wtorek, 11 marca 2014

Osioł, czyli pewne opóźnienia...

.. w likwidowaniu ostatnich świątecznych dekoracji. Tak jakoś trudno nam się z nimi rozstać - Święta trwają u nas od grudnia do oporu (tj. do pierwszych tulipanów, kiedy to dekoracja na kominku musi niestety już ustąpić im miejsca, bo inaczej wychodzę z siebie :-) ). Wczoraj chłopcy pozbyli się w końcu smętnego renifera (zwanego pieszczotliwie osłem) oraz powieszonych na brzozie lampek, a ja zdjęłam z drzwi adwentowy wieniec... Wiosna w końcu idzie, nie?









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz