapnia niż mleko, więc warto ją jeść i karmić nią najmłodszych. Nasza paskuda wprawdzie jada obecnie tylko, jak mu się puszcza na You Tubie trąbiące pociągi, ale przynajmniej chociaż wtedy nic nie wypluwa... Nie ma to jak powrót do rzeczywistości :-).

W wersji ciemnej:




W wersji jasnej:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz