Spis przepisów

środa, 25 maja 2011

Szparagi raz jeszcze

Czyli co zrobić ze zdrewniałymi końcówkami szparagów, które odłamaliśmy w poprzednim przepisie. Najprościej chyba zrobić z nich... zupę.

Zupa szparagowa (na 2 osoby)

- kilka ziemniaków
- odłamane końcówki z całego pęczka szparagów
- 1/2 czerwonej cebuli
- kostka rosołowa
- łyżka mascarpone
- tymianek
- sól, pieprz
- ulubiony ser o ostrzejszym smaku
- ew. oliwa truflowa


Cebulę należy drobniutko pokroić i zeszklić na oliwie. Na to wrzucić pokrojone w kostkę ziemniaki, podsmażać chwile, po czym zalać wodą tak, żeby przykryła. Końcówki szparagów okroić z najtwardszych części i obrać. Pokroić na kawałki i wrzucić do zupy. Dodać kostkę rosołową i gotować, aż ziemniaki zmiękną.

Zmiksować dokładnie zupę, dodać łyżkę mascarpone, doprawić solą, pieprzem i tymiankiem do smaku (nie miałam świeżego, więc wrzuciłam suszony). Następnie (niestety) trzeba ją przetrzeć przez sito - inaczej będziemy pluli włóknami ze szparagów dalej, niż widzimy. Jeśli używamy szparagów zielonych, nie ma potrzeby przecierania.

Wyłożyć do miseczek (można dodać grzanki), posypać serem i ew. skropić oliwą truflową. W sam raz na słoneczny (bardzo słoneczny, jak widać na zdjęciu poniżej), ale chłodny dzień ;-).


wtorek, 24 maja 2011

Ach te zachody, te słońc korowody...



Czyli kolejna wizyta nad naszym Bałtykiem. Tym razem w poszukiwaniu drewnianych falochronów.

Falochronów wprawdzie w Jastrzębiej Górze nie znalazłam (ponoć są w Mielnie), ale natura uraczyła mnie przepięknym spektaklem w postaci słońca zachodzącego na bezchmurnym niebie...





I po raz kolejny konstatacja - jeśli polskie morze to TYLKO poza sezonem...


poniedziałek, 23 maja 2011

Szparagi... i inne smakołyki



... albo inaczej czyszczenie lodówki ;-). Miałam w domu 6 szparagów (pozostałość po mniej udanej próbie poprzedniego dnia), resztkę ciasta francuskiego, trochę śmietanki, chwilę czasu, pomysł... I tak oto powstały szparagi zapiekane na cieście francuskim z tymiankiem (oraz muffinki bananowo-marchewkowe, ale o tym nieco niżej). Słowem, doskonała okazja, żeby po raz kolejny wykorzystać nowe ramekiny ;-).

Szparagi na cieście francuskim z tymiankiem (4 porcje)

- trochę ciasta francuskiego (ja wiem? może z 1/4 opakowania?)
- 6 białych szparagów
- ok. 1/4 szklanki śmietanki kremówki
- 2 jajka
- ok. 40 g sera typu manchego (może być też parmezan)
- ok. łyżka świeżego tymianku

Ciastem wyłożyć ramekiny, ponakłuwać je widelcem i wstawić na piekarnika nagrzanego do 200C na około 15 min, żeby się zrumieniło. Szparagi umyć, złamać (chwycić za dwa końce i wygiąć, złamią się same w odpowiednim miejscu) i cienko obrać. Pokroić na plasterki (nie za cienkie, ok 3 mm), główki z kawałkiem łodygi zostawić.

Jajka roztrzepać ze śmietanką, dodać starty na najgrubszej tarce ser, tymianek, szparagi (bez główek), posolić, popieprzyć. Wyłożyć masę do miseczek, na wierzchu układając główki. Zapiekać w 200C około 15-20 min.

Myślę, że dobrze byłoby dodać do tego jeszcze pokrojoną w paski szynkę - najlepiej surową, ale z tych łagodnych, żeby nie zdominowała smakiem szparagów. Wydaje mi się, że szynka zwykła również mogłaby zdać egzamin.

Kiedy dalej przeglądałam lodówkę, moje oko zahaczyło o porzucone banany i jedną marchewkę. Ponieważ nie lubię wyrzucać jedzenia, zrobiłam:

Muffinki bananowo-marchewkowe

- 70 g masła
- 1/3 szkl. cukru
- cukier waniliowy
- 1 jajko
- niecała szklanka mąki
- 1/4 szkl. mleka
- łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 marchewka
- 2 bardzo, bardzo dojrzałe banany

Masło utrzeć z cukrem i cukrem waniliowym na puszystą masę mikserem. Można użyć oleju, ale ja za takimi muffinkami nie przepadam. Dodać jajka, po czym dodawać mąkę wymieszaną z proszkiem na zmianę z mlekiem. Zetrzeć marchewkę na najgrubszej tarce, dodać połamane banany i zmiksować wszystko razem (banany częściowo się rozpadną). Wyłożyć do foremek na muffinki, wypełniając je do 2/3 wysokości i piec ok. 25 min w 180C po czym dopiec jeszcze ok. 5 min w 160C.

Muffinki będą bardzo wilgotne, przez niezmiksowane kawałki bananów, które się po prostu rozpuszczą. Najlepsze jeszcze ciepłe ze szklanką zimnego mleka!


piątek, 20 maja 2011

Jary i wąwozy



Tuż za ostatnimi domami urokliwej miejscowości Stawno. Gdzie strumyk płynie z wolna...


czwartek, 19 maja 2011

Update z ogrodu



Czyli ktoś nie skosił trawnika...



środa, 18 maja 2011

Rabarbar c.d.

