Tak, doszło do tego, że zrobiłam domowy keczup. Wiem, to już pełne ekstremum. Jak to się stało? Nie wiem, chyba po prostu leżące tuż przy wejściu do Pana W. pomidory z wyraźnym, przyciągającym wzrok napisem "NA PRZETWORY" sprawiły, że nie mogłam przejść obok nich obojętnie. Cóż mogę powiedzieć... Ano to, że taki domowy keczup, zrobiony według przepisu z Kwestii Smaku, jest naprawdę dobry i nawet dość mocno przypomina w smaku ten, którego czasami używam. Wyszły mi trzy słoiczki, dwa zapasteryzowałam, jeden nie. Myślę, że dla naszej rodziny starczy na całą zimę :-)
Keczup domowy
- 2 kg pomidorów
- 1 duża cebula
- 1 papryczka chilli
- 2 ząbki czosnku
- 4 łyżeczki musztardy
- 6 łyżeczek octu winnego
- 4 łyżeczki cukru
- 4 łyżeczki oliwy
- sól, pieprz
- ew. 1/2 szklanki malin i 1/3 łyżeczki cynamonu
Pomidory sparzyć, obrać ze skórki (obierał mały A. tymi swoimi małymi paluszkami :-) ) i szypułek, pokroić i wrzucić do garnka. Wstawić na gaz, zagotować, w międzyczasie dodać obraną i pokrojoną w kostkę cebulę, obrany czosnek i przepołowioną papryczkę chilli bez pestek. Dodać oliwę, cukier, ocet i musztardę, gotować 10 minut bez przykrycia i zmiksować na puree. Potem dodać ewentualnie przetarte przez sito maliny i cynamon - ja dodałam i to był bardzo dobry pomysł, ale oczywiście o tym, że należy przetrzeć je przez sito doczytałam już po fakcie. Ale i tak na koniec przetarłam cały ketchup przez sito - zostały na nim pestki i z malin, i z pomidorów i resztki skórki z papryki. I to też był bardzo dobry pomysł.
A, i nauczyłam się dzięki temu przepisowi łatwo pasteryzować słoiki. Przy konfiturach na ogół wyparzałam i nakładałam do gorących, ale wiadomo, cukier konserwuje, a przypadku ketchupu moje lenistwo mogłoby już nie przejść. Wystarczy więc wyparzyć słoiki, wstawić do pieca nagrzanego na 100 stopni aż wyschną, napełnić i wstawić jeszcze na 20 minut do tegoż pieca. Żadnego wygotowywania, brr :-).
No, to macie propozycję zajęcia na weekend :-)