Przeszukując internetowy przestwór oceanu (że pozwolę sobie sparafrazować Wieszcza), natrafiłam ostatnio na ciekawą stronę z przepisami: www.steamykitchen.com. Kolejne kliknięcia doprowadziły mnie do dania, którym zajadałyśmy się z niejaką A. na stypendium w Paryżu... tyle że zasadniczo zmienionego! Ryż po kantońsku, podstawa menu każdego traiteur chinois, został tutaj zamieniony na kaszę quinoa. Zdrowo? Zdrowo. Smacznie? A jakże!
Poniżej podaję przepis nieco przeze mnie dostosowany - dałam więcej szynki i groszku, na sam koniec dodałam jeszcze świeżego czosnku i szczypiorku, a oprócz sosu sojowego i rybnego całość doprawiłam jeszcze moim ulubionym sosem ostrygowym. Idealne danie na powrót z urlopu - prawie wszystko miałam w domu ;-).
Quinoa po kantońsku
na 2 osoby
- ok 120 g kaszy quinoa
- 1 jajko
- pół szklanki mrożonego groszku
- niecałe 200 g szynki
- niecały pęczek szczypiorku (w oryginalnym przepisie dymki, ale akurat nie udało się dostać)
- łyżeczka startego, świeżego imbiru
- posiekany duży ząbek czosnku
- łyżeczka sosu sojowego
- łyżeczka sosu rybnego
- łyżeczka sosu ostrygowego
- olej do smażenia
- ew. grubo mielony pieprz
Kaszę quinoa ugotować zgodnie z przepisem, ostudzić (objętościowo powinien wyjść mniej więcej jeden kubek). Wok rozgrzać na ogniu, wlać trochę oleju do smażenia, rozbić jajko i mieszając smażyć przez ok. 15 sekund. Wyjąć na oddzielny talerzyk. Do pozostałego oleju wrzucić szynkę i smażyć około 2 minut, aż nieco się przyrumieni. Odsunąć ją na bok, wrzucić część szczypiorku, cały imbir i część czosnku (można dodać trochę oleju, jeśli potrzeba), smażyć przez ok. 30 sekund, wymieszać z szynką. Następnie dodać jajko, groszek i ugotowaną kaszę. Dodać sosy (powoli, uważać, żeby nie było za słone!), resztę czosnku i szczypiorku i dalej podgrzewać przez kilka minut, mieszając.
Za autorką strony Steamy Kitchen powtórzę, że quinoa po kantońsku lepsza jest niż ryż! Oryginalny przepis podaję tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz