Nadejszła wiekopomna chwiła... Jak każda matka muszę się pochwalić, co umie moja latorośl. A umie, oprócz miliona innych nieprzydatnych rzeczy, bardzo ładnie kolorować. Siedzi, wysuwa język i pędzluje, pędzluje, aż nie zostanie ani jedna biała plamka. I nawet za linie bardzo nie wychodzi. Postanowiłam więc go wykorzystać:
1) do wykonania okiennej dekoracji (jabłuszka niania zrobiła, ale syn pomalował sam),
2) do pomalowania rybek do gry w wędkarza (let's face it - po zakupie magnesów, wyszukaniu odpowiednich sznurków i posklejaniu wszystkiego dwustronną taśmą klejącą malować już mi się nie chciało). BTW: bardzo fajna, własnoręcznie zrobiona gra. Aktualnie wymuszam dzięki niej na synu zeznania dotyczące kolorów :-)
No i proszę, jakie piękne:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz