Czy to nie lepszy początek bajki niż "za siedmioma lasami, za siedmioma górami..."? Ja przynajmniej tak dziś rozpoczęłam dzień - piekąc bajeczny chlebek bananowy według przepisu domestic goddess - Nigelli Lawson. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam.
Banana bread- 100 g rodzynek sułtańskich
- 75 ml rumu lub innego mocnego alkoholu (użyłam stocka)
- 60 g posiekanych orzechów włoskich (tym razem ominęłam)
- 175 g mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1/2 łyżeczki soli
- 125 g roztopionego masła
- 150 g cukru
- 2 jajka
- 4 dojrzałe banany
- 1 łyżeczka esencji waniliowej
Rodzynki wrzucić do rondelka, zalać alkoholem, zagotować i odstawić na godzinę lub do momentu, w którym wchłoną większość płynu.
Piekarnik nastawić na 170 stopni. Do średniej miski przesiać mąkę i wymieszać ją z proszkiem, sodą i solą. W większej misce zmiksować masło z cukrem, po czym dodawać po jednym całe jajka. Potem wmieszać rodzynki, orzechy, rozgniecione banany i esencję waniliową. Na koniec wsypać mąkę z dodatkami.
Przelać do wysmarowanej masłem keksówki, piec 1h-1h15. Ja piekłam w foremce silikonowej i godzina wystarczyła. Najlepsze jeszcze ciepłe, ze szklanką zimnego mleka ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz