Zapachniało mi dziś pieczonymi jabłkami, wyciągnęłam więc co miałam w lodówce, połączyłam kilka przepisów, użyłam trochę własnej wyobraźni i... wyszła szarlotka, której połowa znikła zaraz po upieczeniu ;-)
Szarlotka waniliowo-orzechowa
120 g masła
170 g mąki
2 żółtka
70 g cukru pudru + odrobina
6 jabłek
cukier waniliowy
cukier trzcinowy
białka jajek
2 łyżki budyniu waniliowego
4 łyżki mielonych orzechów włoskich
Z mąki, cukru, masła i żółtek zagnieść ciasto i wstawić do lodówki (wystarczy na kilkanaście minut). W międzyczasie nagrzać piekarnik do 200 stopni. Ciastem wyłożyć formę do pieczenia tart (np. taką z Ikei) i wstawić do piekarnika na około 15 minut (powinno się lekko przyrumienić).
W tym czasie jabłka obrać, 4 sztuki pokroić na 3 plastry (środkowy z gniazdem nasiennym). 2 jabłka oraz pozostałe po krojeniu środkowe plastry zetrzeć na drobnej tarce i poddusić w rondelku z cukrem trzcinowym (do smaku) i cukrem waniliowym. Półokrągłe kawałki jabłek drobno ponacinać (ułożyć z dwóch stron wykałaczki albo drewienka do szaszłyków, żeby nie przeciąć do końca).
Ubić pianę z białek, pod koniec dodając budyń, cukier puder i mielone orzechy. Podpieczone ciasto wyjąć, rozłożyć na nim warstwę masy jabłkowej, na tym ułożyć ponacinane jabłka a przestrzeń między nimi wypełnić masą z białek. Piec około 30 minut w 180 stopniach, aż jabłka zmiękną.