W tym roku jakoś wszystko sprawnie idzie. A przynajmniej nie zorientowałam się w połowie grudnia, że należałoby jakiś kalendarz adwentowy dziecku zorganizować :-). Tym razem wszystko gotowe było z wyprzedzeniem - woreczkowy kalendarz oraz ogólny zarys tego, co należy włożyć do środka. A miały to być między innymi ciasteczka.
Po tym, jak nabyłam syrop daktylowy i zorientowałam się, że jego termin ważności kończy się za 4 dni (a fe, oszuści), ogólny zarys nabrał rumieńców. Jednym ze składników musiał być syrop daktylowy. I tak od słowa do słowa, od składnika do składnika, wymyśliłam swój pierwszy przepis na ciasteczka. Miękkie, owsiane, niezbyt słodkie (bo w końcu są adwentowe), dość zdrowe i bardzo smaczne - syn wykradał mi je z talerzyka, na którym leżały przygotowane, żeby wypełnić nimi kalendarzowe woreczki. Teraz tylko trzeba trzymać kciuki, żeby był grzeczny :-).
Z podanych proporcji starczy na nieco więcej niż 24 duże ciasteczka.
Adwentowe owsiane ciasteczka dyniowo-daktylowe
- 0,5 kg dyni ze skórką i pestkami
- 3 jajka
- 200 g syropu daktylowego
- 100 g masła
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 400 g mąki pełnoziarnistej
- 150 g płatków owsianych
- 1 łyżeczka esencji waniliowej
Dynię wstawić do pieca w całości i piec 0,5 h w 200 stopniach. Wystudzoną obrać i zmiksować na puree.
Jajka roztrzepać mikserem z syropem daktylowym, potem dodać masło i wymieszać. Dodać esencję waniliową, puree z dyni i mąkę z proszkiem do pieczenia, a na koniec wsypać płatki owsiane. Można też dodać rodzynki albo odrobinę cynamonu, chociaż ja rezerwuję cynamonowe smaki na same święta.
Łyżką wykładać na papier do pieczenia położony na blasze i piec ok. 20 minut w 180 stopniach.
Łyżką wykładać na papier do pieczenia położony na blasze i piec ok. 20 minut w 180 stopniach.
Smacz (grzecz)nego!