Wreszcie zdecydowałam się podzielić moim największym sekretem ;-). Jest to przepis na krewetki po "tajsku", który tyle ma wspólnego z ową kuchnią, że do ich przygotowania używam tajskiej pasty Tom Ka, której istotnym składnikiem jest trawa cytrynowa, oraz mleka kokosowego. Cała reszta to moja polska wyobraźnia...
"Tajskie" krewetki
na 2 osoby
- niecały kilogram nieobranych, gotowanych krewetek (z pewnego źródła ;-)
- 1 puszka mleka kokosowego
- ok. 3 średnich ząbków czosnku
- kawałek ostrej papryczki (zależy od stopnia ostrości i Waszej na nią tolerancji ;-)
- 1/2 łyżeczki pasty Tom Ka
- 100 g białego ryżu (najlepiej jaśminowego)
- szczypiorek
Krewetki należy pozbawić głów i pancerzyków. Rozciąć je wzdłuż grzbietu i oczyścić z czarnej "nitki" - czyli przewodu pokarmowego. Przyznam się, że nie zawsze to robię - sporo roboty, a krewetki odżywiają się planktonem, więc nie jest to nic szczególnie obrzydliwego.
Do rondelka wsypać ryż, zalać 2/3 puszki mleka kokosowego i odrobiną wody. Posolić. W trakcie gotowania dodaję kilka razy wody tak, żeby ryż wchłonął jej tylko tyle, ile trzeba i jego konsystencja po ugotowaniu pozwalała uformować go na przykład w kształt widoczny na zdjęciu. Na koniec spróbować również, czy jest odpowiednio słony i ewentualnie dosolić.
Na patelni rozgrzać olej i podgrzewać na nim pokrojone drobno 2 ząbki czosnku (nie smażyć). Kiedy czosnek odda aromat, zwiększyć ogień, dodać posiekaną czuszkę i krewetki. Smażyć, aż zredukuje się woda, którą oddadzą krewetki (ale nie za długo, żeby nie zrobiły się twarde). Dodać resztę mleka kokosowego i około pół łyżeczki pasty Tom Ka. Trzeba pamiętać, że jest bardzo ostra i słona, więc lepiej dać mniej i potem dołożyć, niż dać jej za dużo. Na sam koniec wycisnąć na świeżo ząbek czosnku. Jeśli sosu jest za mało, można dodać odrobinę zwykłego mleka lub śmietanki.
Wyłożyć na talerze, formując ryż na przykład za pomocą zwykłej, małej miseczki lub ramekina. Posypać pokrojonym szczypiorkiem.
Kŏr hâi jà-rern aa-hăan! (czyli "smacznego", jak mi się wydaje ;-).
Do rondelka wsypać ryż, zalać 2/3 puszki mleka kokosowego i odrobiną wody. Posolić. W trakcie gotowania dodaję kilka razy wody tak, żeby ryż wchłonął jej tylko tyle, ile trzeba i jego konsystencja po ugotowaniu pozwalała uformować go na przykład w kształt widoczny na zdjęciu. Na koniec spróbować również, czy jest odpowiednio słony i ewentualnie dosolić.
Na patelni rozgrzać olej i podgrzewać na nim pokrojone drobno 2 ząbki czosnku (nie smażyć). Kiedy czosnek odda aromat, zwiększyć ogień, dodać posiekaną czuszkę i krewetki. Smażyć, aż zredukuje się woda, którą oddadzą krewetki (ale nie za długo, żeby nie zrobiły się twarde). Dodać resztę mleka kokosowego i około pół łyżeczki pasty Tom Ka. Trzeba pamiętać, że jest bardzo ostra i słona, więc lepiej dać mniej i potem dołożyć, niż dać jej za dużo. Na sam koniec wycisnąć na świeżo ząbek czosnku. Jeśli sosu jest za mało, można dodać odrobinę zwykłego mleka lub śmietanki.
Wyłożyć na talerze, formując ryż na przykład za pomocą zwykłej, małej miseczki lub ramekina. Posypać pokrojonym szczypiorkiem.
Kŏr hâi jà-rern aa-hăan! (czyli "smacznego", jak mi się wydaje ;-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz