Jak dla mnie - synonim lata. Nie ma lata bez jagodzianek i nie ma jagodzianek bez lata :-) Duży A. lubi je na tyle, że sama zabrałam się za ich przygotowanie. Nie ukrywam, trochę inne niż te sklepowe. Lepsze! :-)
Przepis na ciasto pochodzi z kwestiosmakowego przepisu na
brioszkę do odrywania, którą też czasem robię (
o tu). Ilość mąki podaję za oryginalnym przepisem, chociaż na ogół dosypuję jej trochę więcej
(tak naprawdę nie pamiętam ile, bo przepis spisywałam rok temu... Jak zwykle po prostu na oko).
Jagodzianki
- 370 g mąki
- 50 g cukru
- 50 g świeżych drożdży
- 100 ml ciepłego mleka
- 1 łyżeczka soli
- 3 jajka
- 170 g miękkiego masła
- jagody + odrobina cukru
Pokruszone drożdże wymieszać z mlekiem, łyżeczką cukru i łyżką mąki, odstawić na 10 minut. Do miski przesiać pozostałą mąkę, dodać sól, cukier, wyrośnięte drożdże i jajka (pamiętać, żeby wszystko było w temperaturze pokojowej!). Mieszać łyżką 10 minut lub mikserem (hakami) 5 minut, po czym powoli dodawać masło i wyrabiać drugie tyle.
Odstawić ciasto do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na 1 h, przykryte ściereczką. Kiedy podwoi swoją objętość wysmarowanymi masłem dłońmi odrywać mniejsze części, formować z nich placki, na środek wykładać po łyżce jagód wymieszanych z cukrem, sklejać ciasto i układać je na wysmarowanej blasze miejscem klejenia do dołu.
Odstawić jeszcze na 0,5 h do wyrośnięcia. Piec ok. 30 min. w 180 stopniach. Można posypać kruszonką przygotowaną z mąki, cukru i masła i/lub posmarować białkiem jajka. I z mleczkiem zimnym, zimnym mleczkiem podawać :-)