W Święta bywa, że nie wszyscy zdążą się spotkać. Dlatego tak bardzo przydaje się kilka wolnych, poświątecznych dni. Można dojeść sałatkę i urządzić (po)świąteczny obiad, całkowicie na luzie, popełniając kolejny eksperyment kulinarny.
Miała wprawdzie być gęś, ale że gęsi nie stało, padło na indyka. Internetowe poszukiwania zaprowadziły mnie do Stanów Zjednoczonych, a kiedy już wyklarował się pomysł na glazurę, reszta dopasowała się sama. Mogę powiedzieć tylko: polecam, naprawdę polecam. Na niedzielny obiad, na noworoczny obiad, na świąteczny obiad - indyk nie tylko lepszy od tego u Griswaldów, ale i obiektywnie całkiem daje radę. Niezgorszy nawet, a wręcz znakomity. Mój pierwszy pieczony w całości :-).
Indyk w brązowej glazurze i pomarańczach
- 1 indyk ok. 3,5 kg bez podrobów
- majeranek, sól, ew. odrobina czosnku
- 3-4 jabłka
- 2-3 pomarańcze
- 4 łyżki masła
- 150 ml octu winnego
- 100 ml soku pomarańczowego
- 2/3 szklanki brązowego cukru
- skórka starta z 1 pomarańczy
- drobne ziemniaczki
- żurawina suszona
- sos rabarbarowy (jeśli ktoś zrobił w sezonie)
Dzień wcześniej indyka nasolić, natrzeć umiarkowaną ilością majeranku i ewentualnie czosnkiem. Zostawić na noc w lodówce.
Na 30 min. przed pieczeniem indyka wyjąć z lodówki. Nagrzać piekarnik do 220C, indyka nasmarować 2 łyżkami masła i nadziać 1-2 jabłkami pokrojonymi w ósemki i cząstkami 1 pomarańczy. Spiąć wykałaczkami.
Wstawić indyka w brytfance (najlepiej na kratce) do piekarnika na 0,5h, potem zmniejszyć temperaturę do ok. 170C i piec około 1h, polewając w tym czasie co jakiś czas najpierw zimną wodą (ok. 2 szklanek), a potem wytopionym z indyka sosem.
W garnuszku zagotować ocet winny, sok pomarańczowy i brązowy cukier, zmniejszyć ogień i gotować, aż nabierze konsystencji syropu. Zdjąć z ognia, wmieszać 2 łyżki masła i skórkę z pomarańczy.
Po godzinie pieczenia piec kolejną godzinę (w sumie 40 minut na 1 kg mięsa), tym razem smarując indyka co 15 minut glazurą i w międzyczasie polewając sosem z brytfanki. Po drugim smarowaniu obłożyć indyka cząstkami pomarańczy (dobrze obrać z białej błonki, żeby nie były gorzkie!) i ósemkami jabłka. Podgotować ziemniaki.
Na koniec wyjąć indyka z pieca i odstawić na 30 minut, przykrytego folią. Ziemniaczki, cząstki jabłka i pomarańczy oraz suszoną żurawinę przełożyć do innej brytfanki lub formy, polać trochę sosem i wstawić na te 0,5h do pieca.
Kroić i podawać z sosem rabarbarowym.
P.S. Jola, dziękuję za obrusik :-)