Znów kilka zdjęć z nowej lustrzanki. Mam spory zapas z kompakta, więc będę wrzucała na zmianę ;-).
Tym razem przepis na gnocchi w sosie szałwiowym. Wykonanie niezwykle proste i szybkie, jedynym kłopotem może być wejście w posiadanie świeżej szałwii. W okresie letnim można ją nabyć w marketach albo - wersję bardziej "wypasioną" - w sklepach ogrodniczych. Lepiej się trzyma, można wsadzić do większej doniczki albo do ogrodu (i na zimę zamrozić listki).
Co do samych zdjęć - chyba przesadziłam trochę z otwarciem przesłony i głębia ostrości jest minimalna. No cóż - uczę się ;-).
Przepis na gnocchi w sosie szałwiowym
- niecałe 0,5 kg ziemniaków
- 1 jajko
- mąka
- masło i oliwa- sól
- świeżo mielony pieprz
- garść listków szałwii- starty parmezan
Ziemniaki należy ugotować w mundurkach. Póki są jeszcze ciepłe obrać i rozgnieść. Dodać trochę soli, jajko i zagniatać, dosypując mąkę. Konsystencja powinna wyjść taka, jak przy kopytkach. Potem formować wałeczki i ciąć je na pojedyncze gnocchi (moja Mama mówi, że eleganckie kopytka - a więc i gnocchi, jak mniemam - powinny być małe i równe, ale mnie zawsze wychodzą krzywe niestety...). Wrzucać na gorącą wodę i gotować ok. 2 min aż wypłyną. Odcedzić.
Na patelni rozpuścić masło i dodać oliwę (powinno być trochę więcej masła). Kiedy się rozgrzeje, wrzucić listki szałwii w całości. Ja zawsze staram się dać jak najmniej tłuszczu, ale jeśli damy za mało, to szałwia nie wyjdzie taka, jak powinna - chrupiąca i aromatyczna. Czyli szukamy złotego środka ;-). Po podsmażeniu szałwii dodajemy kopytka, potem całość wykładamy na talerze, posypujemy świeżo mielonym pieprzem i ew. solą morską, a na koniec parmezanem. Moim zdaniem dodatek parmezanu jest konieczny, żeby uzyskać "ten smak". Dobre, czerwone, wytrawne wino jest równie niezbędne.
Z podanych powyżej składników wyjdą 3 średnio-duże porcje.
-->Co do samych zdjęć - chyba przesadziłam trochę z otwarciem przesłony i głębia ostrości jest minimalna. No cóż - uczę się ;-).
Przepis na gnocchi w sosie szałwiowym
- niecałe 0,5 kg ziemniaków
- 1 jajko
- mąka
- masło i oliwa- sól
- świeżo mielony pieprz
- garść listków szałwii- starty parmezan
Ziemniaki należy ugotować w mundurkach. Póki są jeszcze ciepłe obrać i rozgnieść. Dodać trochę soli, jajko i zagniatać, dosypując mąkę. Konsystencja powinna wyjść taka, jak przy kopytkach. Potem formować wałeczki i ciąć je na pojedyncze gnocchi (moja Mama mówi, że eleganckie kopytka - a więc i gnocchi, jak mniemam - powinny być małe i równe, ale mnie zawsze wychodzą krzywe niestety...). Wrzucać na gorącą wodę i gotować ok. 2 min aż wypłyną. Odcedzić.
Na patelni rozpuścić masło i dodać oliwę (powinno być trochę więcej masła). Kiedy się rozgrzeje, wrzucić listki szałwii w całości. Ja zawsze staram się dać jak najmniej tłuszczu, ale jeśli damy za mało, to szałwia nie wyjdzie taka, jak powinna - chrupiąca i aromatyczna. Czyli szukamy złotego środka ;-). Po podsmażeniu szałwii dodajemy kopytka, potem całość wykładamy na talerze, posypujemy świeżo mielonym pieprzem i ew. solą morską, a na koniec parmezanem. Moim zdaniem dodatek parmezanu jest konieczny, żeby uzyskać "ten smak". Dobre, czerwone, wytrawne wino jest równie niezbędne.
Z podanych powyżej składników wyjdą 3 średnio-duże porcje.
Nie chcę przepisu, chce gnocchi :) Są zapisy? ;) JN
OdpowiedzUsuńOfkorz. Zapraszam ;-)
OdpowiedzUsuń