Wczoraj spadło mi z nieba 5 kg filetów z dorsza. Nie żartuję. Pięć kilo! Cała, wielka, pękata torba. Całe szczęście u mnie w domu są sami miłośnicy ryb. Jednak po rozdzieleniu na "to-dziś-na-obiad", "tamto-do-zamrożenia", "i-to-też", "to-również", "i-tamto", zostało jeszcze "niech-to-szlag-nic-się-już-w-zamrażarce-nie-zmieści". Czyli, lekko licząc, jakieś 2 kilo.
Co było robić? Przejrzałam pobieżnie różne strony z przepisami na bouillabaisse (o której często marzę i o której śnię) i doszłam do wniosku, że coś się z tego uda wyczarować. Wysłałam Pana Męża po kilka składników do naszego wiejskiego sklepiku i zabrałam się do roboty.
Od razu mówię, że nie jest to prawdziwy przepis na bouillabaisse, a jedynie moja interpretacja i kombinacja z tego, co było pod ręką. Mimo to, zupa wyszła przepyszna. Dziecko i ja - po jednej dokładce, Pan Mąż aż cztery!
Polecam jednak robienie takiej zupy z użyciem różnych rodzajów ryb lub/plus wywaru z rybich głów i ości - będzie bardziej aromatyczna.
Zupa rybna
- ok. 2 kg (filetów z) różnych ryb
- ok. 15 krewetek gotowanych, w całości
- 1/2 bulwy kopru włoskiego
- 6 pomidorów
- 6 ziemniaków
- 1 cebula
- 3 ząbki czosnku
- 1 łyżka słodkiej papryki w proszku
- skórka z 1 pomarańczy
- 2 łyżki oliwy
Zagotować ok. 5 l wody, włożyć do środka ryby i krewetki. Lekko posolić. Dobrze byłoby na początek użyć kilku ryb w całości, a same filety ugotować w zupie nieco później, na koniec. No, ale jak się nie ma co się lubi... :-). Ugotować, przelać przez sitko. Moje filety rozpadły się całkowicie, wyjęłam więc krewetki a potem przełożyłam mięso do miski, przebierając przy okazji pod kątem ości.
Na patelni rozgrzać oliwę, podsmażyć posiekany czosnek i pokrojoną w piórka cebulę. Dodać pokrojoną w paseczki bulwę kopru włoskiego i 6 pomidorów pokrojonych w ósemki, wcześniej sparzonych i obranych ze skórki. Przełożyć do garnka, zalać wywarem z ryb. Dodać sparzoną i wyszorowaną skórkę z pomarańczy, doprawić słodką papryką i gotować jakiś czas, aż zupa nabierze odpowiedniego koloru i aromatu. Na koniec doprawić solą.
I teraz tak: ja robiłam taką zupę po raz pierwszy i dodałam do niej ziemniaki od razu. Potem doszłam do wniosku, że nie będę jednak jeść ugotowanej cebuli, kopru włoskiego i skórki z pomidorów (których nie sparzyłam, bo nie pomyślałam). Kiedy zupa była gotowa przelałam ją więc kolejny raz przez sito i wygrzebywałam potem ziemniaki. Kiedy będę ją robiła drugi raz to, jak pisałam wyżej, do wywaru użyję całych ryb różnego rodzaju. Potem odcedzę go i wyjmę mięso, które zostanie na sitku. Wywarem zaleję podsmażone warzywa (bez ziemniaków), po ugotowaniu odcedzę po raz kolejny i dopiero wtedy włożę do zupy kilka filetów oraz pokrojone w kostkę ziemniaki. Będę gotować jeszcze ok. 25 minut.
Podając, do miseczek włożyłam mięso z dorsza i obrane krewetki, a obok położyłam natarte czosnkiem grzanki posmarowane masłem. Trochę zachodu jest, ale warto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz