piątek, 3 września 2010

Kot

Niniejszym rozpoczynam serię zdjęć pod tytułem "kot".

Można powiedzieć, że mam kota - a właściwie kotkę. Jest to miejscowy dzikus, który przychodzi do nas wygrzewać się na trawie oraz korzystać ze stołówki. Wystawiłam nawet specjalną miseczkę, do której wkładam okrawki mięsa albo inne kocie przysmaki. A. twierdzi, że "uplągł" się u nas w tujach.




Często zdarza się, że wstaję rano, schodzę do kuchni, a tam nasz burasek siedzi sobie grzecznie za szybą z równo złożonymi łapkami i czeka na śniadanie. No i czasem nie ma wyjścia - trzeba mu oddać swój plasterek wędliny...

Nie udało mi się go jeszcze "ustrzelić" w tej pozie - jest bardzo płochliwy i jak tylko zbliżam się z aparatem ucieka kilka schodków niżej. Może jak będę miała lepszy obiektyw, to złapię go na "zoomie".

Myślę, że się w końcu oswoi - za jakieś kilka lat...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz