Kolejne z mało dietetycznych dań ;-) Na pomysł wpadłam odpoczywając na Warmii. Dzień był akurat chłodniejszy i tak jakoś zachciało się nam zapiekanki z ziemniakami... W domu dopracowałam przepis i z czystym sumieniem mogę się nim podzielić. A czemu "masurois"? Bo całkiem nieźle brzmi ;-)
Gratin masurois (porcja na 4-5 osób)
- 6 średnich ziemniaków
- 1 średnia cukinia
- 200 g chudego boczku i/lub szynki
- 1 cebula
- 200 ml śmietany 18%
- 3 jajka
- 100 g gorgonzoli
- trochę parmezanu
- sól i pieprz
Ziemniaki pokroić w plasterki ok. 0,5 cm grubości, wrzucić do gotującej się, osolonej wody i gotować aż trochę zmiękną. Cukinię obrać, pokroić na dość cienkie (ok. 3 mm) plasterki i poddusić na patelni (chodzi o to, żeby oddała wodę). Boczek/szynkę podsmażyć na drugiej patelni razem z cebulą.
Dno szczelnej tortownicy wyłożyć plasterkami ziemniaków. Na to wyłożyć boczek/szynkę z cebulą, a potem druga warstwę ziemniaków (mogą być ułożone mniej gęsto). Jajka wymieszać ze śmietaną, posolić trochę, popieprzyć. Do masy dodać pokrojoną na małe kawałki gorgonzolę i trochę startego parmezanu. Zalać nią zapiekankę, wierzch przykryć ułożonymi gęsto plasterkami cukinii i posypać parmezanem. Zapiekać ok. 0,5 h w 180 stopniach.