Walentynki wprawdzie za nami, ale jak to mówią - miłość należy okazywać co dzień, nie tylko od święta. A niezbitym jej dowodem jest czas, jaki poświęcimy, żeby sprawić przyjemność najbliższej osobie...
Dziś prezentuję zatem ulubioną sałatkę mojego męża. Przepis na nią pochodzi z początków mojego gotowania, więc niestety nie pamiętam kto jest jego autorem. Zmodyfikowałam ją tylko w tym zakresie, że zamiast rodzynek dodaję żurawinę. Wolę ją, ponieważ jest mniej słodka i ma wyraźniejszy smak.
Romantyczna kolacja przy świecach na co dzień? Czemu nie...
Rucola, parmigiano e pinoli
- kilka garści rukoli
- parmezan
- orzeszki pinii (ilość zależy od upodobań i grubości portfela ;-)
- żurawina suszona (do posypania po wierzchu, znów - według uznania)
- 1 łyżeczka musztardy
- 2 łyżki octu balsamicznego
- 6 łyżek oliwy
- 1 łyżeczka miodu
- sól, pieprz
Rukolę umyć, osuszyć i rozłożyć na talerzach. Posypać orzeszkami pinii i płatkami parmezanu (najlepiej wziąć kawałek sera, krótki ale szeroki nóż i ścinać jak najcieńsze płatki) oraz żurawiną. Z pozostałych składników przygotować sos. Podawać z (grillowaną) bagietką.
Czasu zajęło niewiele, prawda? Ale o tym sza!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz