wtorek, 31 lipca 2012

Mgła

Dzień był upalny. Wody Bałtyku skrzyły się w promieniach słońca. Tylko nad widnokręgiem unosił się odległy pas białych chmur. "Spójrz na nie, jak dziwnie wyglądają" - zauważyła A. Nikt jednak nie zwrócił na jej słowa uwagi.

Plaża była pełna ludzi. Niektórzy kąpali się, a inni opalali, korzystając z pogody. Nagle ktoś krzyknął: "Uwaga!". Wszyscy odwrócili się w stronę morza i z przerażeniem obserwowali nadchodzącą mgłę. W ciągu kilku minut całą plażę otuliła szczelnie biała, gęsta zasłona.


 Plażowicze w popłochu pakowali swoje rzeczy i po omacku brnęli w stronę najbliższego wyjścia. Nie mieli czasu zauważyć jak groźnie wyglądają czarne, poskręcane konary powalonych drzew...



wtorek, 24 lipca 2012

Wizyta kuzyna

Naszego synka odwiedził mały kuzyn z Poznania. Chłopaki od razu przypadli sobie do gustu ;-)


sobota, 21 lipca 2012

Tarta, która (nie) wyszła


Czyli tarta z porzeczkami w kremie. Powiedziała mi o niej Mama, która jadła ją u swojej koleżanki. Dostałam nawet przepis w formie skanu z książki - niestety nie wiem co to była za książka, ale kiedy się dowiem dopiszę w komentarzach, żeby było uczciwie ;-). Przepis na ciasto kruche wzięłam z kolei ze strony www.kwestiasmaku.com. 

Ponieważ tarta od razu wzbudziła moje zainteresowanie, postanowiłam przygotować ją na spotkanie z przyjaciółmi, zapominając o zasadzie, żeby NIGDY nie ryzykować z nieznanym przepisem, jeśli nie ma się niczego w odwodzie. Zwłaszcza, jeśli przygotowuje się go w ostatniej chwili ;-).

Kiedy tarta już była teoretycznie upieczona (a my staliśmy w drzwiach), okazało się, że zamiast kremu na spodzie do tarty powstała zupa porzeczkowa... Zrozpaczona, porzuciłam ją w domu, a do przyjaciół przynieśliśmy kupny sernik (wstyd!). Ale kiedy wróciliśmy wieczorem, okazało się, że zupa jakimś cudem ścięła się i powstała masa - dość płynna, ale całkowicie do przyjęcia. No i... pycha! Ciasto słodkie, ale dzięki porzeczkom kwaskowate, połączenie smaków doskonałe!

Tarta z porzeczkami w kremie

Ciasto:
  • 250 g mąki
  • 150 g schłodzonego masła
  • szczypta soli
  • 3 łyżki cukru
  • 1 jajko
Krem:
  • 300 g czerwonych porzeczek
  • 300 ml śmietanki 30%
  • 200 g cukru pudru
  • 3 żółtka
  • opakowanie cukru wanilinowego
Zagnieść ciasto i wstawić na pół godziny do lodówki. Potem wylepić nim formę do pieczenia tart. Moim zdaniem połowa ciasta (jak podaje oryginalny przepis) to za mało na jedną formę, z kolei całość - to za dużo, zostawiłam więc trochę i przygotowałam swoją wariację na temat, o której poniżej. Wyłożyć folią aluminiową, wysypać groch i piec przez ok. 10-15 minut w 190 stopniach, po czym dopiec na złoto bez obciążenia. Po raz pierwszy robiłam tak zwany "fałszywy wypiek" i sprawdza się - boki ciasta nie opadają w trakcie pieczenia ;-).

Porzeczki wymieszać z połową cukru pudru. Pozostałą część cukru ubić z żółtkami, aż powstanie biała, puszysta masa.  Śmietankę zagotować z cukrem wanilinowym i powoli dodawać do masy jajecznej, po czym ubijać jeszcze  przez 3 minuty. Wylać na upieczony spód do tart, wysypać porzeczki i piec 30 minut w 180 stopniach. 




W przepisie podane są jeszcze 3 łyżki dżemu porzeczkowego, ale w opisie przygotowania pominięto je - pewnie chodziło o wysmarowanie spodu dżemem przed pieczeniem, chociaż moim zdaniem nie jest to potrzebne.

Wariacja na temat

Z pozostałego ciasta przygotowałam mini-tarty w kokilkach. Zostawiłam też trochę kremu, więc przygotowanie ich kolejnego dnia na deser odbyło się błyskawicznie. Tym razem użyłam jagód i okazało się, że to bardzo dobry pomysł ;-). Masa ścięła się bez problemu - jagody mają widocznie mniej soku niż porzeczki...




Mini-tarty okazały się tak pyszne, że powtórzyłam je, przygotowując deser dla naszych gości - jedna mini-tarta z jagodami, druga z malinami. Do kremu dałam oczywiście połowę cukru pudru. Dodam jeszcze tylko, że właściwie wystarczy wylepić nim tylko dno foremki - z jednej porcji można więc przygotować deser dla całej, licznej rodziny ;-)




poniedziałek, 16 lipca 2012

Plum, plum

Z urodzenia Baran, z zamiłowania zdecydowanie Wodnik! Czyli co nieco dziedziczy się po rodzicach ;-)




niedziela, 8 lipca 2012

Mrożona na upał

Oczywiście kawa. Taka banalna i prosta, a tak rzadko przygotowuje się ją w domu... Wystarczy dobra, mocna kawa (moja ulubiona Cafe Vergnano zaparzona w ekspresie moka), zimne mleko, kulka lodów waniliowych i parę kostek lodu, wszystko zmiksowane w blenderze. Jeszcze po odrobinie lodów do każdej szklanki, na wierzch trochę sezonowych owoców - i orzeźwiający deser gotowy.

A przy okazji nie wytrzymam i muszę to napisać - mojemu trzymiesięcznemu synkowi właśnie wyrzyna PIERWSZY ZĄBEK! Niebywałe...