Czyli jak poszłam za ciosem, wykorzystując jednocześnie niedawno nabyte za śmieszną cenę miseczki do zapiekania. A że zjechali się goście z zagranicy, trzeba było ich godnie przyjąć ;-).



Podobne crumble robiłam już wcześniej, z tym, że używałam do tego tylko mrożonych owoców: truskawek i wiśni. Zainspirowana przepisem na placek z rabarbarem, postanowiłam zmienić nieco skład - i tak wyszło mi crumble z truskawkami i rabarbarem.

Przepis na crumble z truskawkami i rabarbarem (na 6 porcji)

- duża garść mrożonych truskawek (większa część opakowania)
- dwie średnie laski (excusez le mot) rabarbaru
- kilka suszonych fig
- trochę miodu
- cukier brązowy
- schłodzone masło
- mąka

Truskawki, rabarbar i figi pokroić, wymieszać z mniej więcej łyżką miodu i kilkoma łyżkami cukru. Włożyć do miseczek. Z masła, mąki i cukru (proporcje na oko niestety) zrobić kruszonkę i posypać nią owoce.

Zapiekać około 25 minut w 180 stopniach (kruszonka musi się zrumienić). Nie ma potrzeby dodawania do owoców mąki ziemniaczanej, ponieważ owocowy sos gęstnieje samoistnie.



A skoro już jesteśmy przy truskawkach, to chciałabym zauważyć, że właśnie pojawiły się na straganach świeże, czerwone i ponoć lokalne (nie żadne tam chorwackie czy kaszubskie)! Uwielbiam je w każdej postaci, więc polecam również przygotowywanie z nich sałatek. Wystarczy kilka liści sałaty, kilka truskawek, nieco oliwy lub (jeszcze lepiej) oleju orzechowego, trochę kremu balsamicznego dla smaku i ozdoby oraz wszelkie dodatki, jakie tylko przyjdą Wam do głowy: musli, grubo starty parmezan, pestki dyni, żurawina... Jak mawia moja sąsiadka: "Hulaj dusza bez kontusza!" ;-)


niedziela, 15 maja 2011

Placek z rabarbarem


Czyli coś absolutnie na czasie. Oryginalny przepis znajduje się tutaj. Ciekawostką jest zastosowanie mąki ziemniaczanej (ryżowej lub skrobi ziemniaczanej) - w zamyśle mającej zapewne wchłonąć nadmiar soku z rabarbaru.

Placek z rabarbarem

Ciasto kruche:
  • 150 g mąki pszennej lub orkiszowej
  • 100 g mąki ziemniaczanej
  • 50 g cukru
  • 150 g masła
  • 1 jajko
Nadzienie:
  • 500 g rabarbaru
  • 3 łyżki płynnego miodu
  • 5 łyżek cukru
  • 1 cukier waniliowy
  • 100 g suszonych daktyli
Kruszonka:
  • 150 g mąki pszennej lub orkiszowej
  • 50 g mąki ziemniaczanej
  • 125 g schłodzonego masła
  • 50 g cukru
Ze składników na ciasto kruche zagnieść ciasto. Papierem wyłożyć formę 20 x 30 i wyłożyć ciastem dno i boki formy. Ciasto wstawić do lodówki, piekarnik nagrzać na 160 stopni. Kiedy się nagrzeje, wstawić ciasto i piec ok. 25 min na bladozłoty kolor.

Rabarbar obrać, pokroić na 1-2 cm kawałki, wymieszać z miodem, cukrem, cukrem waniliowym i daktylami (ja miałam mniej daktyli, więc dodałam też suszone figi). Schłodzone masło utrzeć palcami z mąką i cukrem, robiąc kruszonkę. Wyłożyć rabarbar na podpieczone ciasto, posypać kruszonką. Temperaturę zwiększyć do 180 stopni i piec około 40 min. Posypać cukrem pudrem.

Moim zdaniem do rabarbaru można dodać jeszcze trochę truskawek - ciasto będzie wtedy bardziej wilgotne i jeszcze bardziej sezonowe!


piątek, 13 maja 2011

poniedziałek, 9 maja 2011

Tajemnicze drzewa

Tajemnicze niczym w starej baśni...



... w całkiem prozaicznej okolicy Złocieńca.


sobota, 7 maja 2011

Daniele

A każdy jest inny. Można to lepiej dostrzec klikając na obrazek, żeby powiększyć...


środa, 4 maja 2011

Miód z mlecza



Czyli coś, na co od dawna miałam ochotę, ale czekałam na wystarczająco czysty surowiec ;-). A że znalazłam się akurat na Warmii, wśród dziewiczo czystych lasów i pól, udało się w końcu plany przekuć w słodką i niezwykle smaczną rzeczywistość...




Miód z mlecza

220 kwiatów mlecza
1 duża cytryna
1 l wody
1 kg cukru

Kwiaty należy ściąć jak najwyżej (same główki), wyłożyć na biały papier, żeby wyszły z nich wszystkie robaczki. Potem dokładnie wypłukać pod bieżącą wodą. Cytrynę sparzyć i pokroić w plastry. Kwiaty i cytrynę zalać wodą i gotować 15-20 minut, po czym odstawić do lodówki na 24 h. Następnego dnia odcisnąć kwiaty i cytrynę przez gęste sito i sam płyn gotować, dodając cukier, aż osiągnie odpowiednią konsystencję. Trzeba pamiętać, że ciepły jest dużo rzadszy niż ostygnięty - proponuję więc kierować się kolorem. Jasnosłomkowy oznacza, że miód będzie jeszcze za rzadki, a ciemnobursztynowy - że będzie bardzo gęsty (tak gęsty, że nie da się go rozsmarować na chlebie i będzie można co najwyżej wyjadać go łyżkami ;-).