To chyba najbardziej znany przepis na mule - a przy okazji i najprostszy. Towarzyszy mi on od wielu lat, od pobytów w Normandii i Bretanii, aż po mój własny ogrodowy stół. Nadeszła pora, aby go uwiecznić :-)
Niektórzy boją się muli nie wiedząc, jak wybrać te, które się do gotowania nadają, a które nie. Sprawa jest jednak bardzo prosta. Należy czyścić je w zlewie, pod bieżącą zimną wodą. Trzeba wyrzucić wszystkie, które są uszkodzone, albo które są otwarte i nie zamykają się po lekkim ściśnięciu albo postukaniu w krawędź zlewu. Potem usunąć z nich wszelkie narośle (np. małe muszelki, glony albo "wąsy", którymi przytrzymują się podłoża). Po gotowaniu natomiast należy wyrzucić wszystkie te, które się nie otworzyły.
Moules marinières (na 2 osoby)
- 1 kg muli, np. moules bouchot
- 2 listki laurowe
- ok. 4 gałązek tymianku
- 1 malutka posiekana cebulka (albo pół większej)
- ok. 50-100 ml białego wytrawnego wina
- 2 łyżki posiekanej pietruszki
- łyżka masła
- 2-3 łyżki śmietanki (dałam 18%, ale może być i 30%)
Wino przelać do garnuszka, zagotować przez 30 sekund i odstawić (sposób na złagodzenie w ten sposób jego smaku znalazłam na stronach BBC - Food Recipes). W szerokim rondlu roztopić masło, zeszklić na nim cebulkę, dodając liście laurowe i posiekane gałązki tymianku. Potem wlać wino i zagotować. Wrzucić małże, przykryć i dusić około 2-3 minut. Na koniec odsunąć muszle na bok, dodać śmietankę, pietruszkę i wszystko dobrze wymieszać. Podawać z bagietką i kieliszkiem dobrego białego wina.
Ciekawostką jest sposób jedzenia muli - nie używa się do tego sztućców, tylko wyjmuje małża z pierwszej jedzonej muszli, którą używa się następnie jako "szczypczyków" do wyjmowania zawartości kolejnych. Dlatego warto jest podać serwetki oraz miseczki z ciepłą wodą i odrobiną soku z cytryny :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz