Wydawało się, że absolutnie nigdzie nie uda się już ich dostać. To upał i susza, to ulewne deszcze... A tu proszę, Mamie mojego A. udało się na giełdzie dostać przepiękne truskawki oraz trochę agrestu, na który polowałam od dłuższego czasu z zamiarem przerobienia go na agrestówkę. A. powiedział, że z truskawek nie da zrobić konfitur, tak więc czeka nas teraz makaron z truskawkami w kilku odsłonach (jego ulubione letnie danie, do którego zresztą nie daje mi się dotykać i sam je przygotowuje).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz