W piątek wpadła mi w ręce książka kulinarna Goka Wana. Tak, tego samego, który przemieniał polskie Kopciuszki w królewny. Zdążyłam tylko przekartkować, ale to wystarczyło, żeby zainspirować się szpinakiem z ziarnami sezamu. Jak się okazało (po fakcie, bo nie mogłam się do koleżanki dodzwonić), słynny stylista szpinak robi trochę inaczej, ale mój też był niezgorszy. Szpinak? Jest. Sezam? Jest. No i o to chodzi :-). A do szpinaku najlepszy łosoś i kasza quinoa. Bingo!
Łosoś teryiaki z sezamowym szpinakiem i czarną quinoa (na 2 os.)
- 2 średniej wielkości kawałki filetu z łososia
- ok. 3 łyżki sosu teryiaki
- 3 ząbki czosnku
- ok. 1 łyżki soku z limonki
- kasza quinoa (gotowana z wodą w proporcji 1:1, szklanka suchej kaszy to porcja mniej więcej dla 3 osób - wszystko zależy jak bardzo jesteście głodni :-) )
- pęk dużych liści szpinaku
- ok. 4 łyżek podprażonych na suchej patelni
- 1-2 łyżeczki oleju sezamowego
- sól
Łososia wrzucić na patelnię grillową i grillować ok. 12-15 minut, aż się zetnie w środku.
W międzyczasie zblanszować na patelni szpinak - nie do końca, tylko parę minut. Odlać wodę, posolić, dodać 2 łyżki ziarna sezamu, 1-2 łyżeczki oleju sezamowego i drobno posiekany ząbek czosnku. Podsmażać jeszcze przez chwilę - można też doprawić odrobinę sosem sojowym.
Mmmm....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz