niedziela, 10 października 2010

Jesienne zbiory



Na krótką chwilę przerywam wakacyjną opowieść na rzecz złotej, polskiej jesieni. W ten weekend zajęliśmy się wreszcie ogrodem - i dokonaliśmy ciekawego odkrycia. Postanowiliśmy jednak nie zbierać tych niespodziewanych darów natury ;-)




Udało nam się uratować kilka jabłek z naszej koksy - niestety nie było ich w tym roku zbyt dużo. Szkoda, bo w smaku nie mogą się równać z żadnymi, jakie można dziś kupić. Z drugiej strony jednak ominęło nas obieranie, wykrawanie, krojenie, duszenie...




Oprócz jabłek w ogrodzie mamy jeszcze orzechy. Wyzbieraliśmy ile się dało, napełniając cały koszyk. Tutaj nie ma co liczyć na łaskę Matki Natury - jest ich zawsze tyle, że trzeba porządnie się naschylać. Za to starcza nam na obdarowanie rodziny, sąsiadów, przyjaciół i zawsze mamy ich pod dostatkiem do kolejnego roku.




Uwielbiam świeże orzechy. Są wilgotne, słodkawe, jędrne... Jedyny kłopot z nimi polega na tym, że trzeba zdejmować skórkę - a to potrafi zająć sporo czasu. Ale czasem warto ;-). Ponieważ mam ich teraz w domu niezmierzoną ilość, postanowiłam wykorzystać część w deserze. A co lepiej komponuje się z orzechami niż gruszka - i czekolada...



Słoiczki gruszkowo-orzechowe

Na 4 porcje

ok. 50g czekolady
ok. 12g masła
kilka łyżeczek śmietanki 18%
1 gruszka
kilka świeżych orzechów

W kąpieli wodnej rozpuścić czekoladę z masłem i kilkoma łyżkami śmietanki. Odstawić do ostygnięcia. Rozbić orzechy i - tam gdzie to możliwe - zdjąć skórkę. Połowę wymieszać z czekoladą. W słoiczkach ułożyć orzechy, pokrojoną w kostkę gruszkę i masę czekoladową. Udekorować połówką orzecha i wstawić na godzinę do lodówki. Można też masę czekoladową wyłożyć bezpośrednio na orzechy, a gruszkę dodać na wierzch tuż przed podaniem, żeby nie zbrązowiała. Słoiczki to francuska zdobycz ze słoiczków z jogurtem La laitiere ;-)



Jesień jeszcze nie raz u mnie powróci...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz